Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od dekad w profesjonalnym sporcie funkcjonują trenerzy mentalni. Od paru lat z takimi specjalistami współpracują również żużlowcy. Znaną postacią pomagającą żużlowcom jest Norik Koczarian. To właśnie z nim rozmawiamy o tym, na czym dokładnie polega jego praca ze sportowcem i jakie korzyści może przynieść takie wsparcie zawodnikom.

 

Norik, wiele słyszymy w sporcie o trenerach mentalnych. Przybliż na początku naszej rozmowy, na czym tak naprawdę polega Twoja rola?

Trening mentalny pozwala sportowcowi podnieść efektywność. To ma szczególne znaczenie dziś, gdy konkurencja niemal w każdej dyscyplinie sportu jest ogromna. Różnice sprzętowe zacierają się. Szczególnie ma to miejsce w sporcie zawodowym. Zawodnicy fizycznie są w bardzo podobnym miejscu. O sukcesach coraz częściej decyduje głowa. A głowa to 90 proc. sukcesu. Jeśli nie jesteś gotowy, by go odnieść, to po prostu go nie odniesiesz. Najlepszy tego przykład? Żużlowcy bardzo wiele uwagi poświęcają sprzętowi, torom, innym szczegółom. Jasne, to jest bardzo ważne. Problem jednak powstaje, gdy poświęca się temu zbyt wiele uwagi. Wtedy zawodnik może się spalić na analizach, zapominając o jednej rzeczy. Gdy już wyjedzie na tor, liczy się to, czy będzie on na tych czterech okrążeniach… najlepszą wersją siebie.

Moim zadaniem jest właśnie o ten element zadbać. Trener mentalny sprawia, że ekipa żużlowca staje się pełna. Dzisiaj buduje się sztaby z dietetykami, trenerami od motoryki, fizjoterapeutami i właśnie trenerem mentalnym, aby mieć pewność, że zadbało się o każdy element przygotowania. Obecnie, przy takim rozwoju technologii i komunikacji, każdy sportowiec – czy to w sporcie indywidualnym czy też drużynowym – jest narażony na wszelkiego rodzaju rozpraszacze, z którymi niekoniecznie musi sobie poradzić. Na co dzień, tuż obok, pod ręką, mamy świetne narzędzie i źródło informacji. To telefon. Wykorzystany umiejętnie może być źródłem przydatnych informacji. Można przecież przez telefon odbyć sesję z trenerem mentalnym. Ale telefon może być także źródłem frustracji, nadmiernej presji otoczenia, czy nawet hejtu. Jeśli przed startem będziemy skupiać się na „rozpraszaczach”, to nic z tego nie wyjdzie.

Jakie kwalifikacje należy posiadać i jakie cechy charakteru są ważne, aby skutecznie pracować jako trener mentalny? 

Autentyczność, uważność, świadomość, aspiracja, cel – to są moje wartości. Jestem spójny i zawsze jestem sobą. Nikogo nie udaję, dbam o każdy szczegół i moi zawodnicy to cenią. Uważam, że tylko tak mogę zdobyć zaufanie. A zaufanie potrzebne jest w tym zawodzie, by sportowiec wraz ze mną mógł odkryć najlepszą wersję siebie i osiągnąć cele. Wiele lat uczyłem się i przygotowywałem, by zostać trenerem mentalnym. Uczyłem się od najlepszych, także w Wielkiej Brytanii, gdzie kończyłem karierę jako sportowiec i zaczynałem jako trener. Wiedza i stałe szkolenie, podnoszenie umiejętności, ma tu ogromne znaczenie. Decydująca jest jednak praktyka. I to właśnie praktyka czyni wartościowego trenera, a nie tylko teoria. Do każdego sportowca podchodzę indywidualnie, nie schematycznie. 

Jak zacząłeś swoją przygodę z treningiem mentalnym?

Wiele lat trenowałem zapasy. W 2014 roku osiągnąłem jeden ze swoich celów – wystąpiłem na Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej. To właśnie na Wyspach zdałem sobie sprawę, że oprócz sportu kręci mnie pomaganie innym w dążeniu do celu. Mnóstwo czasu zajmowały mi rozmowy z kolegami. Pytali: co można zrobić lepiej. To był dobry moment, bo szukałem możliwości przedłużenia kariery i pozostania w sporcie. Zrozumiałem, że wiele rzeczy, których nauczyłem się w sporcie, może przełożyć się na moje życie zawodowe i osobiste. Na swojej drodze spotkałem też wiele osób, które mnie namawiały do obrania tej właśnie ścieżki kariery. Więc, skoro byłem dobrym zapaśnikiem, ale nie najlepszym, postanowiłem zrobić wszystko, by być najlepszym trenerem. 

