Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Za nieco ponad dwa miesiące Stelmet Falubaz Zielona Góra znów rozpocznie misję pod tytułem: „Awans do PGE Ekstraligi”. Od okienka transferowego bardzo dużo mówi się niezwykle silnej jak na 1. Ligę Żużlową formacji seniorskiej, a mniej uwagi poświęca się duetowi juniorskiemu, który na ten moment mają tworzyć Fabian Ragus oraz Dawid Rempała. Pierwszy z nich opowiedział nam o tym, co zmienił przed kolejnym sezonem i przyznał, że chce być znacznie mocniejszym punktem drużyny niż w ubiegłorocznych rozgrywkach.

 

Za Tobą niezbyt udany sezon. Z pewnością liczyłeś na więcej zarówno startów, jak i punktów. Wiesz już czemu nie poszedł on po Twojej myśli?

Tak, przeprowadziłem analizę tego wszystkiego i wiem już jakie były główne powody. Było ich na pewno kilka. Wiem już nad czym mam pracować. Pracuję z panią psycholog i myślę, że będzie to pomocne. Liczę, że w kolejnym sezonie będzie widać poprawę.

Praca z psychologiem to u Ciebie nowość?

Pracowałem już z panią psycholog, ale wcześniej nie do końca wierzyłem w moc psychologów. Teraz czuję już jednak, że mi to pomaga. Przeprowadziłem też kilka rozmów ze starszymi kolegami, którzy mają wieloletnie doświadczenie z pracy z psychologami sportowymi. Oni mi parę kwestii wytłumaczyli i to też dużo zmieniło w moim podejściu.

Czyli krótko mówiąc to, co mocno zmieniłeś przed kolejnym sezonem to podejście do psychologa.

Zdecydowanie można tak powiedzieć.

W ubiegłym roku zabrakło też drużynowego sukcesu, o którym w Zielonej Górze wszyscy marzyliście. To był duży zawód dla Ciebie, jako zielonogórzanina, że nie było tego powrotu do Ekstraligi?

Bardziej martwiłem się o swoją dyspozycję. Czasami naprawdę bywało ciężko i nie życzę nikomu, aby podczas sezonu przechodził to, co ja. Moja forma była słaba i to było moim największym problemem. Wiadomo, że jakbym dokładał więcej punktów, to też drużynie by się lepiej wiodło i o ten awans też byłoby łatwiej. W zawodach drużynowych potrzebne są punkty każdego zawodnika. Tych moich brakowało.

Jak szukałeś poprawy w poprzednich rozgrywkach? Było przerzucanie i sprawdzanie całego dostępnego sprzętu?

Próbowałem sporo, ale muszę powiedzieć, że on nie był powodem tej gorszej dyspozycji. Miałem sporo sprzętu, pożyczałem też od Pana Piotra Protasiewicza i nie zdawało to u mnie egzaminu. Na treningach to często wychodziło, ale potem przychodził mecz i wracały ciągle stare problemy. Przyczyna formy była w mojej gorszej dyspozycji. Na nic zwalał winy nie będę.

Jeszcze chwila przygotowań i zaczną się kolejne rozgrywki. Za tobą zgrupowanie na Głodówce. Było bardzo wymagające?

Zauważyłem, że trenując tam już któryś rok z rzędu lepiej to przeżywam. Jestem w coraz lepszej formie, może też przez świadomość tego, co mnie na tej Głodówce czeka. Takie są obozy sportowe. Nie jeździmy tam odpoczywać, a trenować. Pogoda na początku nie dopisywała, bo nie było śniegu. Na koniec trochę go jednak spadło, więc można było poczuć odmrażanie palców. Najważniejsze, że można było trochę pojeździć na nartach, bo lubię jeździć i przygotowywać się w taki sposób.

W Falubazie trochę się pozmieniało. Jest kilku nowych zawodników. Jakie wrażenie zrobili na Tibue Przemek Pawlicki i Rasmus Jensen?

Nie mieliśmy jeszcze okazji do takiego dłuższego spotkania, ale zarówno Przemek, jak i Rasmus wydają się być bardzo w porządku. Nie ma problemu, żeby się z nimi dogadać. Więcej tego czasu na integrację będzie z pewnością na naszym tradycyjnym obozie.

A pod kątem sportowym uważasz, że to duże wzmocnienia Waszego zespołu?

Na pewno tak. Przemek i Rasmus są bardzo doświadczeni. Od oceniania jest jednak trener, więc ja szczegółowo ich oceniał nie będę. W zeszłym roku robili dobre punkty także mogę powiedzieć tylko tyle, że są to wzmocnienia na plus.

Dużo się mówi o tym, że w Falubazie jest bardzo mocna piątka seniorów. To dla was juniorów dobrze, że to na nich będzie większa presja?

Ja się nad tym nie zastanawiam. Mam już 20 lat, więc trzeba zacząć te punkty robić. Nie ma co patrzeć na to, że seniorzy mają ciągnąć wynik. My, jako juniorzy, nie jedziemy pierwszy rok i nasze punkty też są ważne. W zespole jedzie siedmiu zawodników i punkty każdego z nich są ważne. Taki mamy cel, aby punktów juniorskich było jak najwięcej.

A jak się pracuje z Piotrem Protasiewiczem jako dyrektorem? Dba o każdy szczegół, podobnie jak na torze?

Trochę się pozmieniało w porównaniu z tym jak Pan Piotr był kolegą z toru, ale w szczegóły nie będę wchodził. Mogę jednak powiedzieć, że tak jak w roli zawodnika jest bardzo profesjonalny. Fajne jest to, że na wszystko patrzy okiem żużlowca z dużym doświadczeniem. Jest to pomocne.

Co zadowoli Cię w tegorocznych rozgrywkach?

Chciałbym się cały czas rozwijać, a nie stać w miejscu jak w poprzednim sezonie. Parę rzeczy mam do poprawy i chcę nad tym pracować. Będę się starał, żeby jazda wyglądała lepiej. Nie chcę już tak, jak w zeszłym roku cały czas jeździć z tyłu, ale dokładać się do wyniku zespołu.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA