Zastrzelono byłego żużlowca, 5 tysięcy marek i upadające filiżanki, czyli o czym pisał TŻ 23 lata temu

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W dalszym ciągu przypominamy, o czym i jak pisało się kilkanaście lat temu. Dziś sięgamy do 345. wydania Tygodnika Żużlowego z 29 czerwca 1997 roku, które kosztowało wówczas 2,20 zł.

Żużel powoli upada 

To tytuł wywiadu Kamila Kawickiego z nieodżałowanym działaczem, Robertem Nawrockim 

– Jeśli chodzi o światowy speedway, to będąc w Anglii, objeżdżając tamtejsze tory twierdzę, że Anglia była potęgą. Gdy Anglia padła, to padło wszystko. U nas pierwszoligowe drużyny mają jeszcze trochę pola do popisu, bo wiadomo – liga. Ale to, co powiedziałem – jest to sport drogi i nie wierzę, aby poszedł do przodu. Przy tych kosztach będzie upadał. Uważam, że kluby drugoligowe nie wytrzymają tego. Jako były zawodnik twierdzę, że nie dajemy większych możliwości młodzieży, dlatego w drugiej lidze nie powinni jeździć zawodnicy zagraniczni, aby właśnie tym młodym dać jak największe możliwości startowe – mówił w rozmowie Robert Nawrocki. 

Zastrzelono byłego żużlowca 

Niemiecką opinię publiczną wstrząsnęła pod koniec maja wiadomość o śmierci żołnierzy Bundeswehry w Bośni. 23 maja w pobliżu Sarajewa na skutek błędu obsługi działa opancerzonego oddano kilka strzałów, które śmiertelnie ugodziły dwóch pełniących służbę członków misji pokojowej SFORU. Jednym z nich był Matthias Koch, jeden z z najlepiej zapowiadających się niemieckich żużlowców na początku lat dziewięćdziesiątych. W 1993 roku były żużlowiec Guestrow odniósł na torze w Stralsundzie groźną kontuzję kręgosłupa, w wyniku której postanowił zakończyć karierę sportową. Jego największym sukcesem był start w finale IMŚ juniorów w Pffafenhofen, gdzie uplasował się na szesnastej pozycji – donosił z Niemiec dla Tygodnika Żużlowego Mirosław Dobes. 

O żużlu mało znanym czyli Jerzy Kaczmarek

Takim tytułem opatrzył wspomnienia z kariery nieżyjącego już sędziego Jerzego Kaczmarka redaktor Romuald Staniewicz. 

– Pierwszy raz wystraszyłem się tłumu w Toruniu po meczu Apatora z Morawskim, decydującym o tytule mistrza Polski. Faktycznie odebrałem Perowi Jonssonowi 10 punktów i goście przez to wygrali. Kilka tysięcy rozwścieczonych kibiców oblegało klubowy budynek, skandując „przyjechałeś, nie wyjedziesz”, a mnie wywoziła ze stadionu policyjna kibitka. 

Kiedy pokazałem szefowi duńskiego żużla, Tage Nielsenowi i Hansowi Nielsenowi, gdzie na mapie leży Lublin zapytali czy to w Rosji. Gdy wstąpiłem z Hansem na kawę do kawiarni hotelu Unia w Lublinie, kelnerka na widok Duńczyka upuściła na wykładzinę niesione filiżanki. Tak to miasto żyło żużlem. 

Kiedy Morawski przyjeżdżał na mecz, za nim sunął cały orszak niczym kiedyś za Breżniewem. Większy, bo z orkiestrą. 

Jak ci trzej panowie zaczęli przebijać się stawkami, to rozłożyli finansowo polski żużel, ze swoimi klubami łącznie. 

Po rozmowie z Janem O. Pedersenem poczułem się jak złodziej. – Ty załatwiłeś starty za 5 tysięcy marek. a tam dają dwa razy tyle – powiedział do słuchawki. Obiecali mu, ale tych pieniędzy nigdy nie dostał. 

W Bydgoszczy panują inne prawa fizyki niż gdzie indziej. Pytam kiedyś, dlaczego w tym miejscu jest tor jak skała. – Bo tu spływała woda i utwardziła – odpowiadają. Pierwszy raz słyszałem, że woda utwardza tor. 

Wicemistrzostwa 

To tytuł relacji z Mistrzostw Polski Park Klubowych, rozegranych na torze w Bydgoszczy. Wygrała je Polonia Bydgoszcz przed Apatorem DGG Toruń oraz Pergo Gorzów. 

Zdecydowanym faworytem finału byli gospodarze, którzy ponownie udowodnili, że w tym championacie nie mają od kilku lat godnych siebie rywali. Bydgoszczanie stracili tylko jeden punkt za sprawą Krzyżaniaka, który w 13. wyścigu rozdzielił braci Gollobów. Śmiało więc można stwierdzić, że przyjezdne duety walczyły jedynie o srebrny i brązowy medal, a turniej był niejako wicemistrzostwami Polski. – Po raz pierwszy od kilku lat zdobyliśmy mistrzostwo, mając trzech punktujących zawodników. Obiecuję, że w kolejnych finałach zamierzamy podtrzymać naszą passę – powiedział po zawodach lider Jutrzenki Polonii, Tomasz Gollob. 

Dubicki popsuł statystykę 

Tak zatytułował relację z meczu Wybrzeża Gdańsk z Wandą Kraków Tomasz Rosochacki. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 74:16.

Spotkanie zgodnie z przewidywaniami nie dostarczyło emocji, gospodarze wygrali podwójnie 14 wyścigów. Tylko Marceli Dubicki popsuł statystykę, przegrywając z Leszkiem Matysiakiem. Jedynie Matysiak i utalentowany Tomasza Łukaszewicz próbowali powalczyć z gospodarzami – pisał korespondent Tygodnia Żużlowego. 

Magda z Leszna 

W rubryce „Pozdrowienia” nie tylko „rządziła” Iwona z Elektrowni Rybnik. Do głosu dochodziły czasami leszczynianki.

Serdeczne pozdrowienia dla przecudownego i najprzystojniejszego żużlowca, czyli Macieja Jądera, bezkolizyjnej jazdy, samych trójek na torze – przesyła Magda z Leszna. 


One Thought on Zastrzelono byłego żużlowca, 5 tysięcy marek i upadające filiżanki, czyli o czym pisał TŻ 23 lata temu
    R2R
    27 Jun 2020
     1:41pm

    74:16!
    Fajne czasy. Nie było takiej techniki jak dziś, tylu atrakcji, tylu pokus, więc ludzie płacili za bilety i przychodzili oglądać tak czy inaczej – nawet takie widowiska. I nikt się nie puszył z tekstami, że „najlepsza liga” czy „profesjonalny produkt”.
    Brało się koc, piwko i szło zrelaksować oglądając nawet taki łomot. Z czasem wszystkiego pozabraniali a sport przerobili na produkt.

Skomentuj

One Thought on Zastrzelono byłego żużlowca, 5 tysięcy marek i upadające filiżanki, czyli o czym pisał TŻ 23 lata temu
    R2R
    27 Jun 2020
     1:41pm

    74:16!
    Fajne czasy. Nie było takiej techniki jak dziś, tylu atrakcji, tylu pokus, więc ludzie płacili za bilety i przychodzili oglądać tak czy inaczej – nawet takie widowiska. I nikt się nie puszył z tekstami, że „najlepsza liga” czy „profesjonalny produkt”.
    Brało się koc, piwko i szło zrelaksować oglądając nawet taki łomot. Z czasem wszystkiego pozabraniali a sport przerobili na produkt.

Skomentuj