fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Cóż to był za dwumecz. W finale spotkały się pierwszy po rundzie zasadniczej Unibax Toruń z drugą Unią Leszno. Obie drużyny, choć nie bez problemów, przebrnęły przez play-offy, żeby zmierzyć się w batalii o złoto. Nie brakowało fenomenalnych akcji i upadków.

Mały finał na początek

Pierwszy raz w sezonie 2007 ekipy Jana Ząbika i Czesława Czernickiego spotkały się już na inaugurację ligi. Było to jeszcze przed czasami Motoareny, na stadionie przy ul. Broniewskiego w Toruniu. Wtedy lepszy okazał się Unibax, który zwyciężył 49:44. Wynik na pierwszy rzut oka odbiega od normy, ponieważ był to jeden z sezonów, kiedy można było stosować przepis o tzw. Jokerze, gdzie przy dziesięciopunktowej stracie w ramach rezerwy była możliwość wystawienia do biegu lidera, którego punkty liczyły się podwójnie. Skorzystała z tego Unia, która przegrywała mecz od pierwszego do ostatniego biegu, puszczając za Damiana Balińskiego, w parze z Kasprzakiem, Leigh Adamsa. Bieg wygrali 8:1, a sam Australijczyk w całym spotkaniu zdobył 19 punktów i bonus w sześciu startach! Poległ jedynie w pierwszej serii, kiedy pokonał go bezbłędny tego dnia Karol Ząbik (13+2). Ponadto z dobrej strony pokazali się Ryan Sullivan (10), Wiesław Jaguś (9), natomiast po stronie Unii Jarosław Hampel (10) i Krzysztof Kasprzak (9+1)

Zwiastun tego, co miało nastąpić

Skoro tym pojedynkiem sezon zaczynali, to na koniec rundy zasadniczej musieli spotkać się w Lesznie. 5 sierpnia Unia podejmowała ekipę z Torunia osłabiona brakiem Jarosława Hampela, który przed tym meczem doznał złamania ręki. W wyjściowym garniturze zastąpił go młodzieżowiec Adam Kajoch, jednak nie była to wymiana 1:1, ponieważ zdobył 3 punkty w 4 startach. Spotkanie było niezwykle wyrównane i przed ostatnim biegiem na tablicy widniał remis. W nim triumfowali torunianie, a Unia przegrała spotkanie 44:46. Znów najbardziej postawił się Adams (13), momenty mieli również Baliński i Kasprzak (obaj 8+1). Wśród gości z kolei prym wiódł niepokonany tego dnia Jaguś, który wywalczył czysty komplet. Dobre mecze pojechali ponadto Robert Kościecha (10) i Ryan Sullivan (9).

Play-off, czyli nowe rozdanie

W 2007 roku, podobnie jak i teraz, decydująca faza składała się z ćwierćfinałów, półfinałów z udziałem trzech zwycięzców i tzw. lucky losera oraz finałów. W pierwszym etapie Unibax nie pozostawił żadnych złudzeń ekipie z Tarnowa wygrywając dwumecz 107:78. Warto wspomnieć, że radzić sobie musieli w prawie całych play-offach bez Roberta Kościechy, który ze względu na częste kontuzje w całym sezonie odjechał jedynie 8 spotkań osiągając średnią 1,750 pkt./bieg. Natomiast również osłabiona brakiem Hampela (2,093 pkt./bieg) Unia po nie aż tak łatwej przeprawie rozprawiła się z częstochowskim Włókniarzem 96:87.

W półfinałach z kolei pewniej wyglądała drużyna z Leszna wygrywajac dwumecz z rzeszowska Stalą różnicą 18 punktów, natomiast bardzo blisko wyrzucenia torunian z finału był ówczesny Atlas Wrocław (92:87), który ostatecznie skończył z brązowym medalem Mistrzostw Polski.

Pierwsze starcie

Unibax nadal bez Kościechy a Unia już z Hampelem – to, plus przygotowana przyczepna nawierzchnia, żeby zneutralizować toruńską drugą linie miało dać handicap Unii na pierwsze finałowe starcie według ówczesnego kierownika drużyny Sławomira Kryjoma, co ten przyznawał na antenie Telewizji Leszno. Pełny stadion i wielkie wyczekiwanie, w końcu Unia czekała na ten tytuł już 18 lat. 

