Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Moje Bermudy Stal Gorzów pokonała w niedzielę For Nature Solutions Apatora Toruń 51:39 w drugim meczu ćwierćfinałowym PGE Ekstraligi. Gorzowianie w obliczu szeregu kontuzji nie byli faworytem tej pary, jednak pokazali moc, a teraz myślą już o rywalizacji półfinałowej. – W piątek i w niedzielę trzeba będzie wykonać kawał roboty – mówi Bartosz Zmarzlik, który zdobył w rewanżu osiemnaście punktów.

 

– Po tych sytuacjach, które nas dotknęły, jechaliśmy do Torunia z mieszanymi uczuciami, ale wyszło pozytywnie. Bez Andersa i Martina byliśmy w kłopotach, ale pozytywnie. Jak na wyjazd, udało się 44 punkty zdobyć, to było bardzo fajnie. U siebie wcale łatwiej nie było, ale mieliśmy już Martina. Cieszymy się, że jesteśmy w półfinale – powiedział Bartosz Zmarzlik na antenie Canal+ Sport 5.

Niejednokrotnie w trakcie sezonu, w różnych imprezach, sytuacja układała się tak, że po starcie Bartosz Zmarzlik musiał gonić rywali i wtedy mieliśmy „show”. – Ja wcale tego tak nie lubię, wolę jechać z przodu – przyznał lider Stali. – W 15. biegu Martin chciał pierwsze pole, więc wziałem na siebie trzecie, które było na koniec zawodów trudniejsze do rozegrania w pierwszym łuku, tym bardziej z takimi rywalami. Zrobiliśmy zmiany w motocyklach z dnia na dzień, bo trzeba reagować – wczoraj mieliśmy 28 stopni we Wrocławiu, dzisiaj 22 stopnie, trzeba się napocić, powyrywać trochę włosów z głowy, żeby to zadziałało – powiedział.

W biegu trzynastym gorzowianie w osobach Bartosza Zmarzlika i Wiktora Jasińskiego jechali na podwójnym prowadzeniu, jednak na dystansie Robert Lambert minął drugiego z nich. – Na pewno przyczyną tego, że Wiktor Jasiński dojechał trzeci była guma i motocykl zwalniał. Umówiliśmy się, że jak ktoś wyskoczy, to ma „pruć” do przodu, żeby uniknąć szprycy. Tor też był taki, że potrafiło postawić w poprzek i wytracać prędkość – tłumaczył Zmarzlik.

– Jako klub i tak jesteśmy zadowoleni, że jesteśmy w półfinale. Teraz sprawa jest otwarta. Trzeba zrobić kawał roboty w piątek i w niedzielę – zakończył zawodnik Stali. – Chciałbym się jeszcze dołączyć do słów wsparcia dla Adriana Miedzińskiego. Adrian, jesteśmy z Tobą – dodał.