Tego sezonu Jack Holder nigdy nie zapomni. W porównaniu do wcześniejszych lat ścigania oraz potencjału drzemiącego w Australijczyku, był to najgorszy jego sezon w karierze, choć zdobył on złoto wraz z reprezentacją Australii w SoN. Jednak na wsparcie kibiców drużyny Apatora nie miał co liczyć. Bluzgi w jego stronę padały z każdych stron.
Jack Holder jest młodszym bratem legendy toruńskiego klubu – Chrisa Holdera. „Chrispy” spędził w Toruniu 14 lat, podczas których świętował swój najcenniejszy sukces w karierze, czyli Indywidualne Mistrzostwo Świata w 2012 roku. Liczne kontuzje, problemy rodzinne, a zarazem tragedia Darcy’ego Warda, najprawdopodobniej odbiły się również na jego formie psychicznej, przez co Australijczyk znacząco obniżył swoje loty i pożegnał się z Aniołami w zeszłym roku.
„Jackie” został ściągnięty w obliczu spadku Apatora w 2017 roku. Wszedł przysłowiowo z buta „wykręcając” w dwudziestu biegach średnią 1,905, chroniąc przy tym drużynę przed spadkiem. Kolejne dwa sezony były stosunkowo gorsze, a z Toruniem spadł do eWinner 1. Ligi. Przez pandemię mógł startować na pozycji gościa w Stali Gorzów, w której był jednym z liderów. Po raz pierwszy w karierze przekroczył wtedy pułap średniej 2,000. W pierwszej lidze również brylował, dzięki czemu Anioły wróciły do PGE Ekstraligi po roku przerwy.
26-latek podtrzymał wysoką formę i w 2021 roku utrzymał Apator wraz ze świetnie jeżdżącym Pawłem Przedpełskim oraz Robertem Lambertem. Był to też rok pożegnań, ponieważ jak wyżej wspomnieliśmy, Holderowie zostali rozdzieleni. Młodszy brat Jack został w Toruniu, a Chris odszedł do beniaminka z Ostrowa. Był to początek kłopotów młodszego Kangura, bowiem nie potrafił on się odnaleźć sprzętowo w nowym sezonie. Wielu kibiców zarzucało mu również nieprofesjonalne podejście do sportu, co miałoby się przekładać na słabe rezultaty.
Australijczyka mogły też przerosnąć starty w Grand Prix, gdzie wskoczył jako stały uczestnik w miejsce jednego z wykluczonych Rosjan. Zajął tam 12. lokatę zdobywając 67 punktów. Szczególnie początek sezonu był dla niego pechowy. Na inaugurację we Wrocławiu wywalczył zaledwie trzy punkty w sześciu startach, a w kolejnym meczu wyjazdowym w Gorzowie tylko dziewięć „oczek”. Po czterech kolejkach w lidze Apator miał na koncie zaledwie 2 punkty meczowe, a kibice winą za porażki zaczęli obarczać właśnie Jacka Holdera.
Po jednym z przegranych meczów na Motoarenie, a konkretnie porażce 42:48 z Motorem Lublin, ekstraligowe media przeprowadzały z nim wywiad, który umieszczono w najnowszym odcinku serialu „To jest żużel. Jedziemy dalej”. W tle było słychać wyzwiska i pretensje fanów. – Dawaliśmy z siebie wszystko. Zabrakło nam naszego juniora Krzysztofa Lewandowskiego – mówił, a po chwili kibice krzyczeli: „Jakie barwy nosisz? Biało-niebieskie, ku… co to jest?! Ile można jeszcze?” – Indywidualnie to był mój najlepszy jak dotąd mecz, ale trudno o radość, kiedy przegrywa się na własnym torze. Jest lipa, ale to nie koniec świata. Jesteśmy tylko ludźmi i możemy mieć po prostu gorszy dzień. A z resztą, nie ma co gadać – zakończył rozmowę i odszedł machając na ich zachowanie ręką.
Holder przeplatał kolejno lepsze mecze z gorszymi, a kolejna taka sytuacja z kibicami Apatora miała miejsce tuż po skończonym półfinałowym starciu ze Stalą Gorzów. W niej zdziesiątkowana Stal zdołała przegrać zaledwie dwoma punktami. Pecha miał również sam zawodnik gospodarzy, który w jednej z gonitw nie zdążył dojechać na start w ciągu dwóch minut za co został wykluczony. Jego postawa w meczu również była daleka od ideału, bo zdobył tylko pięć punktów. Jack nie wyszedł po meczu do kibiców, a w jego trakcie miał być już wcześniej wyzywany i postanowił opuścić stadion bez podziękowania swoim fanom. Oni, gdy go nie zobaczyli zaczęli w bardzo głośnym rytmie krzyczeć „Gdzie jest Holder?”, prezentując swoje niezadowolenie w stronę Australijczyka.
Ostatecznie zajął on 28. pozycję w liście najskuteczniejszych zawodników 2022 ze średnią 1,602 punktów na bieg. Apator zakończył sezon bez medalu na czwartej pozycji. Obie strony podziękowały sobie za dotychczasową współpracę, a sam 26-latek prawdopodobnie zasili barwy Motoru Lublin, gdzie dołączy wraz z Bartoszem Zmarzlikiem i Fredrikiem Lindgrenem. Czy odzyska tam swój dawny blask? Dowiemy się już w przyszłym sezonie.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Kolejny nowy klub Grzegorza Zengoty. Polak zasili duński zespół
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach
Żużel. Madsen zły po remisie. „Powinniśmy to kur** wygrać”