Janusz Kołodziej w rozmowie z Piotrem Baronem. Foto: Marcin Kubiak, Unia Leszno
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rzutem na taśmę żużlowcy Fogo Unii Leszno uniknęli olbrzymiej niespodzianki już na starcie rozgrywek PGE Ekstraligi. Beniaminek z Krosna postawił „Bykom” trudne warunki i był o włos od wywiezienia ze „Smoka” pełnej puli. Bohaterem spotkania został Janusz Kołodziej, który w ostatnim wyścigu dnia przedostał się z czwartej pozycji na drugą, co oznaczało podwójne zwycięstwo Unii i tym samym triumf w całym meczu.

 

„Koldi” dostarczył kibicom zgromadzonym na leszczyńskim obiekcie zdecydowanie najwięcej wrażeń. Już w swoim pierwszym starcie dokonał rzeczy rzadko spotykanej – z końca stawki z łatwością przedostał się za plecy Krzysztofa Sadurskiego, a swojego byłego kolegę z drużyny „ograł” tuż na kresce. Podobnej sztuki dokonał w decydującym biegu dnia, za co dostał od kibiców owację na stojąco.

Gospodarze byli jednak przed meczem zdecydowanymi faworytami do zwycięstwa, choć tak naprawdę to przyjezdni od początku dyktowali warunki. Gdyby nie pech Andrzeja Lebiediewa w biegu 10. to kto wie, jak potoczyły by się losy tego meczu. 39-latek wskazał przyczynę słabszej postawy swojej drużyny.

– Dzisiaj mieliśmy duże problemy na starcie. Tutaj doszukiwałbym się problemów i nad tym musimy popracować. Nie w każdym biegu bowiem udawało nam się gonić na trasie i tu był główny problem – mówił Kołodziej w pomeczowej Mix Zonie na antenie stacji Canal+ Sport5.

Z pewnością leszczynianom zadanie utrudniła pogoda – przez niekorzystne prognozy na stadionie musiała pojawić się plandeka, co wiązało się z brakiem możliwości trenowania na domowym obiekcie. – W środę przyszedł komunikat, że nie możemy więcej trenować i musi być założona plandeka. Sezon się dopiero zaczął, tych treningów oraz sparingów nie było zbyt wiele, więc nie mieliśmy tyle czasu ile chcieliśmy, by się przygotować. Na tę chwilę widać, że mamy duże braki – szczerze przyznaje „Koldi”.

Sensacja była o włos. Krośnianie udowodnili, że nie będą chłopcem do bicia i trzeba będzie się z tą drużyną liczyć. Zawodnicy Fogo Unii w następnej kolejce wybiorą się na trudny teren do Wrocławia, gdzie o ligowe punkty znów będzie im ciężko. Spotkanie zaplanowano na najbliższy piątek.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Latające dolary w parkingu oraz środkowy palec Jasona Doyle’a! Wielkie napięcie w Lesznie!

Żużel. Horror w Lesznie! Mimo dzielnej walki Wilki nieznacznie gorsze (RELACJA)