Zaryzykuję. I to mocno zaryzykuję. Otóż pozwolę sobie obrazoburczo nie zgodzić z opinią ikony polskiego żużla – Tomasza Golloba. Idzie o starcie Bellego z Łoktajewem w meczu Abramczyk Polonii przeciwko Orłowi Łódź. Na torze Rosjanin obejrzał czerwoną kartkę, a takiemu rozstrzygnięciu przyklasnął goszczący w telewizyjnym studio Gollob. Czy słusznie i obiektywnie? W mojej ocenie – nie.
Chudy czekając na wyrok arbitra, wspomniał, że to akcja bliźniaczo podobna do jego słynnego starcia z Piotrem Protasiewiczem, w barażowym wyścigu o tytuł IMP 1999. Wtedy wykluczony został Tomasz, ale sytuacja była zgoła odmienna. W tamtym pamiętnym biegu, atakujący od kredy Gollob, z premedytacją i gwałtownie zmienił tor jazdy, by na wyjściu z wirażu, rozpędzonym motocyklem, dojechać jak najpilniej do bandy i zamknąć drogę szalejącemu po balotach PePe. Kłopot w tym, że nie przycelował, a ściślej, nieco zabrakło i wjechał w środek motocykla Protasa, powodując upadek rywala. Działo się to wszystko jeszcze przed linią startu, co jak się za moment okaże, także było istotne. W tamtym przypadku decyzja arbitra Pieńkowskiego mogła być tylko jedna. Gollob został słusznie wykluczony, a Piotr zdobył tytuł. To, że panowie w owym czasie pałali do siebie średnią sympatią nie miało i nie ma znaczenia. Akcja Tomasza była zaplanowana, rozpoczęła się od wyjścia z drugiego łuku i mogła się powieść, gdyby nie drobny błąd w obliczeniach, który w efekcie zdemolował pędzącego szeroko Protasiewicza. No i bardzo wyraźnie zmienił linię jazdy, podobnie jak chwilę wcześniej, atakujący na wejściu bez pardonu Protas – ten jednak nie pomylił się w obliczeniach i nikogo nie wywrócił.
W starciu Łoktajewa z Bellego mieliśmy zupełnie inną historię. Łodzianie prowadzili podwójnie, ale jechali trochę każdy sobie. Francuz, po przegranym starcie, systematycznie rozpędzał motocykl po szerokiej, zbliżając się do Rosjanina. Ten, w łuku poprzedzającym karambol, usłyszał rywala i kątem oka skontrolował jego ścieżkę ataku. Warto przy tym pamiętać, że motocykle żużlowe nie są wyposażone w boczne lusterka przy kierownicy. Wiedząc, że bydgoszczanin szarżuje po płocie, już od wyjścia z wirażu łodzianin, mając wystarczającą i bezpieczną przewagę, zamykał zewnętrzną z zamiarem pokonania kolejnego łuku torem Francuza – po szerokiej.Kłopot w tym, że rozpędzony Bellego, jadący wciąż za Łoktajewem, nie zmieniał przynoszących efekt zamiarów i również miał ochotę ponownie pokonać wiraż szeroko. Tylko tu dwie ważne kwestie.
Po pierwsze, spotkanie walczących rywali miało miejsce po przejechaniu dobrych kilku metrów, po wyjściu z łuku, a problemy zaczęły się dopiero na linii startu, przy wjeździe w następny wiraż. Po wtóre, to Francuz był z tyłu, a zgodnie z obowiązującą (?) interpretacją w bieżącym sezonie, to na atakującym spoczywa obowiązek przeprowadzenia akcji w taki sposób, by nie utrudnić jazdy rywalowi. O zdemolowaniu przeciwnika nie wspomnę. Waleczny, bardzo szybki Francuz musiał widzieć i to odpowiednio wcześniej, bo już na wyjściu z poprzedniego łuku, że jadący przed nim Rosjanin zasuwa przy zewnętrznej. Po co więc się tam pchał, powodując w efekcie zawiniony przez siebie karambol? Czyżby ambicja poniosła, a aktualne umiejętności i gorąca głowa nie pozwoliły pomyśleć. Prawdopodobnie.
