Jack Holder. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tego sezonu Jack Holder nigdy nie zapomni. W porównaniu do wcześniejszych lat ścigania oraz potencjału drzemiącego w Australijczyku, był to najgorszy jego sezon w karierze, choć zdobył on złoto wraz z reprezentacją Australii w SoN. Jednak na wsparcie kibiców drużyny Apatora nie miał co liczyć. Bluzgi w jego stronę padały z każdych stron.

 

Jack Holder jest młodszym bratem legendy toruńskiego klubu – Chrisa Holdera. „Chrispy” spędził w Toruniu 14 lat, podczas których świętował swój najcenniejszy sukces w karierze, czyli Indywidualne Mistrzostwo Świata w 2012 roku. Liczne kontuzje, problemy rodzinne, a zarazem tragedia Darcy’ego Warda, najprawdopodobniej odbiły się również na jego formie psychicznej, przez co Australijczyk znacząco obniżył swoje loty i pożegnał się z Aniołami w zeszłym roku.

„Jackie” został ściągnięty w obliczu spadku Apatora w 2017 roku. Wszedł przysłowiowo z buta „wykręcając” w dwudziestu biegach średnią 1,905, chroniąc przy tym drużynę przed spadkiem. Kolejne dwa sezony były stosunkowo gorsze, a z Toruniem spadł do eWinner 1. Ligi. Przez pandemię mógł startować na pozycji gościa w Stali Gorzów, w której był jednym z liderów. Po raz pierwszy w karierze przekroczył wtedy pułap średniej 2,000. W pierwszej lidze również brylował, dzięki czemu Anioły wróciły do PGE Ekstraligi po roku przerwy.

26-latek podtrzymał wysoką formę i w 2021 roku utrzymał Apator wraz ze świetnie jeżdżącym Pawłem Przedpełskim oraz Robertem Lambertem. Był to też rok pożegnań, ponieważ jak wyżej wspomnieliśmy, Holderowie zostali rozdzieleni. Młodszy brat Jack został w Toruniu, a Chris odszedł do beniaminka z Ostrowa. Był to początek kłopotów młodszego Kangura, bowiem nie potrafił on się odnaleźć sprzętowo w nowym sezonie. Wielu kibiców zarzucało mu również nieprofesjonalne podejście do sportu, co miałoby się przekładać na słabe rezultaty.

Australijczyka mogły też przerosnąć starty w Grand Prix, gdzie wskoczył jako stały uczestnik w miejsce jednego z wykluczonych Rosjan. Zajął tam 12. lokatę zdobywając 67 punktów. Szczególnie początek sezonu był dla niego pechowy. Na inaugurację we Wrocławiu wywalczył zaledwie trzy punkty w sześciu startach, a w kolejnym meczu wyjazdowym w Gorzowie tylko dziewięć „oczek”. Po czterech kolejkach w lidze Apator miał na koncie zaledwie 2 punkty meczowe, a kibice winą za porażki zaczęli obarczać właśnie Jacka Holdera.

Po jednym z przegranych meczów na Motoarenie, a konkretnie porażce 42:48 z Motorem Lublin, ekstraligowe media przeprowadzały z nim wywiad, który umieszczono w najnowszym odcinku serialu „To jest żużel. Jedziemy dalej”. W tle było słychać wyzwiska i pretensje fanów. – Dawaliśmy z siebie wszystko. Zabrakło nam naszego juniora Krzysztofa Lewandowskiego – mówił, a po chwili kibice krzyczeli: „Jakie barwy nosisz? Biało-niebieskie, ku… co to jest?! Ile można jeszcze?” – Indywidualnie to był mój najlepszy jak dotąd mecz, ale trudno o radość, kiedy przegrywa się na własnym torze. Jest lipa, ale to nie koniec świata. Jesteśmy tylko ludźmi i możemy mieć po prostu gorszy dzień. A z resztą, nie ma co gadać – zakończył rozmowę i odszedł machając na ich zachowanie ręką.

Holder przeplatał kolejno lepsze mecze z gorszymi, a kolejna taka sytuacja z kibicami Apatora miała miejsce tuż po skończonym półfinałowym starciu ze Stalą Gorzów. W niej zdziesiątkowana Stal zdołała przegrać zaledwie dwoma punktami. Pecha miał również sam zawodnik gospodarzy, który w jednej z gonitw nie zdążył dojechać na start w ciągu dwóch minut za co został wykluczony. Jego postawa w meczu również była daleka od ideału, bo zdobył tylko pięć punktów. Jack nie wyszedł po meczu do kibiców, a w jego trakcie miał być już wcześniej wyzywany i postanowił opuścić stadion bez podziękowania swoim fanom. Oni, gdy go nie zobaczyli zaczęli w bardzo głośnym rytmie krzyczeć „Gdzie jest Holder?”, prezentując swoje niezadowolenie w stronę Australijczyka.

Ostatecznie zajął on 28. pozycję w liście najskuteczniejszych zawodników 2022 ze średnią 1,602 punktów na bieg. Apator zakończył sezon bez medalu na czwartej pozycji. Obie strony podziękowały sobie za dotychczasową współpracę, a sam 26-latek prawdopodobnie zasili barwy Motoru Lublin, gdzie dołączy wraz z Bartoszem Zmarzlikiem i Fredrikiem Lindgrenem. Czy odzyska tam swój dawny blask? Dowiemy się już w przyszłym sezonie.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Kolejny nowy klub Grzegorza Zengoty. Polak zasili duński zespół

Żużel. Mistrzowie świata razem nie tylko w Lublinie. Zmarzlik i Cierniak pojadą w jednym klubie w Szwecji