fot. archiwum Egona Mullera
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Swój dzień obchodzi dziś legenda niemieckiego speedwaya. Egon Müller to nietuzinkowa postać światowego żużla. Osiągał sukcesy w tradycyjnej odmianie, ale także w zmaganiach na długim torze. Poza tym może pochwalić się osiągnięciami w pracy jako tuner, a także… wokalnymi umiejętnościami. 

 

W 1983 roku Egon Muller zapisał się na kartach historii czarnego sportu. 4 września odbywały się indywidualne mistrzostwa świata na niemieckim torze w Norden, w północnej części Niemiec. Bohaterem tego dnia był nie kto inny jak właśnie ulubieniec lokalnej publiczności, Egon Muller. Zawody zwyciężył z dorobkiem kompletu piętnastu punktów. Tuż za naszym wschodnim sąsiadem uplasowali się odpowiednio Billy Sanders oraz Michael Lee. W zawodach brały udział również takie sławy jak Erik Gundersen, Hans Nielsen czy Ole Olsen. Jedynym Polakiem był Zenon Plech, który zakończył turniej na 15 miejscu.

Taka sztuka udała się Müllerowi tylko raz, ale tytułów mistrzowskich o wiele więcej ma na dłuższych torach. Tam indywidualnym mistrzem świata zostawał aż trzy razy. Dzisiejszy jubilat uwielbiał grzebać w sprzęcie. Zakończenie kariery nie oznaczało u niego jednocześnie końca z żużlem. Pasja została nadal, a czynne uczestnictwo w zawodach zostało zamienione na tuningowanie silników oraz mechanikowaniem. Mało kto zdaje sobie sprawę, że silniki od Niemca brała m.in. ikona polskiego żużla, czyli Tomasz Gollob.

–  Były takie lata, że należałem do najlepszych tunerów na świecie. Tuner żużlowy to jednak taka profesja, że raz się trafia z silnikami i do pierwszej wpadki jest duży popyt na twoje usługi. Telefon dzwoni. Wystarczy jednak moment, coś pójdzie w złym kierunku i jest totalny klops. Jesteś na żużlowym aucie. Przygotowane przez ciebie silniki po prostu z dnia na dzień już nie jadą, a zawodnicy się od ciebie odwracają – mówił Müller w książce „Żużlowe Rozmowy Po Bandzie” autorstwa Łukasza Malaki i Przemysława Sierakowskiego.

Po więcej wspomnień niemieckiego mistrza odsyłamy do poniższego artykułu.

Pogodnemu Egonowi Müllerowi życzymy przede wszystkim dużo zdrowia, radości, przyjemności z oglądania żużla, co najmniej takiej samej jak kilkadziesiąt lat temu. Sto lat!