fot. media klubowe Landshut Devils
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Włodarze cyklu Grand Prix poinformowali o lokalizacjach turniejów w sezonie 2024. 18 maja przyszłego roku po 27 latach przerwy najlepsi zawodnicy świata ponownie będą ścigali się na torze w Bawarii. – Już dziś serdecznie zapraszamy wszystkich fanów żużla w maju na nasz stadion. Jesteśmy przekonani że turniej będzie świętem żużla – mówi nam prezes klubu, Gerald Simback.

 

Od paru tygodni słychać było w Niemczech, iż pomimo zmiany nawierzchni toru w Teterow, rozegranie tam turnieju stoi pod dużym znakiem zapytania i coraz głośniej mówiło się o przeniesieniu zawodów do Stralsundu. – Od dłuższego czasu różne rzeczy się mówiło. Ja sam niejednokrotnie słyszałem a to o Stralsundzie, a to o Frankfurcie nad Menem. Ostatecznie jednak rundę w Niemczech pojedziemy na naszym torze. Najważniejsze, że cykl Grand Prix zostaje w naszym kraju – dodaje Simback.

Działacz niemieckiego klubu jednoznacznie podkreśla że nie było jakichkolwiek zabiegów mających na celu „odebranie” Grand Prix Teterow. – To nie było w ten sposób, że my o rundę Grand Prix zabiegaliśmy. To trzeba jasno zaznaczyć, aby ktoś nie miał wątpliwości. Kiedyś były luźne rozmowy, że fajnie byłoby może w przyszłości doprowadzić do tego, aby w Niemczech rozegrać dwie rundy. Może kiedyś będziemy na to gotowi – mówi Simback.

– Całkiem niedawno zwrócono się do nas z zapytaniem, czy podołamy, aby rundę rozegrać już w przyszłym roku. Byliśmy nieco zaskoczeni, ale uważamy, że organizacyjnie jesteśmy w stanie podołać i na pewno podołamy. Usiedliśmy do rozmów i ich efektem tego jest runda w dniu osiemnastego maja. Umowa jest jednoroczna. Co będzie dalej – zobaczymy. Na razie musimy zrobić wszystko, aby impreza wypadła tak jak należy. Kwestii dlaczego nie Teterow nie będę podnosił, bo nic nam na ten temat naprawdę nie wiadomo. To są sprawy na linii Grand Prix – klub z północy – komentuje Simback.

Zgodnie z przypuszczeniami, pytanie ile działaczy Landshut kosztowała licencja, zostało bez konkretnej odpowiedzi. – Nie wiem kto ile płaci. Na pewno nie jest to dla nas mała kwota, ale oczywiście wszystko zostało odpowiednio przemyślane oraz skalkulowane – mówi Gerald Simback.

W 1997 roku Grand Prix gościło już w Landshut i był to turniej historyczny. Po raz pierwszy bowiem w historii został on przełożony na dzień następny. Zawody wygrał wówczas Hans Nielsen. Ostatnią lokatę zajął z kolei Tomasz Gollob.

– Pogoda to oczywiście czynnik którego najbardziej się obawiamy i tylko ona tak naprawdę może wiele popsuć. Wierzymy, że 18 maja jednak aura nam dopisze. Na wybór daty zawodów nie mieliśmy żadnego wpływu. Dostaliśmy zapytanie czy tego i tego dnia jesteśmy gotowi zrobić Grand Prix. Jesteśmy i zrobimy fajne zawody. Zapraszamy- podsumowuje Gerald Simback.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Wrocław wraca na mapę cyklu GP! Nowa lokalizacja w Niemczech

Żużel. Prezes Wilków ocenił poczynione transfery. „Skład mamy dokładnie taki, jaki chcieliśmy” (WYWIAD)