Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W H. Skrzydlewska Orle Łódź zmieniło się bardzo dużo podczas giełdy transferowej. Najszerzej komentowanym wzmocnieniem nie był jednak transfer zawodniczy, a trenerski. Do roli trenera wrócił bowiem niezwykle doświadczony i utytułowany Marek Cieślak. Ze szkoleniowcem łodzian rozmawiamy o szybkim porozumieniu z Witoldem Skrzydlewskim, przetasowaniach w kadrze drużyny oraz przygotowaniach do nadchodzących zmagań.

 

Minęło już trochę czasu odkąd wrócił Pan do roli szkoleniowca w pełnym wymiarze. Już może Pan powiedzieć, że mocno tego brakowało?

Z żużlem w tej czy innej formie przez cały czas miałem kontakt, więc jakoś bardzo braku tej roli nie odczuwałem. Była telewizja, a do tego pomagałem w Tarnowie. Co prawda nie konkretnie w roli trenera, ale cały czas koło tego żużla się obracałem.

Dość szybko zdecydował się Pan na ofertę Witolda Skrzydlewskiego. Niedawno wspominał on na naszych łamach, że połączyła Was pasja do ogrodnictwa. Jak to dołączenie do Orła wyglądało z Pana strony?

Prezes Skrzydlewski zadzwonił do mnie i prosto z mostu zaproponował współpracę. Umówiliśmy się, dwa razy pogadaliśmy. Ogrodnictwo wyszło dopiero po czasie. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy i stąd wyszło to ogrodnictwo. Jak wróciłem z Anglii, to postawiłem szklarnie i bawiłem się w hodowlę piętnaście lat.

Prezes zadzwonił w trudnej sytuacji dla Orła, bo odeszło z klubu pięciu zawodników. Ja trochę nie wiedziałem w co wchodzę. Później prezes podziałał, użył trochę mojego nazwiska. Sam też podzwoniłem, niektórzy zawodnicy sami do mnie się odezwali i tę drużynę zbudowaliśmy.

Prezes Skrzydlewski był pierwszy i ostatni czy inni sternicy też się odzywali?

Dzwonili, ale ja nie chciałem i odrzucałem propozycje. Do Łodzi mam przede wszystkim blisko. Prezesowi nie przeszkadza też moje łączenie pracy z telewizją, w której mniej niż wcześniej, ale będę się udzielał. Jest też fajny stadion. Ja lubię zawodników, trenowanie i przebywanie z nimi. Podoba mi się ten klimat. Stąd taki wybór.

Zespół Orła, o którym Pan wspominał jest ciekawie zbudowany. Ze sporą częścią zawodników miał już Pan okazję współpracować…

To tak się akurat poskładało. W momencie gdy ja dołączałem, to zawodnicy w większości byli polokowani. Nie było tak, że mogliśmy sobie napisać nazwiska i zacząć ściąganie żużlowców. Mamy zespół, który patrząc na inne kluby nie jest mocarny. Z drugiej strony od czegoś trzeba zacząć. Jak współpraca będzie się układała, to myślę, że dużo z tych chłopaków wyciągniemy. Jak będziemy myśleć perspektywicznie, to doradzę też prezesowi jak przeskoczyć ten próg, który Orzeł chce przeskoczyć.

Wciąż sporo się mówi o odejściu bardzo mocnego punktu zespołu, czyli Luke’a Beckera. Jak Pan dołączył do klubu to było już za późno, czy oferta Falubazu była nie do przeskoczenia?

Jak ja dołączyłem, to Beckera nie było. Pytałem prezesa jak to się stało, że nagle odeszło tak wielu zawodników podczas jednego okienka. Co by nie mówić, to Łódź ma dobrą opinię i jest klubem wypłacalnym. Dla mnie dziwna sytuacja. Gdyby to było z dwa tygodnie wcześniej, to może dałoby się zrobić, żeby ci zawodnicy pozostawali. Brak Beckera to szczególnie duża strata, ale co zrobić.

Z nowymi zawodnikami klubu mieliście okazję udać się już na pierwszy obóz. Jak przebiegło zgrupowanie w Uniejowie?

O integracji trudno mówić, bo znamy się kupę czasu. „Gapa”, Kuba Jamróg czy Mateusz Tonder to zawodnicy, z którymi znam się bardzo dobrze. To było dobre zgrupowanie. Do sezonu podchodzimy na spokojnie. Wiem już, że mam ambitną drużynę, bo jesteśmy po rozmowach i chłopacy stawiają sobie konkretne cele. Mamy dwóch dobrych zagranicznych zawodników. Iversen powinien jechać lepiej niż w poprzednim roku. Na koniec sezonu wygrał turniej w Rybniku i to był dobry znak. Po Lahtim też spodziewam się bardzo dobrej jazdy. Stać go na to. Podobnie jak całą naszą drużynę.

A terminarz jak Pan ocenia? Abramczyk Polonia Bydgoszcz to chyba dobry rywal, aby sprawdzić się w boju już na samym początku…

Uważam, że terminarz jest dobry. Przed Polonią mamy kilka sparingów z dobrymi drużynami, więc będzie czas, żeby fajnie się do tego meczu przygotować. Spotkania ułożyły nam się nieźle, powinno być w porządku.

Zewsząd słychać głosy, że zdecydowanie najmocniejszy w lidze jest Falubaz. Pan tę opinię podziela?

Też tak uważam. Falubaz jest mocno uzbrojony w formacji seniorskiej. Jensen, Becker, Pawlicki, Buczkowski czy Tungate to bardzo mocne zestawienie i faktycznie jest to faworyt ligi. W zeszłym roku jednak też stawiałem wszystko, że Falubaz awansuje, a wszyscy wiemy jak to się skończyło.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Lekarze postawili mu złą diagnozę. Na żużlu ścigał się z zerwanymi więzadłami – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Fredrik Lindgren wraca na Wyspy! Była gwiazda Wolverhampton pożegna „Robbo” – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)