Tomasz Walczak. Foto: Łukasz Forysiak, Falubaz Zielona Góra
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

RM Solar Falubaz Zielona Góra pokonał w niedzielę na własnym torze Fogo Unię Leszno, co znacząco przybliżyło zespół spod znaku Myszki Miki do awansu do najlepszej czwórki. W ostatniej kolejce rundy zasadniczej zielonogórzanie udadzą się do Lublina, gdzie przy Alejach Zygmuntowskich zmierzą się z miejscowym Motorem. Aby znaleźć się w rundzie finałowej muszą zdobyć minimum punkt bonusowy.

– Na pewno bardzo się cieszymy. Spadł nam kamień z serca po tych kilku nieudanych spotkaniach. Bardzo dobry mecz w wykonaniu całej naszej drużyny. Każdy dołożył cegiełkę, mniejszą bądź większą, do ostatecznego sukcesu i finalnie wynik 52:38 daje nam trzy punkty do ligowej tabeli. Jeszcze nic to nie oznacza. My cały czas musimy mocno walczyć. Powiedziałem chłopakom, że musimy rozdawać swoją talię kart, a nie oglądać się na to, kto nam zafunduje jaki wynik jeśli chodzi o inne drużyny. Pojedziemy do Lublina mocno skoncentrowani i powalczymy o jak najlepszy wynik, który ostatecznie da nam ten upragniony awans do fazy play off – powiedział przed klubową kamerą kierownik Falubazu.

Choć mogło się wydawać, że zwycięstwo zielonogórzan było łatwe i przyjemne, to kosztowało ich to sporo pracy. Ważnym czynnikiem okazało się przygotowanie toru, który znów był atutem miejscowych zawodników.

– Wydawałoby się oglądając, że było bardzo łatwo, ale proszę mi wierzyć, że naprawdę ciężko pracowaliśmy przez ostatni tydzień. Piątek był bardzo intensywny. Można powiedzieć, że do późnych godzin nocnych zawodnicy trenowali, a mechanicy pracowali przy sprzęcie. Kolejny raz dziękuję naszemu toromistrzowi za ogromną pracę, którą w tym roku wykonuje. Tor znów był naszym sprzymierzeńcem. Start, trasa, wszystko działało – zaznaczył.

Bardzo ważnym ogniwem ekipy Piotra Żyto w starciu z Bykami był Michael Jepsen Jensen. Duńczyk zapisał przy swoim nazwisku 11 punktów i bonus, odnosząc przy tym aż trzy indywidualne zwycięstwa.

– Cieszę się, bo Michael jest fajnym zawodnikiem, który potrafi punktować i te jego niepowodzenia przez większą część sezonu naprawdę mocno mnie martwiły. Ostatni mecz w Gorzowie był już jakąś iskierką, później jednak nieporozumienie na linii kierownik zawodów – moja osoba, gdzie nie poinformował nas, że nie ma równania po 8 biegu. Michael z rozłożonym sprzęgłem jedzie w rezerwie taktycznej i robi się nerwowo. Dzisiaj tak naprawdę można powiedzieć, że poza małymi błędami pojechał bardzo dobre spotkanie. To też od razu przekłada się na wynik drużyny, gdzie dokłada bardzo dużo punktów i nie mamy już tych dziur. Dodatkowo fantastyczny mecz Mateusza Tondera, który mocno pomógł drużynie w osiągnięciu tego dobrego wyniku – zakończył Tomasz Walczak.