Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po siedmiu rundach tegorocznego cyklu Grand Prix Artiom Łaguta ma tylko trzy punkty straty do lidera cyklu, Bartosza Zmarzlika. Wszystko wskazuje na to, że pomiędzy właśnie tymi zawodnikami rozegra się walka o tytuł mistrza świata 2021. 

 

– W Szwecji wygrał Bartek, poprzednio w Lublinie ja. Teraz przed nami turniej w Togliatti i wierzę, że uda mi się tam stanąć na najwyższym stopniu podium. Póki co, wszystko układa się po mojej myśli. To był mój szósty finał z rzędu i patrząc na klasyfikację, walka o tytuł może rozstrzygnąć się między nami – mówi zawodnik wrocławskiego klubu.

Zawodnik sam skłania przyznaje, iż to pierwszy sezon w jego wykonaniu, w którym ligowa forma ma pełne odzwierciedlenie w rywalizacji o mistrzostwo świata.

– To chyba w mojej karierze pierwszy taki sezon, kiedy tu i tu dobrze punktuje. Jednak tak naprawdę nic kompletnie nie było zmienione w przygotowaniach. Zawsze w jednych i drugich zawodach daję z siebie wszystko, ale w tym toku ma to odzwierciedlenie w wynikach – kontynuuje Rosjanin na łamach Speedway Star.

Były zawodnik klubu z Grudziądza zgadza się też z zarzutami, że rzadko wdaje się na torze w twarde pojedynki. – Być może i tak jest. Mam bardzo szybki sprzęt i niekiedy może faktycznie powinienem pojechać bardziej twardo. Z drugiej strony, musimy się na torze szanować i pamiętać, że każdy z nas po zawodach chce zdrowy wrócić do najbliższych. Dla mnie ważne jest respektowanie rywali. Staram się wygrywać tymi sposobami, które mi odpowiadają. Bardzo dziękuję za wsparcie moim najbliższym. Świadomość, że stoją za mną dodaje pozytywnego kopa – podsumowuje Rosjanin.