Bartosz Smektała. FOT. PAWEŁ PROCHOWSKI.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po sezonie 2022 Bartosz Smektała zdecydował się na powrót do macierzystego klubu. Ponowne starty w Lesznie miały przynieść znaczną poprawę wyników 25-latka. Ostatecznie wychowanek Byków może być zadowolony z drugiej części sezonu, w której dobrze punktował. O zakończonych rozgrywkach, zmianach w szeregach Fogo Unii i skazywaniu drużyny na pożarcie rozmawiamy w poniższym wywiadzie.

 

Za Tobą pierwszy sezon po powrocie z Częstochowy do Leszna. Średnią biegopunktową nieco poprawiłeś, ale pewnie oczekiwania były większe…

Plany były znacznie ambitniejsze niż to ostatecznie wyszło. Pozytywne jest jednak to, czego nie widać po samej średniej. Od połowy sezonu zaczęło to wyglądać lepiej. Lepiej mi się ścigało, byłem też skuteczniejszy na torze. Liczę, że ten nadchodzący sezon będzie taki, jak druga połowa tego zakończonego.

Z perspektywy czasu możesz już powiedzieć, że powrót do Twojego żużlowego domu był dobrą decyzją?

Na pewno tak. W domu zawsze jest najlepiej. Nie mówię, że w Częstochowie było źle. Wiadomo jednak, że wynikami się nie broniłem. Cały czas robię wszystko, żeby wejść na poziom, na którym chciałbym być. Ciągle pracuję i się staram. Wierzę, że w końcu będzie tak, że zostanę tym pewnym punktem drużyny.

Dopytam o ten poziom, o którym mówisz. To są okolice średniej 2,0? Często to jest właśnie cel zawodników przed sezonem.

Z pewnością jeśli zawodnik kręci się koło tej średniej, to znaczy, że poziom jest wysoki i odpowiedni. To trochę takie moje marzenie, żeby na takim poziomie się ścigać. To by mnie zadowalało.

W sezonie 2023 potwierdziło się to, co w Twoim poprzednim sezonie w Lesznie. Byłeś znacznie skuteczniejszy w spotkaniach domowych. To dowód na to, że tego macierzystego toru się nie zapomina?

Zdecydowanie w Lesznie czuję się najlepiej. Znam każdy centymetr tego toru. Jednak tak, jak powiedziałem wcześniej. W drugiej połowie tego sezonu zaczęło mi iść nawet na wyjazdach. W tym kierunku chcę iść.

Plaga kontuzji w Fogo Unii

Pod kątem drużynowym jest to trudny sezon do oceny, bo nękały Was kontuzje. Patrząc na to, co się wydarzyło, ten awans Fogo Unii Leszno można uznać za sukces?

Myślę, że tak. Jak weźmiemy pod uwagę to ile było tych kontuzji i jak rzadko mieliśmy pełny skład, to faktycznie można mówić, że był to sukces. Wiadomo, że my przed sezonem chcieliśmy więcej. W trakcie rozgrywek zastanawialiśmy się jednak czy na pewno w tej PGE Ekstralidze zostaniemy. Ja oczywiście w to wierzyłem, ale była obawa czy nasi koledzy wrócą na najważniejsze mecze. Powinniśmy się z tego cieszyć. Oczywiście szkoda odpadnięcia po ćwierćfinałach, ale ogólnie patrząc można to ocenić pozytywnie.

Dużo zmian czeka Unię w przyszły roku. Nie będzie już Piotra Barona. Pożegnanie było trudnym momentem?

Na pewno będzie inaczej. Bardzo szanuję Piotra i jego doświadczenie, które przekazał mi przez wiele lat. Tak to już w naszej dyscyplinie bywa. Często konieczne jest rozpoczęcie nowego rozdziału i niektórzy tego potrzebują. Mamy teraz Rafała Okoniewskiego, który jest bardzo zaangażowany. Życie toczy się dalej.

Nowe twarze wśród Byków

A jakie było to pierwsze wrażenie, które wywarł na Tobie Rafał Okoniewski?

Właśnie takie, że jest bardzo zaangażowany. Uczestniczy w życiu drużyny od samego początku. Zaraz po przywitaniu w klubie ruszył do pracy. Bardzo się interesuję tym, co dzieje się z drużyną i zawodnikami. Jest z naszego regionu, więc to też na pewno jest na plus. Zobaczymy jak sezon się potoczy. Ważne by była między wszystkimi dobra atmosfera. Resztę się dopracuje.

Andrzej Lebiediew to z kolei nowa postać w kadrze zawodniczej. To będzie duże wzmocnienie zespołu?

Andrzej to bardzo waleczny zawodnik. Poza torem rozmawia się z nim bardzo dobrze. Wydaje mi się, że on będzie dobrym składnikiem tej naszej atmosfery. Jak przyjechał na spotkanie do klubu, to wszystko było świetnie. Rozmawialiśmy na różne tematy. Bieżące i nie tylko. Znam go już dosyć długo, bo nawet ostatnio wspominaliśmy, że w 2015 roku spotkaliśmy się na Mistrzostwach Europy w Danii. Na pewno nie będzie to łatwy sezon i czekają nas trudne mecze, ale mamy drużynę, która może dużo zwojować.

Odnośnie tych trudnych meczów, to część ekspertów widzi w Was nawet kandydata do spadku. Jakie są nastroje w drużynie w kwestii celów na kolejny rok?

Dziś możemy wróżyć, ale gdyby nie kontuzje z zeszłego roku, to też moglibyśmy skończyć znacznie wyżej. Pokazaliśmy wielokrotnie, że potrafimy. Mogłoby być różnie. Rok temu, pamiętam, też byliśmy skazywani na pożarcie. Teraz jest podobnie, a u nas się nic nie zmienia. Chcemy jak najlepiej jeździć i punktować. Ja jednak uważam, że Unia nie zostanie pożarta. Wręcz przeciwnie. Stać nas na wiele.

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Rufin Sokołowski: Miałbym satysfakcję, gdyby Motor spadł. Mecze Falubazu z Unią zawsze miały swój klimat – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)

Żużel. Oszukać przeznaczenie. Przełomowy sezon grudziądzan? – PoBandzie – Portal Sportowy (po-bandzie.com.pl)