FOT. SPEED CAR MOTOR LUBLIN.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ogień przy silniku Grigorija Łaguty ewidentnie rozpalił wyobraźnię środowiska. A dość przeciętny występ Rosjanina, na tle wcześniejszych, w rewanżowym spotkaniu przeciw Betard Sparcie miał wyznawców teorii spiskowych utwierdzić w przekonaniu, że coś na rzeczy jest. Niektórzy piszą, że we Wrocławiu są nawet świadkowie nikczemnych zagrywek…

Pod jednym z tekstów dotyczących domniemanego dopingu technologicznego we współczesnym żużlu pojawił się ciekawy wpis. Otóż Marian Bębas, były żużlowiec Sparty, a obecnie pracownik WTS-u, pozwolił sobie na taki oto facebookowy komentarz (pisownia oryginalna): „Na meczu we Wrocławiu mechanik kazał lać metanol tylko do połowy zbiornika. To starcza tylko na 2.. 3 okrążenia..” Chodziło o ekipę gości i domowe spotkanie wrocławian z ekipą Speed Car Motoru.

A więc we Wrocławiu albo dużo widzieli i słyszeli, albo korzystają z mediów społecznościowych w sposób – nazwijmy to – nazbyt ofensywny. Bo zarzut został sformułowany. To zagadka dla szpiega. Ale i na śledztwo dla PGE Ekstraligi. Który mechanik tak kazał lać, do czyjego motocykla i dlaczego.

Niektórzy kolportują też informacje, że podjeżdża się pod beczkę z metanolem i napełnia bak maszyny mocno pochylonej. By nie zalać do pełna. A później co? Rozpuszczamy te pigułki zakupione w Tesco do zmywarek? Wesoło się ostatnio zrobiło i albo ktoś kogoś złapie za rękę (teraz może być już ciężko, prawda?), albo będzie trzeba uznać, że to wszystko to tylko burza w niewielkim baku żużlowej maszyny…