Przemysław Pawlicki. Foto: Krzysztof Konieczny, GKM Grudziądz
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dla Przemysława Pawlickiego zakończony sezon nie był szczególnie udany. Indywidualnie nie notował świetnych rezultatów, drużynowo – jego MrGarden GKM nie znalazł się w czołowej czwórce i znów o medale nie walczy. – Nie chcę skupiać się na tym co było, tylko osiągnąć coś pozytywnego, optymistycznego, żeby z czystą głową zakończyć rok – przyznaje żużlowiec w rozmowie z Przemysławem Sierakowskim.

Przemysław Pawlicki w tym sezonie, to trochę jak w utworze „Raz, dwa, raz, dwa” Maanamu – falowanie i spadanie, falowanie i spadanie…

No tak, jeśli chodzi o moje tegoroczne starty w Polsce, nic dodać nic ująć. Teraz jednak skupiam się na tym, by jak najwięcej pozytywnego wyciągnąć z sezonu startując w Szwecji. Nie chcę roztrząsać tego co było, tylko osiągnąć coś pozytywnego, optymistycznego, żeby z czystą głową zakończyć rok. Chciałbym patrzeć w przyszłość z nadzieją, popartą dobrymi wynikami w końcówce i na bazie wyciągniętych wniosków przygotować się do nowego rozdania.

Skoro jesteśmy przy muzyce, to jak u Tomka Lipińskiego „Jeszcze będzie normalnie, jeszcze będzie przepięknie”?

Jestem przekonany. Jeszcze będzie Przemek jechał. Do przodu.

W przyszłym roku Grudziądz, czy inna opcja? Jesteś po rozmowach?

Nie powiem, że w Grudziądzu jest niedobrze. Dwa sezony tam spędzone będę znakomicie wspominał, ostatni niekoniecznie, ale tylko od strony sportowej. Mój wynik indywidualny daleki był od oczekiwań i nie zaliczę tych startów do udanych. Jeśli jednak chodzi o klub i osoby, z którymi współpracowałem, to uważam, że były to dobre dwa lata. Jeśli dojdzie do momentu, w którym będę musiał zdecydować czy zmienić otoczenie, z pewnością zachowam bardzo dobre wspomnienia. Na razie jeszcze nie rozmawiałem z zarządem GKM-u, więc ciężko mi cokolwiek powiedzieć w związku z przyszłością i ewentualną jazdą w Grudziądzu. Na ten moment przedłużam sezon w Szwecji. Zależy mi na tym, żeby końcówkę podciągnąć i wynieść z jazdy jak najwięcej pozytywów. Patrząc na moje starty w GKM-ie, nie mam pojęcia, co takiego się zadziało, że tak wpłynęło na moją psychikę. Startów nie było za wiele. Nie było możliwości żeby testować, sprawdzać i cokolwiek sensownego powiedzieć. Szwecja stopniowo mnie nakręca. Powoli wraca pewność i sądzę, że jestem na dobrej drodze, by kolejny sezon był znacznie lepszy od tego, który się zakończył w Polsce.

Ale były też fajne momenty. Choćby finał IMP w Lesznie…

To prawda, tyle że silnik w tych zawodach… umarł. Cały czas pracujemy z teamem nad tym, by znaleźć coś, co da nam spokojniejszą głowę na początku przyszłego roku. Korzystamy ze startów w Szwecji i całe szczęście, że jest taka możliwość. Finał IMP rzeczywiście pokazał, że coś drgnęło we właściwą stronę. Jestem więc dobrej myśli i pracuję by drgnęło na dłużej, najlepiej na stałe w jeszcze lepszym kierunku.

Przemek, dopiero co zaliczyłeś pełny sezon w cyklu SGP, może tamte niepowodzenia odebrały Ci nieco pewności siebie?

Wiele czynników składa się na powodzenie, bądź nie w sezonie. Roszad w sprzęcie było sporo, szukałem też rezerw w sobie, by zdobycze w cyklu były znacznie okazalsze. Czasem jednak kiedy człowiek za bardzo chce, zaczyna się gubić w tym, co robi. Myślę, że w moim przypadku troszeczkę tak to wyglądało. To, co było muszę zostawić za sobą, wyciągając odpowiednie wnioski. Każda porażka również czegoś uczy. Oby udana końcówka tego roku w Skandynawii była dobrym prognostykiem przed kolejnym sezonem.

W Grudziądzu imponowałeś umiejętnością jazdy ścieżką Golloba – po płocie. W tym roku, po przebudowie toru, płot „nie chodził”.

No tak. Tor po zmianie geometrii zachowywał się zupełnie inaczej. Zupełnie inne ścieżki niosły, bardzo ważny był start. Ja miałem z tym niestety pewien problem. Starty nie były optymalne, a na dystansie nie rozpędzałem się na tyle żeby wyprzedzać rywali. Jak by nie patrzeć jednak, nie ma co ukrywać, atuty grudziądzkiego owalu zostały odebrane. Nie można już było jeździć szybko i skutecznie tak szeroko jak w poprzednim sezonie, ale były inne dobre ścieżki. Mnie niestety nie udawało się ich skutecznie odnajdywać, tak bym ja był zadowolony ze zdobyczy, a klub ze mnie. Szansa robienia tej słynnej ścieżki pod płotem pewnie była, tylko przez poszerzenie, przesunięcie toru do wewnątrz, szpryca nie dolatywała pod dmuchawce, a tor ma być jednakowo przyczepny na całej szerokości. W Grudziądzu nawierzchnia była świeża, więc nie bardzo chciano ryzykować z lekko przyczepnym torem, żeby się przedwcześnie nie rozsypał.

