Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Enea Falubaz Zielona Góra ponownie pokazał swoją ogromną moc i dosłownie „rozjechał” łódzkiego Orła na ich własnym terenie 55:35. Zielonogórzanie już wcześniej byli mocni, a po powrocie z kontuzji Luke’a Beckera ta drużyna wydaje się nie mieć słabych punktów. Szkoleniowiec łódzkiej drużyny, Marek Cieślak, nie ma wątpliwości, że to Falubaz w tym roku awansuje do PGE Ekstraligi.

 

Już od pierwszych wyścigów widać było, że żużlowcom H.Skrzydlewska Orła będzie bardzo trudno o jakikolwiek dobry wynik. Zielonogórzanie od pierwszych biegów budowali przewagę, a czwórka seniorów wydawała się nie do ugryzienia. Ostatecznie łodzianie przegrali u siebie aż dwudziestoma punktami.

– Nie mam się z czego cieszyć, bo myślałem, że postawimy większy opór. Na wygraną jednak nie liczyłem, bo Falubaz ma skład ekstraligowy, a nawet lepszy, niż ze dwie-trzy drużyny w niej jeżdżące. Myślę więc, że spokojnie tam awansują. My musimy się skupiać na wygraniu innych spotkań i wejściu do play-offów i tam zawalczyć o jakieś dobre miejsce, bo nic innego w tym momencie nas nie czeka – mówił Marek Cieślak w rozmowie z Radiem Zielona Góra.

Wśród jego drużyny brak widać było wyraźnego lidera. Kogoś, kogo mógłby posłać na rezerwę taktyczną. Dopiero pod koniec spotkania obudził się Jakub Jamróg i jako jedyny spośród seniorów zdołał wygrać wyścig.

– Nam lidera brakuje już od pierwszego meczu, dlatego tak to wygląda. Gdy przyszło mi do zrobienia rezerwy taktycznej, to właściwie nie miałem kogo wystawić – tłumaczy Cieślak.

Teraz żużlowców Orła czeka rewanż z Falubazem, tym razem przy W69. Start meczu zaplanowano na sobotę, 3 czerwca.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Wymiana nawierzchni w Lublinie przebiegła nieprawidłowo? Szef sędziów nie widzi winy w plandece!

Żużel. Kapitalny występ Michelsena. „Kocham ścigać się w Częstochowie”