Jeśli cykl Grand Prix 2020 dojdzie do skutku, to Martin Smolinski będzie w nim jedną z najbardziej zagadkowych postaci. Niemiec w ostatnich latach największe sukcesy odnosił bowiem w zawodach na długim torze, a w turniejach o indywidualne mistrzostwo świata w klasycznym żużlu pojawiał się najczęściej jako dzika karta podczas imprezy w Teterow. 36-latek jest jednak zdeterminowany i zapewnia, że będzie walczył o czołowe lokaty prestiżowego cyklu.
– Jestem przygotowany, ale obecnie patrzę w przyszłość tylko dwa tygodnie do przodu, ponieważ wszystko ciągle się zmienia – mówi Smolinski w rozmowie z portalem speedweek. – Chcę pokazać to, co wtedy w Nowej Zelandii, ale nie tylko w jednym turnieju. Mam zamiar zbierać punkty w każdym wyścigu. Moim głównym celem jest awans do pierwszej szóstki w klasyfikacji generalnej, a tym samym utrzymanie się w Grand Prix. Mam nadzieję, że w 2021 będę w czołówce stawki – dodaje.
Niemiec zajął w Grand Prix miejsce Grega Hancocka, który zdecydował się zakończyć karierę ze względu na chorobę żony. Najlepszym dotychczasowym wspomnieniem zawodnika z Grafelfing w cyklu jest wspomniany przez niego turniej z Auckland. Smolinski, na ostatnim okrążeniu biegu finałowego, przeprowadził wtedy kapitalną akcję i dowiózł sensacyjne zwycięstwo.
– W 2014 roku musiałem się wszystkiego nauczyć, nigdy wcześniej nie było Niemca w Grand Prix. Wtedy nikt nie mógł mi pomóc. Przynajmniej udało mi się zachęcić ludzi do zwrócenia uwagi na niemieckie sporty motorowe na arenie międzynarodowej – kontynuuje 36-latek.
– Poziom w Grand Prix jest niesamowicie wysoki. Kiedy patrzę na budżety, które od czasu do czasu przedstawiają moi koledzy z Grand Prix, to wiem, że mój jest znacznie niższy. Wiem też, że moi sponsorzy są w 100% zaangażowani i, że otrzymuję pieniądze. Pracuję z tym, co mam i mogę z tego wiele wyciągnąć. Wtedy w Nowej Zelandii pracowałem jak w zegarku, ale w całym sezonie zostałem stłumiony przez presję publiczną, ponieważ wiele się wtedy wydarzyło. W tamtym czasie wiele spraw obróciło się przeciwko mnie, musiałem się kłócić i nie miałem niezbędnego wsparcia – przyznał Smolinski.
Przypomnijmy, że pierwszym turniejem Grand Prix w tym sezonie miały być zawody na Stadionie Narodowym. Wiadomo już jednak, że ani warszawski turniej, ani druga impreza w Teterow nie odbędą się w zaplanowanym terminie.
BARTOSZ RABENDA
A w którym turnieju ? pierwszym , drugim czy może trzecim ?
Czwarty wątpię żeby był.
Oby nie był tylko jeden bo ten as może zostać IMŚ.
Może się zdarzyć, że w roku 2020 IMŚ zakończą się po odjechaniu jednych zawodów. W takim przypadku Smolinski ma takie same szanse jak Zmarzlik lub Madsen. 😀
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach
Żużel. Madsen zły po remisie. „Powinniśmy to kur** wygrać”