Swego czasu na czeskich torach prym wiedli bracia Lukas oraz Ales Drymlowie. Istnieje szansa, że za parę lat tymi śladami pójdą bracia… Kvechowie. Jan Kvech ostatnio notuje coraz lepsze wyniki i z pewnością w przyszłym sezonie zobaczymy go w PGE Ekstralidze, a jego brat – Petr – ma czternaście lat i speedway także nie jest mu obcy. W każdej wolnej chwili młodzieniec stara się pomagać swojemu bratu i poznawać sport żużlowy od podszewki.
– Obecnie mam przerwę wakacyjną w szkole i jak tylko mogę, to jeżdżę z bratem na zawody żużlowe, tak jak na mecz Falubazu Zielona Góra z Orłem Łódź. Na tyle, na ile mogę, staram się Jankowi pomagać przy najprostszych pracach teamu. Żużel to fantastyczny sport, w którym urzeka mnie prędkość i emocje jakie tej rywalizacji towarzyszą – mówi nam rezolutny młodzieniec.
Na pytanie, czy już miał kontakt z motocyklem, Petr Kvech unika odpowiedzi, ale nie ukrywa, że sport żużlowy go pociąga.
– Czy pójdę w ślady brata – tego nie wiadomo. Życie jest dynamiczne i nie zawsze jest tak, jak chcemy. Zobaczymy, co będę robił w przyszłości, ale tak – chciałbym być kiedyś dobrym żużlowcem. Może nawet lepszym od mojego brata – śmieje się Petr. – Na pewno żużel do fantastyczna sprawa – podkreśla.
Idolem Petra Kvecha nie może być nikt inny, jak brat, choć w tym temacie nie brakuje także polskich wątków. Czy Jan Kvech będzie kiedyś mistrzem świata?
– Mój brat jest oczywiście dla mnie wzorem do naśladowania. Lubię także patrzeć na jazdę Macieja Janowskiego. Czy Janek zostanie mistrzem świata? Co do tego nie mam wątpliwości i bardzo mu tego życzę. Myślę, że w tym roku szansa na mistrzostwo w rywalizacji juniorskiej już niestety przepadła, ale jeszcze wiele lat startów przed Jankiem i jestem pewien, że wiele na żużlu osiągnie – podsumowuje Petr Kvech.
A co na to Jan Kvech? Zawodnik Stelmet Falubazu nie ma nic przeciwko temu, by brat poszedł w jego ślady. – Jeśli będzie chciał spróbować czarnego sportu, to może liczyć na moją pomoc. Mając już trochę doświadczenia mógłbym przekazać Petrowi swoją wiedzę i przestrzegać go przed błędami, które sam na początku drogi popełniałem. Oczywiście podstawiłbym mu też jakąś „furę” – mówi ze śmiechem starszy z braci. – Rzecz jasna zgodę musieliby wyrazić również nasi rodzice, a z tym może być ciężko – zaznacza.
Jak się okazuje, żużel to niejako rodzinna tradycja w rodzinie Kvechów. Speedwaya miał okazję posmakować także Vaclav Kvech, brat Jana i Petra. – Tak, zgadza się, Vaszek również kiedyś jeździł na żużlu, lecz później znalazł sobie pracę i już nie miał tyle czasu na speedway. Nie był też na takim poziomie, żeby tylko z samego ścigania się utrzymywać, więc musiał zakończyć swoją przygodę. Aczkolwiek wciąż posiada motocykl crossowy i regularnie „kręci” kółka na torze za naszym rodzinnym domem – zdradza zawodnik Falubazi.
– W przeszłości nawet mój dziadek próbował jazdy na żużlu. Bodajże w latach 70. startował nawet w Zlatej Prilbie, więc tak, żużel to nasza rodzinna tradycja – dodaje.
Na kim w takim razie wzoruje się Jan? – Kiedy dorastałem, bacznie przyglądałem się jeździe Filipa Sitery, który obecnie jest w moim teamie. Natomiast takim największym sportowym wzorcem i jednocześnie idolem jest Greg Hancock. To świetny zawodnik, bardzo wytrzymały i „długowieczny”. Analizuję sobie biegi w jego wykonaniu i sposób, w jaki myśli na torze – zakończył uczestnik SGP2.
Żużel. Szansa na kontrakt dla kilku zawodników? Znamy składy na Mecz Narodów w Łodzi
Żużel. Dokonali tego jako pierwsi! Braterski duet zapisał się na kartach historii Grand Prix!
Żużel. Niepowtarzalny motocykl. Wyciął go… z drewna!
Żużel. Unia ma zastępstwo za Bellego! Jaskółki zdecydowały się na transfer
Żużel. Dobrucki zdecydował! Jest dzika karta na eliminacje Grand Prix
Żużel. Pojechał słabe GP, a potem potrącił go samochód. Bewley liczy na poprawę w Warszawie