Żużel. Frątczak: Rafał Dobrucki nikogo nie pominął. Trudno było dobrać więcej zawodników z eWinner 1. Ligi

fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Rafał Dobrucki powołał bardzo szeroką kadrę reprezentacji Polski na sezon 2021. Najpierw, 23 grudnia, nowy selekcjoner wysłał zaproszenia 20 zawodnikom, a kilka dni temu zdecydował się na uzupełnienie drużyny narodowej Michałem Curzytkiem i Kacprem Pludrą. Jacek Frątczak uważa, że szkoleniowiec biało-czerwonych właściwie dobrał skład oraz sądzi, że już niebawem do kadry będą się dobijać kolejni żużlowcy.

Dość znamienne jest to, że w reprezentacji znalazło się miejsce dla tylko jednego zawodnika z eWinner 1. Ligi. Rodzynkiem w zestawieniu Dobruckiego jest junior Arged Malesa TŻ Ostrovii Ostrów Wielkopolski – Sebastian Szostak.

– Powiedzmy sobie szczerze, że trudno było dobrać do reprezentacji większą liczbę zawodników z eWinner 1. Ligi – mówi Frątczak w rozmowie z serwisem polskizuzel.pl. – To wynika z tego, jak zbudowane są drużyny zaplecza PGE Ekstraligi. Zasadniczo mamy problem z klasowymi Polakami. Ci najlepsi są w klubach ekstraligowych. Siłą pierwszej ligi są obcokrajowcy – dodaje.

Były menedżer klubów z Zielonej Góry i Torunia zaznacza jednak, że w niektórych zawodnikach z zaplecza PGE Ekstraligi widzi potencjał na znalezienie się w gronie reprezentantów. Frątczak przede wszystkim liczy na to, iż Grzegorz Zengota potwierdzi swoją znakomitą dyspozycję z końcówki  sezonu 2020.

– Na pewno do tego grona zaliczyłbym Jakuba Jamroga i Krystiana Pieszczka. Żeby jednak takiego Jamroga brać pod uwagę, to on musiałby zacząć regularnie jeździć. Kolejnym seniorem, który może się wkrótce znaleźć w kręgu zainteresowań trenera Dobruckiego może być Grzegorz Zengota. Na razie jest jednak dla niego za wcześnie. Tylko miesiąc jazdy po bardzo długiej przerwie, to za mało. Zengota w Bydgoszczy powinien sobie jednak przypomnieć, na czym polega dobre ściganie – wyjaśnia ekspert.

Kolejnym pierwszoligowym zawodnikiem z potencjałem jest Wiktor Trofimow. 22-latek występował już wcześniej biało-czerwonych barwach, ale poprzedni sezon  nie był dla niego udany. W PGE Ekstralidze spisywał się przeciętnie i wykręcił średnią 1,182 punktu na bieg.

– Tyle, że to też nie jest opcja na teraz, ale taka pod rozwagę na przyszłość. Trofimow był już w kadrze, ale nie ma za sobą najlepszego sezonu, więc w tym sezonie, pod okiem Marka Cieślaka w ROW-ie Rybnik powinien dojść do siebie, a potem może go brać Dobrucki.

Frątczak docenia również kolegów Szostaka z formacji młodzieżowej ostrowian. – Prócz Szostaka ciekawymi zawodnikami są też Kacper Grzelak i Jakub Krawczyk. To jest taka zdolna, mocna trójka, z której możemy mieć pociechę, jeśli dalej będą się fajnie rozwijać. Znowuż jednak muszę dać zastrzeżenie, że to nie są kandydatury na już – zauważa.

– Podsumowując, Rafał Dobrucki nikogo nie pominął. Do tego co mówiłem, czyli że o sile stanowią zawodnicy zagraniczni, dołożyłbym jeszcze to, że jest jednak różnica w potencjale PGE Ekstraligi i eWinner 1. Ligi. To było widać rok temu, kiedy eWinner Apator gładko wygrał ligę, a bracia Holderowie zwyciężali wyścigi jedną ręką. Nie deprecjonuję jednak pierwszej ligi, bo tak w sezonie 2020 była bardzo ciekawa, a w tym będzie jeszcze lepsza. Zatem emocje będą, ale zawodnikom tam jeżdżącym pozwólmy dojrzeć, a wtedy trener Dobrucki na pewno po nich sięgnie – kończy Frątczak.