Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od testów przeprowadzanych przez Marcina Nowaka i Damiana Balińskiego do wypierania duńskiego lidera rynku. Tak w skrócie można opisać to, jak preparat do czyszczenia silników Speedclean, zaczął podbijać żużlowy świat. O zaletach polskiego płynu, funkcjonowaniu biznesu w czasach pandemii i planach na dalszy rozwój opowiedział nam Jerzy Sochacki, jeden ze współtwórców produktu coraz częściej stosowanego przez najlepszych żużlowców świata.

– Sukces produktu Speedclean tkwi w tym, że to pierwszy płyn, który swoim poziomem nawiązał do duńskiego preparatu – mówi Sochacki. – Przez wiele lat zawodnicy nie mieli żadnej alternatywy. Nasz jest równie skuteczny, a do tego tańszy. Polacy nie muszą już ściągać tak potrzebnego produktu zza granicy, a mają go tu na miejscu. Żużlowcy cenią sobie przede wszystkim to, że nie ingeruje on w silnik. Większość takich płynów jest żrąca, ale specjalna receptura sprawiła, że zawodnicy akurat tego produktu nie muszą się obawiać. Do tego preparat posiada wszystkie potrzebne certyfikaty – dodaje.

Szefowie Speedclean, podobnie jak przedstawiciele innych firm, musieli zmierzyć się ze skutkami pandemii koronawirusa. Po odwołaniu pierwszych imprez, zawodnicy wstrzymywali zamówienia i czekali na oficjalną datę powrotu rozgrywek. Okazuje się jednak, że w przypadku producenta preparatu kryzys został dość szybko zażegnany.

– Był taki moment, że wszystko się zatrzymało. Razem z moim wspólnikiem Robertem Kowalikiem musieliśmy wymyślić coś doraźnego, a więc wyprodukowaliśmy trochę, bardzo potrzebnego teraz, płynu do dezynfekcji. To była jednak potrzeba chwili i tymczasowy produkt. Wraz z podaniem nowej daty startu Ekstraligi zamówienia wróciły i zapotrzebowanie na płyn jest spore. Najlepsi zawodnicy cyklu Grand Prix, którzy w sezonie używają tych silników na dziesiątkach zawodów zużywają po 200 litrów płynu rocznie – kontynuuje nasz rozmówca.

Od kogo zatem płynie teraz fala zamówień? – W tym takim naszym teamie mamy wielu zawodników. Zaczęło się od Marcina Nowaka i Damiana Balińskiego, którzy postanowili przetestować nasz produkt. Dziś mamy już swoich przedstawicieli w każdym klubie Ekstraligi. Mogę wymienić chociażby Kacpra Worynę czy Emila Sajfutdinowa. Twarzą produktu zdecydował się zostać natomiast Artiom Łaguta – wyjaśnia Sochacki.

Mimo szybkiego podbijania rynku, przedstawiciele polskiej firmy nie zamierzają osiadać na laurach. Do dystrybucji został wprowadzony już kolejny produkt, który ma zdecydowanie ułatwić czyszczenie silników zawodnikom startującym na motocrossie.

– Ten drugi produkt nazwaliśmy Speedclean Off Road. Stworzenie takiego preparatu zasugerował nam Petr Bartos, czeski zawodnik jeżdżący na motocrossie. Poznaliśmy go przez Janka Kvecha, z którym również mocno współpracujemy. Bartos powiedział nam, że w jego dyscyplinie przydałby się produkt do usuwania błota i brudu. Wygląda na to, że ten płyn, który dodatkowo jest biodegradowalny, również się przyjmie – kończy Sochacki.

Dystrybutorzy produktów Speedclean:

ROBI S.C. Leszno tel. 512-330-017; 603-604-960

Moto 303 Adam Fajfer Gniezno, tel. 578-222-544

 Speed Products Radosław Szwoch, tel. 509-666-866