Żużel. Bartosz Zmarzlik: Cieszę się, że wygrałem historyczny turniej. Fajnie jeździć przy swoim mentorze

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W piątkowy wieczór Bartosz Zmarzlik kolejny raz pokazał, że jest na najlepszej drodze do kolejnej obrony tytułu mistrza świata. Kiniczanin triumfował w turnieju cyklu Grand Prix i wskoczył na pierwsze miejsce w klasyfikacji. Po zawodach 26-latek przyznał, iż w kluczowym biegu nie do końca wystartował tak, jak chciał, a także cieszył się, że jego wygraną na żywo oglądał Tomasz Gollob.

 

Turniej w Lublinie był trzecią z rzędu imprezą Grand Prix wygraną przez Zmarzlika. Jeśli zawodnik Moje Bermudy Stali dziś znów stanie na najwyższym stopniu podium, to wyrówna niepobity od 16 lat rekord Tony’ego Rickardssona.

– Nie wychodźmy tak w przyszłość. Trzeba robić swoje, tak jak nadal mówię. Bardzo się cieszę, że wygrałem taki historyczny turniej, bo pierwszy w Lublinie. Zostało nam jeszcze wiele pracy. Musimy do tego podchodzić dalej tak, jak podchodzimy, czyli na luzie i z głową pełną trafnych decyzji – mówił Zmarzlik na antenie Canal+.

Podopieczny Stanisława Chomskiego, tym razem, w przeciwieństwie do sobotniego turnieju na Stadionie Olimpijskim, nie musiał atakować w finale. Zaraz po starcie odjechał reszcie stawki i dość szybko stało się jasne, że sięgnie po swój 13. triumf w Grand Prix.

– Troszeczkę zepsułem pierwszy moment, bo ustawiłem zły luz w sprzęgle i troszeczkę mnie podniosło w momencie startowym. Potem miałem motor ustawiony „na zero” i wiedziałem, że jak wygram start, to mogę jechać nawet na pół gazu, ale muszę jechać bardzo dobrze i pilnować, żeby z łańcuszkiem czy oponą nic się stało. Ten motor nie był zbyt dobry do ataku, ale rozwijał dobrą prędkość jak nic mu z przodu nie przeszkadzało – opowiadał mistrz świata.

– Cieszę się i dziękuję wszystkim, którzy mi pomagają, bo to bardzo złożony proces. Mam świetny kontakt z Ryszardem i Danielem Kowalskimi, a to ułatwia to wszystko. Dzięki nim podchodzę do wszystkiego z chłodniejszą głową. Oni mnie nakierunkowują. Dziękuję też moim chłopakom z teamu. Dzisiaj mieliśmy dosłownie te same odczucia i chcieliśmy robić te same korekty. Jak przyszły te dwójki i jedynki, to zaczęliśmy szukać, patrzeć co się dzieje z torem, żeby być na wszystko gotowym – kontynuował.

Po wygranej nie mogło zabraknąć również podziękowań dla mistrza świata z 2010 roku. Tomasz Gollob pojawił się na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich w roli eksperta i śledził poczynania Zmarzlika.

– Bardzo się cieszyłem, gdy zobaczyłem Pana Tomka. O tym, że będzie dowiedziałem się z social mediów. Powiedziałem: „Ale super”. Fajnie jeździć przy swoim mentorze i osobie, na której się wzorowałem, która się dla mnie otworzyła. Dzięki niemu do dzisiaj u mnie pewne rzeczy dobrze funkcjonują – wyjaśniał lider klasyfikacji.

– Myślę, że przed Grand Prix miałem nastawienie podobne jak zazwyczaj. Dużo dał mi pierwszy bieg. Wiedziałem, że nie muszę skakać po motorach, bo wiedziałem, że dobrze się czuję. Wiedziałem, że wykonuję swój plan, który ostatecznie zrealizowaliśmy w stu procentach – podsumował Zmarzlik.