I zaczęło się dla miejscowych bardzo nerwowo. W pierwszym, w tamtym czasie juniorskim biegu podniosło koło Kajocha i ten upadł, zabierając ze sobą jeszcze Ząbika. Został oczywiście wykluczony. W powtórce Anioły nie dały szans osamotnionemu Pavlicowi i zwyciężyły 5:1. Następnie Unia starała się odbić straty, w drugiej gonitwie fenomenalnie wyskoczył Baliński a trzeci przyjechał Kasprzak. Strata Byków po trzech biegach wynosiła dwa punkty i wtedy… w taśmę wjechał Adams! Kryjom przyznawał, nie przypomina sobie, kiedy wcześniej legendarnemu Australijczykowi przytrafił się taki błąd. Za niego pojechał Pavlic, jednak z parze z Kajochem nie byli w stanie równać się z fenomenalnie otwierającym mecz Alanem Marcinkowskim i Ryanem Sullivanem znów przegrywając 5:1, a w całym meczu już 15:9 dla Unibaxu.

Taki obrót spraw spowodował, że pojawiła się możliwość rezerw taktycznych po stronie Byków i już w pierwszym po przerwie biegu na torze za Batchelora pojawił się Adams. Z Hampelem przywieźli na 5:1 Miedzińskiego i Zagara, a sam Australijczyk tak bardzo chciał pocieszyć kibiców zebranych na stadionie im. Alfreda Smoczyka po swojej wpadce w pierwszej serii, że w kolejnej gonitwie nie zostawił złudzeń Jagusiowi i jadącemu za Drymla Ząbikowi. Na zamknięcie serii startów bezradny był Sullivan przeciw parze Baliński-Kasprzak i z fatalnego początku, w ciągu jednej serii, Unia odwróciła losy meczu na swoja korzyść!

W trakcie przerwy pękający w szwach stadion legendarnego Smoczyka wiwatował, lecz nie na cześć zawodników, tylko pary kibiców. Doszło bowiem do oświadczyn w trakcie tego niesamowitego wydarzenia, co jeszcze bardziej podkręciło atmosferę w Lesznie. 

Trzecia seria to próba przebicia wyniku w każdą ze stron. Zaczęło się od remisu w biegu ósmym, gdzie po ostrej pice pod Miedzińskiego trójkę przywiózł Adams. W kolejnym znów już po wyjściu z pierwszego łuku kibice na prowadzeniu oglądali świetnie dysponowanego tego dnia Balińskiego, a dołączył do niego po szerokiej jeszcze Kasprzak. Para wychowanków w trzech swoich biegach wypracowała wynik 14:4 dla Unii! W ostatniej gonitwie przed przerwą na 5:1 jechały Anioły w osobach Karola Ząbika i Ryana Sullivana, jednak skończyło się na mniejszym wymiarze kary, bowiem najpierw defekt motocykla zaliczył Hampel, a na ostatnim okrążeniu “panę” złapał Australijczyk i choć próbował dojechać do mety za kolegą z pary, ostatecznie minął go Batchelor.

Ostatnią serię startów przed biegami nominowanymi otwierał wyścig prawdziwych żużlowych “kocurów”, gdzie Jaguś odgryzł się niepokonanym do tej pory (nie licząc taśmy) Adamsowi i Balińskiemu. Po raz kolejny nie liczył się jednak Zagar i skończyło się remisem, podobnie jak w kolejnym pojedynku, w którym drugą trójkę po świetnej akcji pod bandą przywiózł Ząbik, w pokonanym polu pozostawiając Hampela, Pavlica i Miedzińskiego. W biegu 13. Sullivan zamęczył jadącego na drugiej pozycji Batchelora i w ten sposób uratował torunian przed podwójną porażką, jednak na bardzo szybkiego “KK” zabrakło argumentów.

Ostatnia przerwa. Na tablicy wynik 42:36 dla miejscowych, co oznaczało, że rezerwy taktycznie przeprowadzać mógł wespół z trenerem manager Jacek Gajewski i zamierzał skrzętnie z tego skorzystać w obliczu uciekającego meczu. Para Jaguś-Ząbik miała jednak ciężkie zadanie i o ile filigranowy polak pokonał Kasprzaka i Hampela, o tyle młodzieżowiec z grodu kopernika przywiózł drugie w tym meczu zero. W ostatniej gonitwie spotkali się z tego meczu najwięksi. Całą zabawę jadąc praktycznie po bandzie zabrał genialny tego dnia Baliński, który minął na trasie Sullivana. Trzeci był Adams a od początku nie liczył się, ku zaskoczeniu wszystkich, Jaguś. Na całym stadionie rozbłysły czerwone race. Zakończyło się 49:41, czyli zaliczka przed rewanżem była całkiem pokaźna, choć nie gwarantowała niczego leszczyńskim Bykom.

