Hitem ostatnich godzin okna transferowego były z pewnością działania niemieckiego zespołu z Landshut. Sternicy Diabłów zaskoczyli wszystkich przedstawiając swój skład poparty menadżerem Sławomirem Kryjomem. Szefa niemieckiego klubu poprosiliśmy o ocenę szans drużyny w polskiej lidze.
– Myślę, że skład jest dobry i co najważniejsze oparty na niemieckich zawodnikach, którzy tym samym będą mieli okazję do regularnego ścigania. Na pewno będziemy chcieli wypaść jak najlepiej, ale ciężko w tej chwili cokolwiek prorokować. Pierwszy rok poświęcamy na zadomowienie się w polskiej lidze. Nowa liga, nowe tory, nowi przeciwnicy – to wszystko przed nami. Na pewno liczymy na dobre występy na własnym torze, na wyjazdach może być nam ciężko. Z tego sobie zdajemy sprawę. Uważam, że zarówno klub z Wittstock, jak i z Dauvgapils ma nad nami przewagę. Oni wiedzą już na czym polska liga polega. Ta nauka dopiero przed nami. Spodziewam się ciekawej ligi. Inne drużyny też mają dobre i solidne składy. My chcemy w polskiej lidze zostać na dłużej. To nie będzie z naszej strony żaden jednoroczny epizod – mówi nam prezes klubu.
My jako redakcja korzystając z okazji do rozmowy „uderzyliśmy” się w piersi przed niemieckimi działaczami. Publikując bowiem w piątek rano wiadomość, że menedżerem klubu będzie Sławomir Kryjom, nieco popsuliśmy plany niemieckim włodarzom związane ze sposobem ogłaszania zespołu.
– Faktycznie trochę nam skomplikowaliście nasze planowane działania. Kluby działają, wy o tym piszecie. Takie mamy zadania. Urazy nie chowamy, ale następnym razem tak łatwo wam nie pójdzie. Obiecuję – kończy ze śmiechem sympatyczny Bawarczyk.
CZYTAJ TAKŻE:
No proszę Krajom w Landshut?
Żużel. Modernizacja stadionu w Pile dobiegła końca! Kibice niedługo wrócą na trybuny
Żużel. Niebezpieczna akcja Kowalskiego! Sędzia pokazał żółtą kartkę!
Żużel. Znamy ostatnich uczestników IMP Challenge! Jamróg najlepszy w Rzeszowie!
Żużel. Jest głos Mroczki ws. absencji! Mówi o L4!
Żużel. Co za wieści! Woffinden zapowiada powrót!
Żużel. Wilki w gazie na początku sezonu! Musielak: Robimy swoje, po cichu