Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dwa ostatnie sezony z pewnością nie poszły po myśli Piotra Pawlickiego. Wychowanek Unii Leszno po wielu latach spędzonych w macierzystej drużynie postanowił zmienić otoczenie i przeniósł się do Sparty Wrocław. Tam jednak nie odzyskał dawnego blasku, w czym rzecz jasna nie pomogła mu także kontuzja odniesiona podczas 2. finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile. Gdy stało się jasne, że we Wrocławiu zabraknie dla niego miejsca, błyskawicznie po jego usługi zgłosił się Falubaz Zielona Góra. Wszyscy sympatycy klubu z Grodu Bachusa wierzą, że to właśnie tam „Piter” nawiąże do swoich najlepszych lat.

 

Początek sezonu 2023 był w wykonaniu Piotra Pawlickiego całkiem niezły. Później puntkował jednak w kratkę. Szczególnie męczył się w spotkaniach na domowym torze. Nie odbiło się to jednak w wielkim stopniu na wynikach całej drużyny, bo ciężar za zdobywanie punktów spoczywał na większej ilości zawodników.

Jego rola w Enea Falubazie ma być zupełnie inna. Oczywiście przed sezonem nikt nie zakłada, że z miejsca stanie się liderem, natomiast w tej drużynie ma na to dużo większe szanse niż w Sparcie. Jan Krzystyniak uważa, że młodszy z braci Pawlickich pasuje do takiej roli.

– Przyznam, że spodziewałem się, że ten ubiegły sezon w jego wykonaniu tak może wyglądać. Kontuzja w trakcie sezonu też miała na to oczywiście wpływ. Gdy Piotrek jeszcze jeździł dla Unii Leszno, to sam mu proponowałem, by zmienił klub. Przejście do Wrocławia było jednak błędem. Tam był zespół naszpikowany gwiazdami, a Piotrek był jednym z wielu. On musi wiedzieć, że jest kontraktowany jako lider drużyny. Wydaję mi się, że to mu jest potrzebne. Piotr Pawlicki nie nadaje się na „doparowego”, a wiadomo było, że w Sparcie tak właśnie najprawdopodobniej będzie – mówi.

Żużel. Kiedy Betard Sparta wyjedzie na Olimpijski? „Nie zamierzamy się z nikim ścigać”

Żużel. Będzie kandydował na radnego. Co dalej z jego przyszłością w klubie?

Były żużlowiec wyróżnia jedną cechę młodszego z braci, która wydatnie może pomóc zielonogórskiej drużynie w walce o utrzymanie, a nawet play-offy.

– Mocno liczę na to, że w Zielonej Górze wróci na swój dobry poziom. Przed laty to był dla mnie był to jeden z najlepszych zawodników w Polsce, o ile nie najlepszy, potrafiący dobrze zaopiekować się kolegą z pary. Wiadomo, że w tym aspekcie Tomek Gollob był geniuszem, ale Piotrek próbował mu dorównać poziomem. To zawodnik, który nie patrzy na zdobycz indywidualną, tylko przede wszystkim zależy mu na dobru drużyny. Ten transfer obu stronom może wyjść na dobre – kończy Krzystyniak.