Co uważasz za swój największy dotychczasowy sukces, jeśli chodzi o trening mentalny w sporcie?

To jest trudne pytanie, ponieważ moi zawodnicy zdobyli mnóstwo tytułów, pracowałem z najlepszymi sportowcami na świecie w swoich dyscyplinach. Mogę powiedzieć, że jestem szczególnie dumny z tego, że mój zawodnik zdobył dwa tytuły mistrza świata MMA. Pracowałem z mistrzami świata w boksie zawodowym. Równie cenne jest dla mnie, że jednemu z moich żużlowców pomogłem wyjść z poziomu juniora i uzyskać status jednego z najlepszych z kraju. Jeśli chodzi o sport zespołowy, jednym z moich największych sukcesów jest współpraca z koszykarzami Sokoła Łańcut, przed rokiem skazywanymi na spadek z najwyższej klasy rozgrywkowej, a pod koniec sezonu stawianymi za wzór drużyny. Mógłbym tu wymieniać i wymieniać, ale uważam, że największe sukcesy to te, które są jeszcze przede mną.

Jako, że dużo piszemy o żużlu, to nie może zabraknąć takiego pytania. Czy właśnie to jest ta dyscyplina, w której, przy wyśrubowanym sprzęcie oraz maksymalnym przygotowaniu fizycznym, sfera mentalna może zadecydować o przewadze nad rywalem?

Żużel to bardzo dobry przykład takiej dyscypliny. Sprzęt to jednak tylko narzędzie do odniesienia sukcesu. Zawodnik prowadzi sprzęt, nigdy odwrotnie. Wracamy zatem  do głowy. To ona decyduje o końcowym sukcesie. Z tym sprzętem wiąże się sporo anegdot. Bywało, że zawodnik upierał się przy swoich propozycjach sprzętowych, a mechanik, z chłodną głową, przy swoich. Zdarzało mi się wtedy mówić do mechanika: załóż mu to co uważasz, ale mu nie mów. Powiedz, że dostał to co chciał. Działało. Przykład innego sportu i z ostatnich dni. Tegoroczna Vuelta Espana. Belg Remco Evenepoel, ubiegłoroczny zwycięzca, w tym roku chciał powtórki. Był w świetnej formie, wygrał jeden z etapów, był w czołówce. Można więc powiedzieć, że był formie jak kolarze z Jumbo Visma, którzy zdominowali tegoroczną Vueltę. Sprzęt, ekipa – podobny poziom. Ale kiedy przyszedł etap prawdy, decydujący o losach całego wyścigu, Evenepoel przyjechał z półgodzinną stratą do trójki z Jumbo. Mówiono, że zachorował.

Dzień później Evenepoel wygrał etap z wielką przewagą nad liderami, ale było już za późno. To jak? Dzień wcześniej był chory? Gdyby był, to by nie wyzdrowiał tak szybko. Na kolejnych etapach jeszcze odrobił kilka minut do najlepszych, a 15 września dołożył im prawie 10 minut. Gdy wjeżdżał na metę, to pokazywał palcem na głowę. I to jest odpowiedź dla wszystkich, którzy zastanawiali się co się dzieje z Remco. Ktoś może powiedzieć: OK, wygrał w sumie 3 etapy, ale cały wyścig to porażka. Ja uważam inaczej. To porażka w klasyfikacji generalnej. Sukcesem Remco Evenepoela jest to, że bardzo szybko odrobił lekcję. Przekuł porażkę w sukces. Wiele się nauczył. Tegoroczna Vuelta może zaważyć na całej jego karierze, bo widać, że wyciąga wnioski, a ma tylko 23 lata.

Norik, skąd wiadomo, że zawodnik X czy Y jest przygotowany pod każdym względem, ale jeszcze więcej można wyciągnąć z jego mentalności?

Nie wiem do końca, czy można być przygotowanym fizycznie i sprzętowo na 100 proc., bo każdy niemal zawodnik powie po zawodach, że można było jeszcze lepiej się przygotować. Jeśli nawet jest się przygotowanym idealnie, to zawsze może się coś zdarzyć, mamy przecież wypadki losowe. Nie odpowiadam za sprzęt i przygotowanie fizyczne. Na szczęście żużel to praca zespołowa. Każdy ma swoje zadanie, ja też. Moją rolą jest pomóc zawodnikowi skoncentrować się na zadaniu jakie ma do wykonania na torze.

