Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od wtorkowego popołudnia znamy już pełną listę uczestników Grand Prix 2024. Jednym z największych zaskoczeń jest brak Macieja Janowskiego. Zbigniew Lech, były zawodnik wrocławskiej Sparty, nie ukrywa zdziwienia wyborami organizatorów cyklu i jest przekonany, że ulubieniec kibiców ze stolicy Dolnego Śląska szybko wróci do elitarnej stawki.

 

Dan Bewley, Tai Woffinden, Dominik Kubera, Andrzej Lebiediew, Kai Huckenbeck. To nazwiska pięciu zawodników, którzy zostali docenieni przez promotora cyklu. Maciej Janowski, poza tegorocznymi rozgrywkami, prezentował równą formę w cyklu i niemal zawsze zajmował miejsce w czołówce. Czterokrotnie kończył zmagania na czwartej pozycji, a raz wywalczył brązowy medal.

– Przecierałem oczy ze zdumienia i jest to dla mnie niezrozumiałe. Maciek to bardzo barwna postać w Grand Prix i zostaje tak potraktowany po jednym nieudanym sezonie, zakończonym kontuzją. Patrząc na to, kogo wybrano do przyszłorocznego cyklu, mam duże wątpliwości czy poziom imprezy będzie równie wysoki – mówi nam Zbigniew Lech.

Trudno nie odnieść wrażenia, że organizatorzy zmagań o indywidualne mistrzostwo świata chcieli sprawić, że w cyklu będzie jak najwięcej zawodników z różnych krajów. Ostatecznie do GP 2024 przystąpią żużlowcy z dziewięciu różnych nacji. Szczególnie kontrowersyjny wydaje się wybór Niemca, Kaia Huckenbecka.

– Podobna sytuacja miała miejsce z wyborem Martina Smolinskiego. Wygrał jeden turniej, a w pozostałych trudno było go znaleźć w czołówce. Zgadzam się z tezą, że będzie bardziej kolorowo, ale kosztem widowiska. W transmisjach zobaczymy więcej różnych flag – komentuje trzykrotny Drużynowy Mistrz Polski ze Spartą.

Decyzję organizatorów z dużą klasą przyjął Maciej Janowski. Reprezentant Polski zapewnił, że nie żegna się z cyklem, a mówi mu „do zobaczenia”. W przyszłym roku będzie mógł walczyć o awans poprzez turnieje eliminacyjne lub cykl Tauron SEC.

– Ja nie mam wątpliwości, że Maciek wejdzie do cyklu GP w kolejnym roku. Wybory czy Taia, czy Dana Bewleya są dla mnie zrozumiałe, pozostałe natomiast już mniej. Zwłaszcza, że ci „nowi” zawodnicy tez nie „błyszczeli” i nie mają medali mistrzostw świata. Oczywiście, że celem Maćka na przyszły rok będzie powrót. Jestem przekonany, że to zrobi i niebawem ponownie będziemy go oglądać w Grand Prix – podsumowuje Zbigniew Lech.

Dodajmy, że Janowski to jeden z najbardziej utytułowanych czynnych zawodników w obecnej stawce. W Grand Prix wygrał aż osiem turniejów, a 26 razy stawiał na podium poszczególnej rundy.

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Castagna zrugany przez Viegasa. Na jury było gorąco – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Jeden z Duńczyków zaprzepaścił szansę na „dziką kartę”? Tak twierdzi Pedersen – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)