Przemysław Sierakowski, autor tekstu
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dziewczyny, chcecie poznać młodego, wysportowanego gościa przy forsie? Bo pewnie zgorzkniały, sfrustrowany desperat bez kasy, to marna oferta. Miały być skutki pandemii lub braku zgody na obniżenie kontraktów i uzupełnianie tym sposobem składu, a jest łatanie nieudolności transferowej bądź marnego nosa skautów. Instytucja gościa wprowadziła tyleż zamieszania, co kontrowersji. Jaka jest prawda? Nie wiem, ale raczej skłaniałbym się ku krytyce.

Gość zarabia jakby w ogóle nie było koronawirusa, bo po dwakroć. Lepiej nawet od liderów drużyn Ekstraligi. Zastępowany przezeń ścigant patrzy tylko z zazdrością. Zgodził się na obniżkę kontraktu, jest w słabszej formie i o zarobku może tylko pomarzyć. Albo jak Szczepan. W formie zdaje się być dobrej, tylko mama zabroniła kłamać, więc wygarnął przed kamerami co mu leży na wątrobie, a rybnicki Macho pamiętliwym człekiem okazał się być. Lublin bez gościa ale historia niemal identyczna. Wytransferowany w bonusie Hampel jedzie tyle ile jechał w ostatnich sezonach. Jamróg i Miesiąc też. Tylko są we trójkę, więc jeden ogląda mecz z trybun i… nie zarabia. Mimo, że tu nie o formę idzie. Tak sportową, jak tę regulaminową. Bo Mały został wszak wytransferowany, a nie wynajęty w roli strażaka. Podobno ze strażą pożarną wiele wspólnego ma Kuba Jamróg, ale w praniu za wielu sposobności by o tym przekonać nie miał. Zainwestował, pojechał dobrze, na miarę możliwości i nadal, zapewne „w nagrodę”, nie startował.

Wracając zaś do instytucji gościa. Bewley i Fricke – dwa wrocławskie, tegoroczne niewypały, połatane ad hoc starszym Holderem. Kasprzak i Woźniak (nie wiedzieć czemu, nie hit transferowy PUK Iversen?) – wymienieni na Jacka. Szczery i prawdomówny Szczepan, zastąpiony Miedziakiem, choć mimo to, miejsca w składzie Rekinów sporo, biorąc pod wzgląd kontuzję Barneya Lebiediewa i formę Batchelora. No to Toruń, bo cała ta trójka gości właśnie stamtąd, zbroi się na przyszły sezon cudzymi pieniędzmi. I dobrze. Niech korzystają. Pytanie tylko z czego korzysta Apator. Z nieudolności, braku przewidywania, czy premedytacji autorów regulacji dotyczących udziału gościa? No i menadżerowie, czy prezesi, których tym razem nos zawiódł, nadal mogą spać spokojnie. Ci odstawieni od składu zaś, pewnie rozgadają się dopiero po sezonie. Teraz liczą jeszcze na jakikolwiek urobek i boją się kar za rozwiązły język i zbytnią szczerość, co patrząc na przykład Szczepaniaka nie dziwi. Rozumiem ruchy w przeciwną stronę, choć także dotykają ledwie wiążących koniec z końcem, szczególnie drugoligowych matadorów. Tu jednak, od biedy, przejdzie wariant rzekomego podniesienia nie mierzalnej atrakcyjności sportowej widowiska. Gorzej, że przy tej okazji topnieje liczba straceńców, próbujących jeszcze się ścigać.

No i pora na refleksję. Startujemy tylko w Polsce. W Polsce utrzymujemy SEC i SGP. Kiedy jednak „góra” przydziela miejsca w finałach IMŚJ, czy GP Challenge – traktuje nas jak żużlowy trzeci świat. Prawdę mówiąc mam ambiwalentne odczucia w związku z tytułem Championa Europy Roberta Lamberta i awansem Lambo do SGP. Dobrze, bo starzy Angole, prekursorzy dirt tracka, znowu mają dwóch przynajmniej klasowych rajderów. Źle, bo nie oni ich wykreowali, a ja nie muszę się zgadzać, by za moje dorobili się sprzętu i formy, dzięki którym leją naszych. A może ci „nasi” po prostu nie zasłużyli na laury? Zimny wychów zawsze był skuteczny. Z obcymi młokosami nikt się u nas nie certoli. Jesteś dobry – jedziesz spod numeru seniorskiego, bez ochronki. Nie nadajesz się – wysiadasz. Może więc naszym też by się tak przydało? Coś często rzekome gwiazdy U21, po roku zostają byłymi talentami jako U22. To może faktycznie się z nimi nie pieścić? Niech jest dwóch krajowych w składzie ligowym, ale niech jadą według dorosłej rozpiski na minimum cztery starty w meczu. Już słyszę echo tego pukania się w czoło. Dopiero by się lament podniósł wśród bogatych prezesów, majętnych klubów. Kupić nie ma kogo, bo rynek deficytowy, a znaczenie poważne.

Tak czy siak, wracając do gości, moim zdaniem, bez obwarowań pandemiczno-kontuzyjnych, to zdecydowanie chybiony pomysł. Chociaż Polak potrafi. Gdyby trzeba, to by się nam rozmnożyły różne „kolarskie” urazy, a nawet pozytywne wyniki testów na zamówienie „potrzebujących”. Szczególnie u tych słabiej jadących.

Zrazu przypomina mi to stary żart, o randce kurtyzany z posłem. Witają się w kawiarni i ona mówi: – Cześć. Stella. Zajmuję się nierządem i jestem dziewicą. On na to: – Dzień dobry. Stefan. Uczciwy polityk.

Oksymoron. Nie ciągnijcie farsy z gośćmi, póki żużel, choć pod respiratorem, to jeszcze jakoś żyje. I obyśmy nie doczekali w przyszłym roku instytucji gościa w obecnej formie regulaminowej, tudzież zagranicznych juniorów z pozycji 6/7 i 14/15. Czego sobie i wam życzę. 

PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

5 komentarzy on Taki gość – to jest gość! I jeszcze przy forsie…

Skomentuj

5 komentarzy on Taki gość – to jest gość! I jeszcze przy forsie…

Skomentuj