Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Niedziela była bardzo radosnym dniem dla żużla w Poznaniu. SpecHouse PSŻ wykonał założony plan, obronił przewagę z pierwszego meczu finałowego i awansował do eWinner 1. Ligi. Duży wkład w wynik premiujący Skorpiony miał Kacper Gomólski, który przyznał, że wygrana w 2. Lidze to cenne osiągnięcie.

 

Zespół ze stolicy Wielkopolski kontrolował rewanżowe spotkanie z Bedmet OK Kolejarzem Opole. Gospodarze byli w stanie odskoczyć tylko na sześć punktów. 16-punktowa zaliczka okazała się dla rywali PSŻ-u nie do odrobienia.

– Zdecydowanie jest to smaczna porażka. Mam na swoim Drużynowe Mistrzostwo Polski, srebrny i brązowy medal, indywidualnie też coś zdobywałem, ale nigdy nie awansowałem z zespołem ligę wyżej. Muszę przyznać, że to także smakuje wyjątkowo. To cenne osiągnięcie. Po biegu Emila, który zagwarantował nam awans jeszcze nie docierało to do mnie. Po tym 15 wyścigu wszystko zeszło. Trzeba się cieszyć – powiedział nam Kacper Gomólski.

29-latek dołożył do wyniku drużyny 9 punktów z bonusem. Za nieudany może uznawać tylko swój czwarty start, w którym dojechał do mety za Kevinem Fajferem, Jacobem Thorssellem i Oskarem Polisem.

– Mieliśmy zrobić zmianę przed tym biegiem a jednak się nie zdecydowałem i zostałem przy tym co było. Ten tor robił się coraz twardszy i mocno mi kręcił motocykl. Oskar wyjechał z krawężnika, Kevin przymykał i mijał Thorssella. Zahaczyłem i trochę mnie to wybiło z rytmu. Potem jednak już byłem spasowany – komentował krajowy senior Skorpionów.

Podczas ubiegłorocznego okienka transferowego wielu kibiców było zdziwionych, że gnieźnianin decyduje się na zejście na niższy szczebel rozgrywkowy. Po roku spędzonym w SpecHouse PSŻ-cie żużlowiec nie żałuje jednak swojego ruchu.

– To był słuszny wybór. Start sezonu był dobry potem się trochę pogubiłem. Za dużo kombinował z silnikami. Od połowy jechałem na jednym i tu wielkie podziękowania dla Witolda Gromowskiego, który zrobił ogromną pracę. Bardzo mu dziękuję, bo naprawdę ten sprzęt był szybki. Czasami ja dawałem ciała i nie jechałem dobrze. Cieszę się, że tak kończymy te rozgrywki – podsumował Kacper Gomólski.