W pewnym momencie na odsiecz przybył tata, ale mecz z Gorzowem został przerwany i nie zdążyłeś się specjalnie najeździć.

Tato jest teraz mocno zapracowanym człowiekiem, nie do końca też ma czas, ale znalazł luźniejszy weekend i przyjechał. Chciałem żeby przyjechał, zobaczył to od środka. Ogląda wszystkie mecze w telewizji, tylko to nie to samo. Dawno nie było go w parkingu, była możliwość, udało się, choć zbyt wiele, z racji przerwania meczu, nie zdołał przekazać. Pojawił się jednak na stadionie i znowu miał okazję poczuć trochę atmosfery parkingu. Na nieszczęście nie udało się objechać tych zawodów do końca. Na pewno nie był do końca nasycony, ale pewnie dobrze wspomina samą atmosferę i powrót do boksów, czego mu pewnie brakowało.

Twoje wcześniejsze słowa brzmiały nieco jak pożegnanie z Grudziądzem?

W żadnym wypadku. Nie żegnam się z GKM-em. Sezon jeszcze trwa i myślę, że za krótki czas siądziemy z zarządem do rozmów o mojej przyszłości w Grudziądzu.

To może metoda na poprawę jest inna. Ośmiu braci Pawlickich, każdy w innej drużynie. Twój wyścig przeciw Piterowi w domowym meczu z Lesznem – palce lizać…

(śmiech) Może i tak. Na tę chwilę byłoby to trudne z przyczyn… nazwijmy obiektywnych.

Czym generalnie SGP różni się od ligi?

W lidze jedziesz dla drużyny. Rozglądasz się, pomagasz, walczysz o zespołowe zwycięstwo. W cyklu, czy turnieju jesteś sam dla siebie. Skupiasz się na sobie. Margines błędu w obu przypadkach jest minimalny. Wszędzie ścigają się sami najlepsi. Na dzień dzisiejszy w żużlu nie ma chyba pojęcia „margines błędu”, staje się ono czysto teoretyczne. Trzeba robić wszystko, by unikać potknięć, uchybień.

Gość w zespole – dobre, czy złe rozwiązanie.

Moim zdaniem, jeśli tworzymy drużynę przed sezonem, to powinniśmy tym składem jechać. Należy skupić się na zaufaniu ludziom, których wybrało się przed rozgrywkami. Wiadomo, że w przypadku kilku klubów gość pozwolił wydostać się z tarapatów, ale kosztem zawodnika będącego w kryzysie. Dla tych w dołku nie jest to najlepsze rozwiązanie. Każdy przygotowywał się i inwestował na 100%, a przy słabszym występie był odsuwany od składu. Taka niepewność gra dużą rolę u zawodników i nie wpływa pozytywnie. Brakuje spokojnej głowy, komfortu jazdy. Z mojej perspektywy nie jest to najrozsądniejsze rozwiązanie. Z jednej strony czułem zaufanie klubu, ale też z tyłu czaiła się niepewność. Trochę późno zacząłem jechać wszystkie biegi programowe, stąd ta wcześniejsza niepewność. Ciężko było odzyskać komfort dobrej jazdy dla siebie i drużyny. Z drugiej strony rozumiem doskonale interes zespołu. Pojawiały się moje słabe występy, a wynik drużyny jest bardzo ważny.

Zaczęliśmy muzycznie i tak zakończymy. Budka Suflera – Przegrywać czasem to normalna rzecz, upadać nisko by się wyżej wznieść…

Dziękuję ci bardzo. Mam nadzieję, wierzę, że przepowiednia się spełni, a najtrudniejsze już za mną.

Rozmawiał PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI

5 komentarzy on Przemysław Pawlicki: Kiedy człowiek za bardzo chce, zaczyna się gubić w tym, co robi
    pogromca bauerów
    24 Sep 2020
     7:07pm

    Mniej instagrama, mniej tatuaży i mniej lansiku a więcej ciężkiej pracy (wystarczy popatrzeć na Bartka Zmarzlika) a wyniki się pojawią.

    Gary
    25 Sep 2020
     10:00am

    To fakt dzieci zmieniają spojrzenie tylko patrzeć jak Bartek będzie przymykał gaz przed wejściem w niepewną sytuacje

Skomentuj

5 komentarzy on Przemysław Pawlicki: Kiedy człowiek za bardzo chce, zaczyna się gubić w tym, co robi
    pogromca bauerów
    24 Sep 2020
     7:07pm

    Mniej instagrama, mniej tatuaży i mniej lansiku a więcej ciężkiej pracy (wystarczy popatrzeć na Bartka Zmarzlika) a wyniki się pojawią.

    Gary
    25 Sep 2020
     10:00am

    To fakt dzieci zmieniają spojrzenie tylko patrzeć jak Bartek będzie przymykał gaz przed wejściem w niepewną sytuacje

Skomentuj