Luke Becker. fot. materiały prasowe Falubazu Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Luke Becker ma za sobą dwa spotkania w barwach Enea Falubazu Zielona Góra. 24-letni żużlowiec powrócił do ścigania po ciężkiej kontuzji, którą odniósł podczas okresu przedsezonowego. Po zawodach z H. Skrzydlewska Orłem Łódź odniósł się do swojej postawy i atmosfery na nowym domowym obiekcie.

 

Minionej soboty swoje pierwsze spotkanie przy publiczności W69 zaliczył Luke Becker. Podopieczny Grega Hancocka nie ukrywał odnośnie atmosfery, jaką tworzą kibice „Motomyszy”. – Było wspaniale. Słyszałem od wielu osób o tym, jaka panuje tu atmosfera podczas meczów. Wreszcie miałem okazję odczuć to na własnej skórze. To coś niesamowitego. Cieszę się, że mogłem się przed zielonogórskimi kibicami zaprezentować i pościgać. To wszystko na żywo robi jeszcze większe wrażenie – mówi Becker w rozmowie z mediami klubowymi Falubazu.

Z pewnością występu Amerykanina nie można określić mianem wybitnego. Spisał się on solidnie, dokładając całkiem niezłe punkty do dorobku drużyny. Widać, że brakuje mu nieco jazdy, co jest konsekwencją dosyć długiej przerwy. – Mój występ był trochę nierówny. Udało mi się wygrać jeden bieg, ale też miałem problemy w niektórych wyścigach. Cały czas szukam odpowiedniego komfortu na motocyklu, wjeżdżam się w ten sezon – stwierdził Amerykanin.

Na torze widać było, że 24-latkowi brakuje nieco pewności siebie. – Wszyscy jechaliśmy na takim samym torze. Dla mnie był on może trochę bardziej wymagający, ale to z powodu kontuzji. Potrzebuję jeszcze trochę czasu, ale z każdymi zawodami czuję się coraz lepiej – zakończył Becker.