Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Swego czasu na czeskich torach prym wiedli bracia Lukas oraz Ales Drymlowie. Istnieje szansa, że za parę lat tymi śladami pójdą bracia… Kvechowie. Jan Kvech ostatnio notuje coraz lepsze wyniki i z pewnością w przyszłym sezonie zobaczymy go w PGE Ekstralidze, a jego brat – Petr – ma czternaście lat i speedway także nie jest mu obcy. W każdej wolnej chwili młodzieniec stara się pomagać swojemu bratu i poznawać sport żużlowy od podszewki. 

 

– Obecnie mam przerwę wakacyjną w szkole i jak tylko mogę, to jeżdżę z bratem na zawody żużlowe, tak jak na mecz Falubazu Zielona Góra z Orłem Łódź. Na tyle, na ile mogę, staram się Jankowi pomagać przy najprostszych pracach teamu. Żużel to fantastyczny sport, w którym urzeka mnie prędkość i emocje jakie tej rywalizacji towarzyszą – mówi nam rezolutny młodzieniec. 

Na pytanie, czy już miał kontakt z motocyklem, Petr Kvech unika odpowiedzi, ale nie ukrywa, że sport żużlowy go pociąga.

– Czy pójdę w ślady brata – tego nie wiadomo. Życie jest dynamiczne i nie zawsze jest tak, jak chcemy. Zobaczymy, co będę robił w przyszłości, ale tak – chciałbym być kiedyś dobrym żużlowcem. Może nawet lepszym od mojego brata – śmieje się Petr. – Na pewno żużel do fantastyczna sprawa – podkreśla.

Bracia Kvechowie oraz Jerzy Sochacki, właściciel firmy Speedclean,

Idolem Petra Kvecha nie może być nikt inny, jak brat, choć w tym temacie nie brakuje także polskich wątków. Czy Jan Kvech będzie kiedyś mistrzem świata?

– Mój brat jest oczywiście dla mnie wzorem do naśladowania. Lubię także patrzeć na jazdę Macieja Janowskiego. Czy Janek zostanie mistrzem świata? Co do tego nie mam wątpliwości i bardzo mu tego życzę. Myślę, że w tym roku szansa na mistrzostwo w rywalizacji juniorskiej już niestety przepadła, ale jeszcze wiele lat startów przed Jankiem i jestem pewien, że wiele na żużlu osiągnie – podsumowuje Petr Kvech.

A co na to Jan Kvech? Zawodnik Stelmet Falubazu nie ma nic przeciwko temu, by brat poszedł w jego ślady. – Jeśli będzie chciał spróbować czarnego sportu, to może liczyć na moją pomoc. Mając już trochę doświadczenia mógłbym przekazać Petrowi swoją wiedzę i przestrzegać go przed błędami, które sam na początku drogi popełniałem. Oczywiście podstawiłbym mu też jakąś „furę” – mówi ze śmiechem starszy z braci. – Rzecz jasna zgodę musieliby wyrazić również nasi rodzice, a z tym może być ciężko – zaznacza.

Jak się okazuje, żużel to niejako rodzinna tradycja w rodzinie Kvechów. Speedwaya miał okazję posmakować także Vaclav Kvech, brat Jana i Petra. – Tak, zgadza się, Vaszek również kiedyś jeździł na żużlu, lecz później znalazł sobie pracę i już nie miał tyle czasu na speedway. Nie był też na takim poziomie, żeby tylko z samego ścigania się utrzymywać, więc musiał zakończyć swoją przygodę. Aczkolwiek wciąż posiada motocykl crossowy i regularnie „kręci” kółka na torze za naszym rodzinnym domem – zdradza zawodnik Falubazi.

– W przeszłości nawet mój dziadek próbował jazdy na żużlu. Bodajże w latach 70. startował nawet w Zlatej Prilbie, więc tak, żużel to nasza rodzinna tradycja – dodaje.

Na kim w takim razie wzoruje się Jan? – Kiedy dorastałem, bacznie przyglądałem się jeździe Filipa Sitery, który obecnie jest w moim teamie. Natomiast takim największym sportowym wzorcem i jednocześnie idolem jest Greg Hancock. To świetny zawodnik, bardzo wytrzymały i „długowieczny”. Analizuję sobie biegi w jego wykonaniu i sposób, w jaki myśli na torze – zakończył uczestnik SGP2.