Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Co słychać w branżowych mediach? Rozpoczynamy nasz cykl prasówki, choć bardziej wypadałoby napisać „internetówki”, w którym dwa razy w tygodniu będziemy przedstawiać najciekawsze materiały traktujące o naszym ukochanym czarnym sporcie.

„Pawlickiemu wyszła słoma z butów” – krzyczy Przegląd Sportowy. Wszystko przez to, że kapitan Fogo Unii po finale Indywidualnych Mistrzostw Polski w mediach społecznościowych pogratulował Januszowi Kołodziejowi i Maciejowi Janowskiemu, a pominął Bartosza Zmarzlika. Jedni biją brawo, drudzy wytykają palcami, a trzeci zauważają, że najpewniej to pomyłka, bo Janowski to jego przyjaciel, a Kołodziej kolega z zespołu. Z drugiej strony lepsze chyba jednak takie uszczypliwości w internecie niż wymiana słów czy ciosów bezpośrednio na torze albo w parkingu, a przecież drzewiej i tak bywało. A że młodszy z braci Pawlickich czasami potrafi dosłownie „przywalić” środowisko żużlowe doskonale wie. Z kolei Zmarzlik na chłodno – i bardzo dyplomatycznie – ocenił, że ta sytuacja nadawała się do powtórki w czterech. Ciekawe spojrzenie i chyba właśnie to pokazywał sędziemu zaraz po zdarzeniu.

„GKM Grudziądz może pojechać w finale PGE Ekstraligi!” – czytamy w tytule innego z artykułów PS. Nie jest to wielkie odkrycie, wszak najwięksi fanatycy matematyki i toruńscy optymiści wyliczyliby, że pewnie jeszcze i Get Well mógłby pojechać o złoto. Tak jak każda inna ekipa. W tekście mamy doprecyzowanie, że to cytat z legendy GKM-u, Jana Szydlika, który uważa, że grudziądzanie mogą zostać czarnym koniem tegorocznego sezonu. I trudno się nie zgodzić. Pozostając w temacie toruńskich Aniołów, Grzegorz Ślak, były sponsor i działacz żużlowy w wywiadzie dla Przeglądu przekreślił już szanse Get Well na utrzymanie, wskazując winnych spadku. Taka, a nie inna sytuacja torunian to nie splot nieszczęśliwych okoliczności, czy słaba forma zawodników, ale problemem są osoby decyzyjne. – W Toruniu jest brak koncepcji, nastał czas niedoświadczonych działaczy. Kiedy ja robiłem żużel w Tarnowie, ta drużyna zdobyła dwa złote medale – wspomina Ślak. Chociaż gdyby Get Well miał taką parę juniorów, jak Unia Tarnów w latach 2004-2005 (Marcin Rempała – Janusz Kołodziej), mamy dziwne przeświadczenie, że staliby w tabeli nieco wyżej. Ba, parę, wystarczyłby jeden. My czekamy na kolejną książkę Pana Slaka jak to Tomaszowi Gollobowi w życiu pomagał i oby tylko publikując nie zapomniał fotoreporterom za zdjęcia w publikacji zapłacić…

Na stronach WP SportoweFakty.pl czytamy, że król nadmorskich developerów Ireneusz Nawrocki planuje wielki powrót do żużla. Konkretnie, do rzeszowskiego żużla, bo miał sprzedać część udziałów by budować na nowo speedway z partnerem. Wróbelki ćwierkają że nowy udziałowiec to jakiś krewny, a z rodziną wiadomo gdzie się najlepiej wychodzi. Pytanie tylko czy partner do odbudowy żużla ochoczo też dołoży się do spłaty długów i jaką walutą będą spłacali? Pójdą w ruch złotówki, banknoty euro a może ukochane przez Ireneusza bitcoiny? Przypominamy prezesowi że Hancock preferuje dolary. Z ust prezesa Nawrockiego słyszeliśmy już tyle deklaracji, że do kolejnych podchodzimy z bardzo dużym dystansem. Niemniej trzymamy kciuki za powrót żużla do Rzeszowa. Osobiście bardziej wierzymy że coś z sensem prędzej zrobi Stowarzyszenie Speedway Fans Stal Rzeszów. Serce raduje się, gdy czytamy o narodzinach nowego ośrodka na żużlowej mapie Polski, choć na razie miniżużlowego. Jak donoszą SportoweFakty.pl, poważne plany mają działacze Spartana Przemyśl, którzy na razie szkolą miniżużlowców, ale w przyszłości planują założenie klubu i rozwijanie go. Co powiecie na spartańskie derby (Spartan Przemyśl – Sparta Wrocław) np. w sezonie 2040?

