Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

O wielkim pechu może mówić niemiecki zawodnik Max Dilger. Podczas meczu Wolfe Wittstock w Rzeszowie zawodnik nabawił się kontuzji, która utrudniła mu występ w sobotnich spotkaniach. Z kolei  w wieczornym pojedynku Wittstock z Dauvgapils, Niemiec….nabawił się kolejnej. Pierwsze diagnozy mówiły o złamaniu obojczyka. 

 

To czy faktycznie złamany jest obojczyk iw jakim jest on stanie będę wiedział dopiero w poniedziałek po dokładnych badaniach. Na pewno mogę mówić  o dużym pechu. W Rzeszowie, podczas meczu doznałem kontuzji ręki, która skutkowała tym że w sobotnich spotkaniach Wittstock o czym mało kto wie mogłem startować tylko dzięki specjalnemu usztywnieniu dłoni. Wszystko wyglądało w miarę do momentu upadku w spotkaniu z Dauvgapils w którym prawdopodobnie odniosłem kontuzję obojczyka. Z dwóch swoich biegów w sobotę jestem zadowolony.Tak powinna wyglądać moja jazda jak najczęściej – mówi nam Max Dilger. 

Zawodnik nie ukrywa faktu że nie do końca zgadza się z decyzją sędziego o wykluczeniu go z jednego z biegów podczas meczu z ekipą Rzeszowa. 

– Każdy ma swoją perspektywę. Zawodnik i sędzia. Jeśli sędzia mnie wykluczył znaczy zasłużyłem. Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej i nie rozumiem  do końca mojego wykluczenia. Na pewno słowa uznania należą się tym wszystkim którzy robili wszystko co możliwe aby po opadach zawody mogły dojść do skutku – podsumowuje niemiecki zawodnik.