Bellego miał kilka opcji do wyboru. Choćby pikę w krawężnik. Ale się uparł. Być może dlatego, że jazda po zewnętrznej dawała mu dobrą prędkość od wyjścia spod taśmy. Jego emocjonalna reakcja po kolizji nie ma znaczenia dla oceny sytuacji. Gollob także przez lata żył w poczuciu krzywdy i dopiero podczas transmisji przyznał rację arbitrowi, w ocenie własnego starcia z Protasem. Bellego leżał, leżał jego plan ataku, więc był wściekły. Naturalnie nie na siebie. Na to trzeba czasem lat. Wściekł się na rywala, który ośmielił się nie ustąpić pierwszeństwa na równorzędnym, że tak to barwnie ujmę. Wedle moich obserwacji, bojowy i ambitny Francuz sam jest sobie winien, bo sprokurował nieszczęście. Na siłę wjeżdżał między Łoktajewa a bandę gdzie było może 40 cm miejsca, przy tym odsypanego po kostki, a już sama kierownica ma ponad 70 cm. Nie miał prawa się zmieścić i się nie zmieścił, a kontrolne zerknięcie Rosjanina łuk wcześniej, miało na celu jedynie namierzenie którędy rywal atakuje, nie zaś bezmyślne wpakowanie w płot przeciwnika. To Bellego w tym starciu prosił o kłopoty i się ich doczekał. A że człek krewki i do tego dawka adrenaliny, to i potrzebował kilkunastometrowej przebieżki po murawie, by ochłonąć. Inaczej mógł uczynić jeszcze więcej szkód.
Podsumowując zatem, decyzję arbitra uważam za złą. Kowal zawinił – cygana powiesili. To nie Łoktajew narobił zamieszania, a już czerwoną kartkę dla Rosjanina uważam za kuriozum. I to bez względu na opinię szefa wszystkich szefów. Tych sędziowskich naturalnie. Atakujący ma wyprzedzać tak, by nie zakłócić jazdy wyprzedzanego i by nie doszło do kontaktu, z upadkiem w tle. Tu Bellego zdemolował de facto zaskoczonego łodzianina i jeszcze otrzymał nagrodę za bezmyślność. No i nie była to akcja bliźniacza ze starciem Protasiewicz – Gollob, co mam nadzieję, dość jasno wyłuszczyłem.
Pewnie narażę się taką interpretacją wielu bydgoskim kibicom, ale mogę jedynie obiecać, że w każdej innej sytuacji, gdy to polonista zostanie pokrzywdzony, również podejmę się obrony, bez względu na opinie autorytetu. Taki już ze mnie przekora. Nie poradzę.
PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI
Zgadzam się z opinią autora . Byłem zdziwiony wypowiedziami komentatorów typu : oglądał się więc mu zajechał . Francuz powinien być wykluczony a czerwona kartka to kuriozum wynikające w dużej mierze z zasugerowania się bieganiną zdenerwowanego Bellego .
Pisałem na innym forum. Wykluczenie Loktajeva a nie Brllego to błąd sędziego. Tomasz Gollob będąc dobrym zawodnikiem, jest słabym i stronniczym komentatorem i to nie tylko w tej sprawie.
Panie Przemyslawie mam ropozycje . Obejrzec dokladnie powtorke z tego zdarzenia i przeczytac jeszcze raz jak Pan to opisuje . Sam sie Pan bedzie smial :}}}} Pozdrawiam hejter z Lublina :}
Kompletne bzdury pana redaktora , którego szanuję za sporą wiedzę , ale nie za interpretacje zdarzenia.Nie ma tu znaczenia kto z Łodzi kto z Bydgoszczy liczą się fakty.Niestety jak widać łatwo jest oceniać sprzed telewizora , gdzie atak Bellego w tv był pokazany tylko od przodu zamiast z kamery na wysokości trybuny głównej. Byłem na meczu i dokładnie widziałem jak było. ” Po wtóre, to Francuz był z tyłu” Doprawdy? Bellego był już conajmniej przednim kołem na wysokości Łoktajewa , który zaczął zjeżdżać ze środka toru (nie jak pisze redaktor „jadący przed nim Rosjanin zasuwa przy zewnętrznej”) całkowicie pod bandę w stronę Bellego.Wg redaktora Bellego miał się spodziewać,że rywal postanowi wpakować go w bandę nie zostawiając metra? Mało tego , Bellego miał przecież to przewidzieć i jak rozumiem … na pełnej prędkości miał nagle całkowicie wyhamować?A nawet jeśli nie to jakimś magicznym cudem … wyhamować i zrobić pikę 😛 Łoktajew wiedział ,że jest wolniejszy i jedyną możliwością zatrzymania Francuza jest przyciśnięcie do bandy licząc na to ,że Francuz jakimś cudem nie upadnie. Żużlowcy nie mają na myślenie tyle czasu ile powstaje taki słabo zaanlizowany przed tv artykuł , za to mogą przewidzieć efekty swojej jazdy. To,że ktoś jest z przodu nie znaczy,że może wyłączyć myślenie tylko dlatego,że jest z przodu i ,że może jechać tam gdzie mu się podoba i zajeżdżać tor jazdy szybszemu rywalowi.A z kolei ten z tyłu ma uważać i przewidywać co zrobi ten z tyłu.A jak tego nie odgadnie to znaczy błąd tego z tyłu?