Rzućmy okiem na Tygodnik Żużlowy. Oprócz ciekawych felietonów i wywiadów z żużlowcami, postawiono także na rozmowy z ludźmi świata żużla, którzy nie zawsze są zauważani. I tak o swojej pracy opowiada Barbara Karczewska z biura prasowego WTS-u. W wydaniu przeczytamy także wywiad m.in. z młodą zawodniczką Betard Sparty, Wiktorią Garbowską. I bardzo ważny artykuł o wsparciu dla Eugeniusza Błaszaka, o którym pisaliśmy już w tym miejscu.

Na świeżo po ukaraniu Betard Sparty Wrocław przed kilkoma dniami, Przegląd Sportowy napisał, że trener Śledź nie mógł uniknąć kary, na dowód załączając zdjęcia. Na jednym z nich jest polewaczka, na drugim sztab trenerski WTS-u, a trzecia fotografia przedstawia tor. Rzecznik prasowy Sparty, Adrian Skubis, w mediach społecznościowych zarzucił dziennikarzowi brak rzetelności, a nawet nienawiść do klubu, bo jedyne zdjęcie odnoszące się do tematu miało zostać zrobione później, niż cztery godziny przed meczem. Zostawmy jednak ten temat, bo powiedziano już chyba wszystko, a dobrym podsumowaniem jest kolejny artykuł PS, w którym Jan Krzystyniak pisze: „Cieszę się więc, że szkoleniowiec już niedługo może zakpić sobie ze wszystkich i pojawić się na najbliższych meczach swojej drużyny w roli menedżera czy fizjoterapeuty.”. Wszystko wskazuje więc na to, że szkoleniowiec Sparty otrzyma dodatkowy etat.

Trener Dariusz Śledź zrobi w konia władze ligi, a Unia Tarnów to samo robi z całą resztą pierwszoligowej stawki, bo – jak czytamy w WP SportoweFakty.pl – psuje rynek. Żużlowcom zaoferowano duże pieniądze, zawodnicy skusili się na kontrakty życia, a tarnowianie za „azotowe” stworzyli dream team i są na autostradzie do PGE Ekstraligi. Znaczy, zaraz będą, jak tylko wyprzedzą ROW Rybnik i Start Gniezno. Młodzież skomentowałaby to ironicznym „kto bogatemu zabroni” albo „za hajs Azotów baluj!”, a ci bardziej roztropni dodaliby, że „pieniądze nie jeżdżą”. A czy oferowanie wyższych stawek psuje rynek? Chwila, chwila, zostawmy ten temat, bo przecież dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają!

Jeszcze na koniec wieści ze Śląska. Gliwicka prokuratura wszczęła postępowanie przeciwko prezesowi ROW-u, Krzysztofowi Mrozkowi. Chodzi o lutową konferencję prasową, na której prezes rybniczan nie przebierał w słowach i powiedział, co myśli o Grigoriju Łagucie. A że myślał nieprzychylnie i nie zamierzał tego ukrywać, to zainteresowały się tym odpowiednie służby. W drastycznej wersji prezesowi ROW-u grożą nawet trzy lata więzienia. Zapobiegawczo zapytamy – czy w zakładach karnych puszczają transmisje meczów żużlowych?