Kiedy zatem zacząłeś współpracę z żużlowcami? Kto był Twoim pierwszym  zawodnikiem, któremu pomagałeś?

W żużlu zaczynałem w 2018 roku, od współpracy ze Stalą Rzeszów. Indywidualnie pierwszym zawodnikiem był Mikkel Bech. 

Skoro pojawił się wątek Mikkela Becha Jensena. Jesteś zdania, że to jego mentalność zadecydowała o – zdaniem kibiców – zdecydowanie przedwczesnym zakończeniu sportowej kariery ?

Pozornie może się właśnie tak wydawać. Faktycznie  było jednak inaczej. W pewnym momencie sport zaczął mocno dominować, a życie zawodowe mocno kolidowało z tym osobistym. Chcąc zadbać o swoje życie prywatne, oczekując na dziecko, Mikkel podjął decyzję o przekierowaniu swoich życiowych priorytetów i planów na rodzinę oraz bezpieczeństwo. Mikkel po prostu dokonał wyboru.

Przybliż czytelnikom, jak wygląda Twój  zwykły dzień pracy z żużlowcem ? 

Zwykle kilka dni przed zawodami odbywa się sesja online lub rozmowa telefoniczna. W dzień meczu przyjeżdżam na stadion przed zawodnikiem i oczywiście służę mu pomocą w zakresie swoich kwalifikacji. Po zawodach lub meczu odbywa się kolejna rozmowa i układamy dalszy plan wspólnych działań.

Nad jakimi aspektami mentalnymi pracujesz najczęściej z żużlowcami ?

Zdecydowanie to na co poświęca się najwięcej czasu to koncentracją i pewność siebie. Jako ciekawostkę powiem Ci, że sporo pracy wkłada się w to, aby żużlowcom głowy nie pochłaniała nadmierna analiza. Uwierz mi, wielu z nich analizuje niemal wszystko. Detale swojej pracy niestety muszę zostawić dla siebie. To już są sprawy indywidualne, często wkraczające w życie osobiste  zawodników. Dotyczą również  mojego „warsztatu”, więc nie chcę i nie mogę o nich mówić.

Ilu masz obecnie zawodników pod swoją opieka?

Obecnie współpracuję z czterdziestoma pięcioma sportowcami. Wśród nich jest jedenastu żużlowców.

Czy aby odnieść sukces w żużlu trzeba mieć określoną mentalność? Wielu zawodników, pomimo talentu, nie osiąga oczekiwanych od nich sukcesów…

Nie podoba mi się użyte sformułowanieokreślona mentalność”. Nie ma czegoś takiego. Nie jesteśmy wszyscy jednakowi. To jest indywidualny proces, niektórzy potrzebują wstrząsu, inni rozmowy. Mentalność wpływa na pobudzenie potencjału i przekierowanie uwagi na poczucie siebie. Talent jest oczywiście ważny. Z talentem jest łatwiej osiągać cele. On sam jednak nie wystarczy. Dlatego bardzo często zawodnicy uważani za tych mniej utalentowanych osiągają więcej niż ci uważani za perspektywicznych. Talent trzeba poprzeć solidną pracą i zaangażowaniem całego siebie. Połączenie tych elementów daje właśnie mentalność zwycięzcy. To ona pozwala osiągać sukcesy. Nie tylko w sporcie, ale także w życiu poza nim.

Praca z żużlowcem to skupianie się tylko na tym, co może pomóc w osiąganiu wyniku sportowego czy również nad innymi elementami mentalności czy psychiki?

Oczywiście, że nie tylko na tym, co ważne na torze. Na torze rozgrywa się finał, pracy poza nim jest znacznie więcej. To poza torem toczy się normalne życie, w parku maszyn, w drodze na stadion i podczas powrotu. Żużlowiec to przede wszystkim człowiek, który zmaga się z różnymi wyzwaniami, także prywatnymi i życiowymi. On nierzadko może mieć problem z różnymi sytuacjami, kompletnie niezwiązanymi ze sportem, które później przekładają się na jego dyspozycje. Nad nimi też trzeba pracować. 

Najdziwniejsza sytuacja jaką przeżyłeś współpracując z żużlowcem?

