Żużel. Wiktor Jasiński: Decyzja całej szesnastki zawodników była taka a nie inna. Na torze robiły się duże koleiny

Wiktor Jasiński. Foto: Radek Kalina/Stal Gorzów
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Nie milkną echa skandalu, który wydarzył się w Krośnie podczas dwukrotnej próby odjechania 3. finału Indywidualnych Mistrzostw Polski. Impreza zarówno w niedzielę, jak i poniedziałek nie doszła do skutku z powodu złego stanu nawierzchni na owalu przy ulicy Legionów. Po nieodjechanych zawodach głos w sprawie zabrał Wiktor Jasiński, który zaliczył upadek podczas próby toru, zarządzonej przed drugim podejściem do rozpoczęcia finału.

 

Wiktor Jasiński miał już okazję przekonać się, co to znaczy trudna nawierzchnia na stadionie w Krośnie w czasie głośnego meczu pomiędzy Wilkami a Stalą Gorzów, zakończonego przedwcześnie z powodu nieregulaminowego toru. Zaliczył wtedy dość groźnie wyglądający upadek po zderzeniu się z Szymonem Bańdurem. „Spotkania” z krośnieńską bandą nie uniknął także w poniedziałek podczas próby toru, zarządzonej dla wszystkich zawodników, którzy mieli brać udział w zawodach. Żużlowcowi pochodzącemu z Gorzowa na szczęście nic się nie stało.

– W sumie wjechałem odważnie w krawężnik, bo nie umiem jechać wolno, że tak powiem. Wydało tak, że wyskoczyłem do góry i już nie zdążyłem opanować motocykla, i przytuliłem się lekko do bandy – opowiedział o zdarzeniu Jasiński w rozmowie z Radiem Zachód.

Po wspomnianej wcześniej próbie toru zawodnicy uznali, że nawierzchnia jest zbyt niebezpieczna, aby móc na niej pokazać dobry speedway. W rezultacie finał został po raz kolejny odwołany. Wiktor Jasiński skomentował tę decyzję jako słuszną:

– Takie były warunki a nie inne. Na torze robiły się bardzo duże koleiny na wejściach w łuk, co było po prostu niebezpieczne. Samemu to wiadomo, po szerokiej każdy może pojechać – nowicjusz czy bardziej doświadczony zawodnik. Jednak w czterech to zupełnie inna jazda, zupełnie inne ścieżki. Każdy chce po prostu wygrać. Może w pojedynkę byśmy pojeździli po prostu ze sobą, ale ścigać się byśmy tu na pewno nie dali rady. Dzisiaj decyzja całej szesnastki zawodników taka a nie inna. Też po naradach z trenerem kadry czy innymi działaczami, że lepiej te zawody przełożyć na inny termin, żeby przygotowali tor, czy też na inny obiekt. To już decyzja innych osób – podsumował zawodnik.