Bartosz Zmarzlik i Marek Grzyb/ Foto: Tomasz Przybylski // GESS.PL
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Moje Bermudy Stal Gorzów w meczu inaugurującym tegoroczne rozgrywki PGE Ekstraligi minimalnie uległa na własnym torze Motorowi Lublin 44:46. Pojedynek trzymał w napięciu przez całe zawody, a losy spotkania rozstrzygnął dopiero ostatni wyścig. Poprosiliśmy prezesa nadwarciańskiego klubu o ocenę meczu.

 

Panie prezesie, przegrana na inaugurację sezonu z Motorem Lublin. Jak pan oceni pojedynek z wicemistrzem Polski?

Pomimo tej przegranej widzę pewne rzeczy, które napawają mnie optymizmem. Nie zapominajmy, że to jest dopiero początek sezonu. Nie będę się rozwijał dlaczego przegraliśmy, bo wszyscy wiedzą dlaczego przegraliśmy, kto pojechał słabiej od pewnych oczekiwań. Po meczu odbyliśmy spotkanie z trenerem Stanisławem Chomskim oraz zawodnikami, żeby wyciągnąć poprawne wnioski. Widzę po tym meczu, że pewne aspekty, które mnie najbardziej zastanawiały przed sezonem idą w dobrym kierunku i to są powody, które budują mój optymizm na przyszłość. Przede wszystkim zagadką dla mnie było, jak będą prezentować się Patrick Hansen i Mateusz Bartkowiak. Występ tej dwójki w tej chwili mnie najbardziej cieszy. Przed sezonem zakładaliśmy, że Patrick plus juniorzy powinni robić w sumie około siedem punktów, a nasi liderzy będą w stanie zdobywać łącznie około 40. Patrząc, że Patrick Hansen w meczu z Motorem wywalczył 7+2, Mateusz Bartkowiak zdobył 5, to jest dużo więcej niż zakładaliśmy. Cieszy nas to bardzo. Patrick deklarował nam, że będzie chciał robić w meczu po 10 punktów. Swoją postawą na torze pokazał, że nie rzucał słów na wiatr.

Jeżeli Patrick Hansen i Mateusz Bartkowiak podtrzymają swoją formę, a liderzy powrócą do dyspozycji, do której przyzwyczaili fanów, to Stal Gorzów będzie bardzo mocną drużyną.

I to jest właśnie ten pozytyw. Nie płaczę nad rozlanym mlekiem. Oczywiście, przykro mi, że przegraliśmy ten mecz. Motor jest silnym przeciwnikiem i dobrze, że mieliśmy na inaugurację tę drużynę. Zawodnicy, którzy muszą popracować nad sobą, oni o tym doskonale wiedzą. To nie jest moment, żeby kogokolwiek krytykować. Dziękuję całej drużynie, a w szczególności Patrickowi i Mateuszowi, bo pokazali klasę na torze. Mogę powiedzieć, że jestem z nich dumny. Nasi liderzy szybciej niż wszyscy myślą dociągną do tego poziomu, który prezentowali w zeszłym roku, a przy takim wsparciu Patricka Hansena i juniorów jest to drużyna, która ma dużą szansę zawalczyć o finał PGE Ekstraligi.

Takim pozytywem jest też fakt, że było trochę walki na „Jancarzu”, a sam mecz mógł podobać się kibicom.

W końcu coś się zmieniło w Gorzowie. Oczywiście, zawsze znajdą się osoby, które będą mówiły, że mogło być lepiej, ale nie zapominajmy, że to są dopiero początki ścigania na tym torze. Skoro już na początku tor daje możliwości do walki i ścigania, to myślę, że z biegiem czasu będzie on jeszcze lepszy. Według mnie, co było zresztą widać, poprawa jest kolosalna. Mecz z Motorem większości kibiców bardzo się podobał. Jak już wspomniałem sądzę, że ten tor będzie jeszcze lepszy do ścigania, a to jest dobry prognostyk przed Grand Prix w Gorzowie, bo tego ścigania w moim odczuciu brakowało. Teraz idzie to w dobrym kierunku.

Kolejny pojedynek w Lesznie. Jakie są pana oczekiwania względem meczu z leszczyńskimi „Bykami”?

Leszno pokazało się z dobrej strony w Częstochowie. Zrobili dużą niespodziankę wygrywając na torze Włókniarza. Nie będzie słabych i łatwych meczów. Liga będzie na pewno mocna. Leszno ma bardzo duży potencjał, szczególnie w szkoleniu młodzieży. Cieszę się, że u nas ten proces szkoleniowy i współpraca z Wawrowem odbywają się na optymalnym poziomie. Siłę drużyn budują młodzieżowcy, głównie wychowankowie, więc chciałbym, żeby za trzy lata nasi wychowankowie, którzy wejdą do Stali stanowili o naszej sile. Na pewno będzie to mecz wyrównany. Czy jesteśmy w stanie wygrać w Lesznie? Tak, uważam, że mamy dużą szansę.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała DOROTA WALDMANN