fot. Radek Kalina / Stal Gorzów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W zaległym spotkaniu 4. kolejki PGE Ekstraligi Moje Bermudy Stal Gorzów nieoczekiwanie przegrała na własnym obiekcie z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Trzymający w napięciu do ostatnich metrów pojedynek zakończył się wynikiem 44:46. Częstochowianie szybko dopasowali się do warunków panujących na torze, a wygraną mogą zawdzięczać rewelacyjnej postawie juniorów oraz odrodzeniu się Kacpra Woryny. Anders Thomsen po zawodach nie krył rozczarowania.

 

Moje Bermudy Stal Gorzów świetnie rozpoczęła zmagania w sezonie 2021. Na inaugurację zwyciężyli na trudnym terenie w Lesznie, a następnie dołożyli dwa kolejne zwycięstwa z rzędu. Po przegranej we Wrocławiu gorzowscy zawodnicy chcieli pokazać się z jak najlepszej strony w domowym starciu z Eltrox Włókniarzem Częstochowa. Było to pierwsze spotkanie na „Jancarzu” z udziałem publiczności.

– To nie był nasz dzień, właściwie każdy z nas mógł pojechać lepiej i trudno szukać winnych. Fakt, tor był nieco inny aniżeli ten, na którym trenowaliśmy przed meczem z Włókniarzem Częstochowa. W niedzielę prognozowane były opady deszczu i być może to spowodowało, że nawierzchnia została przygotowana nieco inaczej. Nie mam jednak zamiaru „bronić się” torem. Był równy dla wszystkich, dla nas jak i dla zawodników drużyny przyjezdnej. Zawiedliśmy i jest nam przykro, ponieważ chcieliśmy pokazać się publiczności z jak najlepszej strony. Tym razem się nie udało. Teraz naszym zadaniem jest jak najszybciej podnieść się po porażce i wrócić silniejszym – mówi nam Anders Thomsen.

Duńczyk nie mógł w niedzielę narzekać na brak prędkości. Jego motocykle były szybkie i nawiązywał walkę z rywalami. Ostatecznie na swoim koncie zapisał 8 punktów i dwa bonusy.

– Fakt, moje motocykle były dość szybkie, skorzystałem z opon firmy Anlas i byłem z tego wyboru zadowolony. Nie mogłem narzekać na brak prędkości, ale to rywale byli tego dnia szybsi i sprytniejsi. Mój wynik indywidualny może nie wygląda najgorzej, ale zabrakło indywidualnych zwycięstw. Każdy z członków naszego zespołu mógł dać z siebie więcej, no może poza Wiktorem Jasińskim, który zanotował znakomite spotkanie – podsumował Duńczyk.

SEBASTIAN SIREK