Unia Leszno (49):

9.Kasprzak 11+1 (1,2*,3,3,2)

10.Baliński 13+1 (3,3,2*,2,3)

11.Hampel 8+1 (2,3,d,2,1*)

12.Batchelor 4+1 (1*,-,2,1)

13.Adams 10+2 (t,2*,3,3,1*,1)

14.Kajoch 0 (w,0,0)

15.Pavlic (1,1,0,1*)

Unibax Toruń (41):

1.Miedziński 5 (2,1,2,0,-)

2.Zagar 1+1 (0,0,1*,0,-)

3.Jaguś 12 (3,2,1,3,3,0)

4.Dryml 0 (0,-,0,-)

5.Sullivan 9 (3,1,1,2,2)

6.Marcinkowski 5+1 (3,2*,0)

7.Ząbik 9+2 (2*,1*,3,3,0,0)

Rewanż na wagę złota

Siódmego października na stadionie przy ul. Broniewskiego zasiadł nadkomplet osiemnastu tysięcy kibiców, w tym ponad dwa tysiące z Leszna. Torunianie po raz kolejny w tym sezonie stawali do walki bez Roberta Kościechy, którego zastąpić chociaż w jakimś stopniu miał ściągnięty awaryjnie Steven Johnston (Ales Dryml startował tego dnia w czeskiej Zlatej Prilbie), natomiast ze składu Byków ponownie wypadł Jarosław Hampel. Za niego stosowano zastępstwo zawodnika. Ponadto na pozycję seniorską wskoczył Jurica Pavlic, którego na “etacie” zagranicznego juniora zastąpił Troy Batchelor. Chorwat również nie był w pełni sił, ponieważ dzień wcześniej uczestniczył w wypadku w Klubowym Pucharze Europy. Mając w pamięci pojedynki tych ekip w rundzie zasadniczej, jak również sprzed tygodnia, można było liczyć na przednie widowisko i walkę do samego końca.

I już w pierwszym wyścigu mieliśmy niespodziankę! Trójkę po dobrej jeździe defensywnej przywiózł Adam Kajoch, który cały wyścig musiał uważać na szybkiego Ząbika. W gonitwie drugiej znów świetnym startem popisali się leszczynianie i pokonali Jagusia, choć o ile Kasprzak był daleko z przodu, Baliński musiał się do końca pilnować przed szybkim torunianinem. “KK” powtórzył swój wyczyn w ramach “ZZ-ki” w biegu trzecim i uratował remis. Taki sam wynik padł w ostatnim przed przerwą, w którym Adams co prawda startu nie wygrał, ale był tak szybki, że już na przeciwległej prostej znalazł się na prowadzeniu. 10:14 w meczu i aż dwanaście punktów przewagi Unii w całej finałowej rywalizacji.

Ta powiększyła się jeszcze o dwa za sprawą Damiana Balińskiego, który na ostatniej prostej piątego biegu minął Zagara, za którym na metę wpadł Kasprzak. Ci, którzy czekali na odbicie piłeczki przez Anioły musieli wstrzymać się do biegu 7., ponieważ wcześniej Adams jadący za Hampela po znów przegranym starcie minął na trasie najpierw Ząbika, a na ostatnim okrążeniu również Sullivana. Ten z kolei bogatszy w doświadczenie przywiózł wespół z Jagusiem kolegę z reprezentacji Australii na 5:1 w kolejnej gonitwie i Anioły złapały oddech.

Co więcej, poszli za ciosem w biegu ósmym, w którym drugiej porażki doznał Baliński a ostatni przyjechał Kasprzak. W meczu remis. Podobnie jak i w dziewiątym starciu, gdzie akcją w stylu Adamsa z poprzedniej serii startów popisał się Jaguś. Przed przerwą torunianie mieli szansę utrzymać status quo w meczu, jednak na tor upadł nieatakowany przez nikogo Zagar. Jechał wtedy na trzeciej pozycji i jego punkt przypadł w powtórce Kajochowi. Unia znów wyszła na prowadzenie.