Zastanówmy się. Z reguły nigdy się nikomu nie narzucam. Dokładnie wiem, kiedy zawodnik mnie potrzebuje, a kiedy go po prostu zostawić w spokoju. Znam swoje miejsce w teamie. Zdarzyło mi się jednak raz, że po jednym z biegów miałem porozmawiać z zawodnikiem, a on powiedział mi: nie teraz. Wyszedłem więc na chwilę, a on po 3-4 minutach mnie szukał. To było nawet zabawne. 

Jak generalnie oceniasz mentalność żużlowców? Jaki element jest w nich tym, nad którym powinno pracować się najwięcej?

Mogę tylko powiedzieć o tych, z którymi pracuję lub obserwuję, gdy mam czas wolny. Chyba się powtórzę  – nadmierna analiza, porównywanie sprzętu i porównywanie się do kolegów. Bardzo ważne jest, by pracować nad presją otoczenia. Dziś, w epoce internetu, ta presja jest tak wielka, jak nigdy dotąd. Zawodnicy też muszą wiedzieć, w jaki sposób skutecznie sobie z presją radzić.

Żużel to sport ekstremalnie niebezpieczny. Podejrzewam, iż coś takiego jak zwykły strach nierzadko zawodnikom nie jest obcy…

Lęk to coś naturalnego w życiu sportowca, jak u każdego człowieka w życiu codziennym. Praca nad strachem to również bardzo ważny element w treningu mentalnym. Strach nie musi mieć władzy nad zawodnikiem. Rozwiązaniem jest zmiana nastawienia do niego i zrozumienie, że strach to tylko pewien rodzaj emocji. Strach można zmienić w motywacyjne bodźce, które pomogą poradzić sobie z wyzwaniem.

Swego czasu nie brakowało opinii, że właśnie towarzyszące uprawianiu żużla ryzyko i strach przed niebezpieczeństwem sprawiały, że niektórzy z nich sięgali po zakazane środki.

Odpowiem tak. Zwalczanie strachu niedozwolonymi używkami i wspomagaczami do niczego nie prowadzi. To zwykła ucieczka przed danym  problemem, nie jego rozwiązaniem. Podobnie jest w naszym codziennym życiu. Jeśli masz dobrą, ale stresującą pracę, neutralizacja problemów używkami to najszybsza autostrada do jeszcze większych kłopotów. Co do sportu – nie uważam dopingu za środek w dążeniu do celu. Nie chcę o tym słyszeć, więc nawet się tym zjawiskiem nie interesuję. Doping nie jest jakimkolwiek sposobem na osiągnięcie sportowego szczytu.

Jakie różnice dostrzegasz miedzy żużlowcami, a choćby zawodnikami MMA czy koszykarzami ?

Powiem Ci, że tak naprawdę żadne. Każdy chce maksymalnie dysponować swoim potencjałem i realizować się w tym, co robi. Oczywiście, nie w każdej dyscyplinie poziom zaangażowania jest taki sam. Jednak absolutnie w każdej dyscyplinie istnieją te same lub podobne zagadnienia, z którymi jedni sobie radzą lepiej a inni gorzej.

Czy sport, w tym żużel, jest w stanie obejść się dzisiaj bez treningu mentalnego?

Zależy od tego, jaki kto ma cel uprawiając sport. Czy mamy sobie jako tako radzić i być, czy chcemy wejść na szczyt i na nim dłużej pozostać. Dziś rywalizacja to nie tylko trening, przygotowania, starty, mecze i rywale. Wokół jest mnóstwo mediów, mnóstwo komentatorów. Do tego kibice. Każdy kibic, mając ze sobą komórkę, może być komentatorem. I świetnie. Bardzo się cieszę, że żużel w Polsce jest tak popularny, bo dzięki temu oglądamy u nas najlepszych zawodników na świecie. W tym gąszczu komentarzy i informacji łatwo się jednak zatracić. Bardzo łatwo i szybko można wtedy utracić z oczu właściwy cel. A tylko właściwe umiejętności i przygotowanie pozwalają nam pójść za swoimi  marzeniami. 

Czy żużlowcy oczekują od Ciebie, że nie będziesz  pracował z ich konkurentami?

To są sprawy indywidualne. Nie mam jednak dla nikogo wyłączności. Ja nie uczę zawodnika jak pokonać kolegę na torze, tylko jak stawać się coraz lepszym.

Ile kosztuje żużlowca miesięcznie opieka trenera mentalnego?

Zgodnie z pewnym powiedzeniem, nie rozmawiajmy o pieniądzach. 

Dziękuje za rozmowę.

Dziękuję również.