Żużel. Prezes Landshut Devils o braku transmisji w Canal+: Jesteśmy zawiedzeni i zniesmaczeni 

Zespół Trans MF Landshut Devils perfekcyjnie realizuje obietnice poczynione kibicom. Bawarczycy nie muszą się wstydzić wyników, ba, są na ten moment czwartą siłą eWinner 1. Ligi. Ostatnio coraz głośniej mówi się jednak o niezadowoleniu z braku systematycznych transmisji telewizyjnych z One Solar Areny. O stanowisko klubu zapytaliśmy prezesa Geralda Simbecka.

– Powiem szczerze i otwarcie. Jesteśmy mocno zawiedzeni faktem, że spotkania rozgrywane na naszym obiekcie nie są regularnie pokazywane telewidzom Canal+. Pewne ustalenia były poczynione i nie do końca wygląda to tak, jak było mówione. Byliśmy przekonani, że mecze będą systematycznie pokazywane. Tak jednak nie jest. Jako klub, który podchodzi do swoich działań jak najbardziej profesjonalnie nie do końca wyglądamy fair wobec podmiotów, które nas wspierają. Mówiliśmy im m.in. o regularnych transmisjach. Podejrzewam, że także kibice przykładowo takiego Orła Łódź nie są zadowoleni, iż nie mogli oglądać w telewizji spotkania swojego zespołu – mówi nam działacz niemieckiego klubu.

Klub z Bawarii ubolewa nad jeszcze jedną kwestią. W czasach, gdy prawa telewizyjne z meczów ekipy Landshut należały do Motowizji sygnał udostępniany był stacji niederbayern.tv i dla polskiego nadawcy nie stanowiło to problemu. Pomimo zainicjowania rozmów przez niemiecką stację, kompromisu z Canal+ na ten sezon nie udało się uzyskać.

– Można się śmiać lub nie, ale ponoć Motowizja jest małym nadawcą. Nie rozumiemy, iż Motowizja była chyba na każdym meczu z profesjonalnym studiem, z Tobą jako osobą mówiąca po niemiecku. Była to doskonała promocja regionu czy byłych zawodników. Poszliśmy ligę wyżej, stacja duża, profesjonalna i wygląda to tak, jak wygląda. Telewizja Niederbayern.tv oczywiście podjęła rozmowy odnośnie pokazywania naszych spotkań w sezonie 2022, tak, jak to było w ostatnim roku. Zgody jednak nie otrzymała. Większe zasięgi to była dla nas większa promocja dyscypliny, o której konieczności wszyscy w Polsce mówią. Powiem więcej, zgłosiła się ostatnio większa niemiecka stacja, ale będzie ten sam problem. Jesteśmy po prostu tym wszystkim mocno zniesmaczeni. Doskonale wiadomo, że w Niemczech jak się coś ustala, to wychodzi się z przekonania, że traktujemy się poważnie i ustalenia wypełniamy. Tu tego mocno brakuje. Ktoś podchodzi do tematu niepoważnie. Startujemy w tej samej lidze i telewizja powinna traktować wszystkich jednakowo. Jeśli koszty są powodem sytuacji, to chyba wiedzieli, gdzie leży Landshut? – kontynuuje sternik ubiegłorocznego triumfatora 2. Ligi Żużlowej.

Co dalej? Tego nie wiadomo. Działacze klubu chcą wyjść z sytuacji, choćby wobec sponsorów, z twarzą i szukają pomocy w Polsce. 

– Argumentacja, że nie mamy sponsorów z Polski jest żadna. Wiele firm jest obecnych na wschodnio-europejskich rynkach. Nie ukrywam, że otwarcie poruszyliśmy ten temat na spotkaniu PZM i liczymy, że i tym razem działacze PZM, którzy są nam przychylni pomogą i telewizja zmieni podejście do tematu. W temacie transmisji telewizyjnych kuriozalnie się w tym roku cofnęliśmy – podsumowuje Niemiec.

Trans MF Landshut Devils to nie jedyny klub, który krytycznie i co ważne, otwarcie mówi, że telewizja nie do końca postępuje fair. Zawiedzeni są również działacze łotewskiego Daugavpils.