Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W zeszłym sezonie zespół zielona – energia.com Włókniarza Częstochowy po dwóch latach wrócił na podium Drużynowych Mistrzostw Polski. Tego sukcesu nie odniósłby bez swoich świetnych juniorów. Jednym z nich był, zaczynający w tym roku seniorską przygodę, Jakub Miśkowiak. W rozmowie z nami opowiedział o celach Włókniarza na najbliższy sezon, nastroju związanym ze startami jako zawodnik U24, a także podsumował cały ubiegły rok.

 

Zacznijmy od tego, że w przerwie zimowej nie udzielałeś się zbytnio w mediach społecznościowych. Z czego wynika Twoja nieobecność?

Tak naprawdę nawet w sezonie za dużo się nie udzielam, ale rzeczywiście było mnie tu jakoś mniej. Skupiłem się na przygotowaniach do nowego sezonu.

Czym zajmowałeś w zimie poza przygotowaniami?

Nadrabialiśmy czas z rodziną i udało mi się także trochę wypocząć.

To będzie Twój pierwszy sezon w Ekstralidze jako zawodnik u24. Czego możemy się po tobie spodziewać w związku z tym?

Nie nakładam na siebie dużej presji, że coś muszę. Do każdych zawodów podchodzę przygotowany na 100%. Zawsze chciałbym jeździć jak najlepiej, jednak czasem nie wychodzi tak, jakbyśmy chcieli. Mam nadzieję, że ten przeskok z juniora nie będzie dla mnie dotkliwy.

Czy z racji tego, że kończysz wiek juniorski, wprowadzasz jakieś konkretne zmiany w swój system pracy?

Ten system, w którym dotąd pracowaliśmy, sprawdzał się i nie wprowadzamy jakichś drastycznych zmian. Zawsze chcemy iść do przodu i dążymy do tego, by było jeszcze lepiej niż w poprzednim sezonie.

W drużynie Włókniarza mamy kilka nowych nazwisk. Dołączyli do was Mikkel Michelsen oraz Maksym Drabik. Traktujesz ich transfery jako wzmocnienie dla zespołu?

Są to bardzo solidni zawodnicy. Z pewnością będą wzmocnieniem dla Włókniarza.

Po ukończeniu 21 lat przez Ciebie i Mateusza Świdnickiego zmieni się także cały skład juniorski Włókniarza. Jak oceniasz obecnych młodzieżowców waszej drużyny?

Są to bardzo utalentowani i młodzi ludzie. Też kiedyś zaczynałem przygodę z Ekstraligą i jedyne, co mogę doradzić to, żeby podejść na spokojnie. Nie trzeba oczekiwać od razu super wyników, tylko się rozjeżdżać z najlepszymi zawodnikami, a efekty przyjdą same. Nasze młode Lwy naprawdę dobrze rokują na przyszłość.

Jakie są nastroje w klubie przed nowym sezonem i jakie cele sobie stawiacie?

Najpierw chcemy wejść do pierwszej szóstki Ekstraligi. Później, jeżeli uda nam się spełnić pierwszy plan, będziemy walczyć o medale. Tego bym sobie i całej drużynie życzył. A atmosfera jest, jak zawsze w Częstochowie, przyjazna i komfortowa do rozwoju sportowego.

Wracając do Ciebie, w zeszłym roku sezon nie zaczął się raczej po Twojej myśli, ale ostatecznie zdobyłeś kilka medali zarówno indywidualne jak i w drużynie. Mówię tutaj m. in. o brązowym medalu SGP 2. Jak możesz podsumować ubiegły sezon?

Rzeczywiście początek nie był wymarzony. Najgorsze, że robiliśmy wszystko, jak w poprzednim sezonie i nic nie wychodziło. Naprawdę miałem chwile załamania, ale takim bodźcem do dalszego działania była wygrana Brązowego Kasku w Ostrowie Wielkopolskim. Od tamtej pory po prostu zaczęło wszystko grać. Co prawda chciałem zdobyć wyższe miejsce w SGP 2, ale tak się poukładało i ten brązowy medal również bardzo mnie cieszy.

Jakie masz założenia na nadchodzący sezon?

Nie chciałbym zdradzać. Nie nakładam na siebie jakiejś wielkiej presji. Chciałbym być po prostu solidnym punktem Włókniarza.

Kiedy mówimy o Jakubie Miśkowiaku, zwykle kojarzymy Cię także z Twoim wujkiem Robertem. Czy nie przeszkadza Ci to w jakiś sposób?

Absolutnie nie, jest to dla mnie tak naprawdę zaszczyt. Robert był niezwykle utalentowanym sportowcem. Po prostu jeździł w troszkę innych czasach i nie wszystko poukładało się, jak powinno. Jego doświadczenie i wiedza są dla mnie ogromnym wsparciem. Tak naprawdę bez jego pomocy nie byłbym w tym miejscu, w którym teraz jestem.

Rozmawiała JULIA CYNTLER