Sezon 2020 bez wątpienia przejdzie do historii. Po pierwsze ze względu na pandemię koronawirusa, która znacząco odbiła się na czarnym sporcie, zawodnikach, ale też i kibicach. W tym roku przez obostrzenia nie wszyscy mogli na żywo emocjonować się najlepszą żużlową ligą świata. A po drugie z wyczynu Moje Bermudy Stali Gorzów, która dokonała wręcz niemożliwego, z ostatniego miejsca w tabeli awansowała na drugie, wjechała do fazy finałowej PGE Ekstraligi i wywalczyła wicemistrzostwo Polski.
Z piekła do nieba – tak można w kilku słowach określić sezon w wykonaniu gorzowskiej Stali. Drużyna, która w przedsezonowych prognozach stawiana była w roli jednego z głównych kandydatów do medalu DMP rozgrywki rozpoczęła fatalnie. Po sześciu kolejkach „żółto-niebiescy”, jako jedyna ekipa w PGE Ekstralidze pozostawała bez zdobyczy punktowej i wielu widziało już Stal na zapleczu ekstraligi. Jednak podopieczni trenera Stanisława Chomskiego nie załamali się, przeszli niezwykłą metamorfozę, z meczu na mecz jechali coraz lepiej, dzięki czemu nabrali pewności siebie i byli nie do zatrzymania w drugiej części fazy zasadniczej.
Najlepszy zawodnik: Tu nie będzie żadnej niespodzianki. Po raz kolejny o sile Stalowej Armii stanowił nie kto inny, jak Bartosz Zmarzlik. Jak przystało na prawdziwego kapitana drużyny, popularny F16 w każdym meczu stawał na wysokości zadania, był najlepiej punktującym zawodnikiem ekipy dowodzonej przez Stanleya Chomskiego, a ponadto pomagał kolegom z zespołu udzielając cennych rad i wskazówek mimo, że sam też miewał momenty, w których sprzęt nie działał tak, jak tego oczekiwał.
Największe rozczarowanie: Z pewnością Krzysztof Kasprzak, który miał być jednym z liderów drużyny, tymczasem był jej najsłabszym ogniwem. Wychowanek leszczyńskiego klubu od początku sezonu prezentował niską formę. Kiepskie starty, brak prędkości i szereg błędów popełnianych na dystansie skutkowały tym, że żużlowiec większą część sezonu spędził na metaforycznej ławce rezerwowych. Nie sprawdziła się teoria snuta przez wielu kibiców mówiąca o tym, że Krzysztof Kasprzak notuje zwyżkę formy w parzystym roku. Dobrym występem w Grand Prix Challenge w Gorican, gdzie 36-latek wywalczył awans do przyszłorocznego cyklu GP zawodnik rozbudził nadzieje w fanach, które jednak szybko zgasły, bo okazało się, że to był tylko epizod, a forma KK nie poszła w górę.
Kluczowy moment: Pierwsze, sierpniowe starcie, otwierające prawdziwy żużlowy maraton „żółto-niebieskich”, czyli pojedynek z lubelskim Motorem, który rozpoczął zwycięską passę gorzowskiej Stali. W niespełna miesiąc Moje Bermudy Stal Gorzów odniosła aż siedem zwycięstw z rzędu i z ostatniego miejsca w tabeli awansowała na drugie. Awans do fazy play-off gorzowianie przypieczętowali we Wrocławiu, gdzie niespodziewanie pokonali faworyzowaną Spartę.
Największy pechowiec: Jest nim Niels Kristian Iversen. Po dwóch latach startów w toruńskim Apatorze Duńczyk, ku uciesze kibiców Stali, wrócił do Gorzowa. Nie dane mu było jednak zainaugurować tegoroczny sezon razem z drużyną. Tuż przed rozpoczęciem sezonu, na jednym z treningów popularny „PUK” uczestniczył w kraksie z Bartoszem Zmarzlikiem. Reprezentant kraju Hamleta doznał wówczas silnego stłuczenia barku, które wyeliminowało żużlowca z jazdy w dwóch pierwszych meczach. Drugiej kontuzji w sezonie żużlowiec doznał w meczu z Motorem Lublin. Duńczyk w walce o pierwsze miejsce starł się z Matejem Zagarem w efekcie czego zaliczył groźnie wyglądający upadek i złamał kość łódeczkową. Gdy wydawało się już, że Niels Kristian Iversen wyczerpał limit pecha, przytrafiła się trzecia kontuzja. W półfinale ze Spartą Wrocław na „Jancarzu” 38-latek na wejściu w ostatni wiraż dziesiątego biegu zanotował uślizg, tuż za nim jechał Tai Woffinden, który nie miał szans ominąć leżącego PUK-a i przejechał po rywalu. Wypadek wyglądał makabrycznie. Na szczęście skończyło się tylko na złamanym żebru i ogólnych potłuczeniach. Jakby tego było mało doszło jeszcze zakażenie koronawirusem. Miejmy nadzieję, że Iversen przez zimę dojdzie do pełni sił i w przyszłym roku znowu będzie cieszył jazdą polskich kibiców.
Żużel. Pragnął wrócić do Ekstraligi jak nikt inny. Teraz jest jednym z liderów!
Żużel. Jason Doyle: Szwecja jest nieopłacalna. Chcę gonić za tytułem
Żużel. GKM jedzie do podrażnionej Sparty. Apator potwierdzi formę w Lublinie? (ZAPOWIEDŹ)
Żużel. Niemiec napsuje krwi rywalom w GP? Trener widzi go w półfinałach
Żużel. Drabik znalazł przyczynę gorszego wejścia w sezon? „Przepraszał”
Żużel. Przyjemski ocenia start sezonu. „Chcę być najlepszym juniorem PGE Ekstraligi” (WYWIAD)