A już to zdanie „Atakujący ma wyprzedzać tak, by nie zakłócić jazdy wyprzedzanego i by nie doszło do kontaktu, z upadkiem w tle. Tu Bellego zdemolował de facto zaskoczonego łodzianina i jeszcze otrzymał nagrodę za bezmyślność” panie redaktorze mistrzostwo.Mam nadzieję,że to nie na to trzeźwo napisane bo chyba pomylili się Panu zawodnicy.
Nie będę już oceniał czy należała się czerwona kartka.To już
Niestety artykuł przypominający wypociny redaktora pudelka żużlowego SF byle coś napisać i podzielić kibiców.
A szkoda, bo większość artykułów Pana Sierakowskiego zwłaszcza dotyczące historii żużla czytam z zainteresowaniem.Pozdrawiam
Fajny wirtualny artykuł tylko Pan Przemek portale pomylił. Wydaje mu się że wysnuwa kontrowersyjne teorie a tu bzdety totalne wymysla z nudow.
Jedyna prawda to akcja Chudy vs Pepe
Pijesz nie pisz !
Dołączam się do opinii, że ten artykuł to, eufemistycznie rzecz ujmując, błąd. 🙂
Wykluczenie Łoktajewa było słuszne!
Pan Przemek niepotrzebnie kreuje się na takiego redakcyjnego enfant terrible. Szkoda, lepiej równać do najlepszych a nie zniżać się do kuluarowego poziomu pewnego pana.
Nikt nie powiedziane l że wniw wolno zamykać bandy, jadący z tyłu ma dwie możliwości albo się pchać lub wyhamowal zawsze tak się jeździło
Tu nie było tak że wyjechali z łuku i go powoził w bandę
Może i lokta zawinił, ale na pewno nie na kartkę, nie było to celowe
Zakaz wyprzedzania na żużlu? Tego jeszcze nie było! Nie próbuj wyprzedzać, bo prowadzący może akurat chcieć zajechać ci drogę…
Może zamiast bezmyślnie powtarzać idiotyczną zasadę, że „prowadzący dyktuje warunki” skoncentrować się na bezpieczeństwie zawodników? Po pierwsze: nie dojeżdżaj do samej bandy, bo ktoś tam może już jechać. Po drugie: jeśli świadomie zajeżdżasz drogę to należy się czerwona kartka.
Ja bym wolał, żeby wygrywał lepszy, a nie bardziej bezwzględny.
Wina Saszy. Był wolniejszy, widział, że Francuz go minie, więc ze środka toru zjechał do płotu i przycisnął Davida. Słuszna decyzja sędziego.
Żużel. Cały czas imponuje świetną formą! 34. urodziny Artioma Łaguty!
Żużel. Unia rozpoczyna budowę składu! Przedłuża umowę z Finem!
Żużel. GKM pożegnał się zawodnikiem U24. „Przyszedł czas na rozstanie”
Żużel. Madsen z ważnym wyznaniem: Zawsze chciałem jeździć dla Falubazu
Żużel. Pokonał Ivana Maugera w Mistrzostwach Świata Par w Chorzowie!
Żużel. Ma za sobą najlepszy sezon w karierze! „W PGE Ekstralidze bym dał sobie radę” (WYWIAD)