Jack Holder. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jack Holder pozytywnie zaskoczył przede wszystkim fanów Platinum Motoru Lublin. Australijczyk na swoim koncie zainkasował 9 punktów i bonus, prezentując u progu sezonu dobrą dyspozycję. W dodatku uczynił to na torze, na którym, jak sam przyznaje, nigdy nie czuł się dobrze. Z pewnością walnie przyczynił się do sukcesu swojej drużyny w pierwszym w sezonie meczu ligowym.

 

Po meczu 27-latek nie krył radości z końcowego wyniku. – Jestem bardzo zadowolony. To prawdopodobnie mój najlepszy występ na tym torze, który nigdy jakoś za bardzo mi nie pasował. To dla naszej drużyny dobry początek sezonu. Jesteśmy zadowoleni z wyniku i miejmy nadzieję, że się to utrzyma – mówił w rozmowie z nami aktualny mistrz Australii.

Tym zwycięstwem lublinianie pokazali, że łatwo korony nie oddadzą. Co prawda gospodarze jechali w osłabieniu, natomiast wygrana na tak trudnym terenie to zawsze powód do zadowolenia. Wydaje się, że siła rażenia drużyny wcale nie musi być słabsza, niż przed rokiem.

– Oczywiście obrona tytułu to nasz główny cel. Nigdy jeszcze nie miałem okazji świętować złota z drużyną ligową. Ciąży na nas presja, jako że w ubiegłym roku Motor był mistrzem kraju, ale mamy odpowiednią drużynę do tego, by ponownie wygrać – mówi młodszy z braci Holderów.

Największe show na torze w Częstochowie robił Leon Madsen, który po słabych startach bardzo walecznie prezentował się na dystansie i wyrywał punkty praktycznie w każdym swoim wyścigu. – Leon jest bardzo szybki na tym torze. Raz udało mi się go pokonać, ale to do niego należało ostatnie słowo. Wszystko odbywało się oczywiście w zdrowej atmosferze – podkreśla Australijczyk.

Mamy już drugą połowę kwietnia, a pogoda za oknem praktycznie w całej Polsce nadal nie daje za wygraną i często jest powodem odwoływania kolejnych spotkań. 27-latek pochodzi z kraju, w którym królują wysokie temperatury, więc nie będzie zaskoczeniem to, że niezbyt dobrze odnajduje się on w panujących tu warunkach.

– Do tego się nigdy nie przyzwyczaję. Uwielbiam słoneczną pogodę, więc za każdym razem, gdy tu przylatuję, mój organizm doznaje szoku (śmiech) – kwituje.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Dan Bewley: Wolę latać helikopterem na mecz niż do szpitala. To dobre otwarcie sezonu

Żużel. Co za wejście Zmarzlika do Motoru! Koziołki pewnie wygrywają w Częstochowie! (RELACJA)