Na otwarcie czwartej serii mieliśmy wiele emocji, choć wynik się nie zmienił. Świetnie wystartował Ząbik a za nim ustawili się leszczynianie. Pavlic po kredzie przedarł się na prowadzenie a na następnym łuku Baliński stracił punkt na rzecz Sullivana. Bojowo nastawione i zdeterminowane Anioły bez problemu pokonały podwójnie Kasprzaka w biegu dwunastym i pierwszy raz wyszły na dwupunktowe prowadzenie. W ostatnim przed nominowanymi biegu kibice obserwowali niepokojące obrazki. Pavlic upadł na tor i o ile w przypływie adrenaliny wstał i podniósł motocykl, o tyle po chwili w grymasie bólu usiadł na nawierzchni. Do powtórki jednak wyjechał. To chyba idealne określenie, ponieważ… wjechał w taśmę. W ten sposób mógł wystąpić za niego z rezerwy Troy Batchelor i była to genialna zagrywka. Australijczyk rozstawił po trasie obu torunian i przez większość biegu jechał za plecami prowadzącego Adamsa. Dopiero na ostatnim łuku “łyknął” go Jaguś. W meczu remis.

Na “maxa” albo po zawodach.

Tylko dwa podwójne zwycięstwa dawały w tym układzie złote medale Unibaxowi. Bowiem w przypadku remisu w dwumeczu Mistrzostwo zgarnęłaby ekipa, która sezon zakończyła wyżej w tabeli po rundzie zasadniczej. Gospodarze nie mogli jednak skorzystać z rezerw taktycznych, ponieważ nie tracili w tym pojedynku 6 “oczek” do rywala. W pierwszej odsłonie rozstrzygnięcia o sile torunian stanowić miał Adrian Miedziński i Matej Zagar. O ile Polak wywiązał się z zadania perfekcyjnie, o tyle znów zawiódł fatalny w tym dwumeczu Słoweniec i nie zdołał wyprzedzić ani Kasprzaka, ani Batchelora. Remis w meczu utrzymany, natomiast gorączka złota uderzyła w wypchany do granic możliwości sektor kibiców z Leszna. 

Na koniec wisienkę na torcie postawili Adams z Balińskim, wygrywając ostatnią gonitwę 4:2, chociaż od startu zapowiadało się na podwójny triumf. Polaka minął jednak Sullivan a całe spotkanie Unia wygrała 46:44, czyli dokładnie tyle, ile Anioły zdobyły na Smoczyku w rundzie zasadniczej. Podobnie zresztą sytuacja wyglądała z pierwszym meczem, gdzie 49 punktów na otwarcie sezonu u siebie przywiózł Unibax, a w finale Byki.

Unibax Toruń (44):

9.Jaguś 9 (1,3,3,2,0)

10.Johnston 0 (0,-,0,-)

11.Miedziński 9+1 (2.d.2.2*.3)

12.Zagar 3+1 (1*,2,w,0,0)

13.Sullivan 11+3 (1*,2,2*,3,1*,2)

14.Marcinkowski 1+1 (1*)

15.Ząbik 11+1 (2,2,1*,1,2,3)

Unia Leszno (46):

1.Kasprzak 10 (3,3,1,0,1,2)

2.Baliński 10+1 (2*,3,2,2,0,1)

3.Hampel ZZ

4.Pavlic 4+1 (0,0,1*,3,t,-)

5.Adams 16 (3,3,1,3,3,3)

6.Kajoch 4 (3,0,-,1,0)

7.Batchelor 2+1 (0,0,1,1*)

Ostatecznie w dwumeczu padł wynik 95:85 dla Mistrzów Polski. Zarówno w złotej Unii, jak i na tle całej ligi wyróżniał się Adams (2,635 pkt./bieg) ale również Kasprzak (2,160), Baliński (1,979) i Hampel. Torunianom z pewnością często brakowało Roberta Kościechy, jednak sukces sportowy, jakim jest srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski 2007 należy się głównie Sullivanowi (2,220), Jagusiowi (2,161) oraz genialnemu juniorowi Karolowi Ząbikowi (1,989).