Kolejny tydzień – kolejne emocje powiązane z najważniejszymi piłkarskimi rozgrywkami starego kontynentu. Działo się wiele – Cristiano Ronaldo zaliczył ciężki powrót do Madrytu, Ajax próbował swoich sił, na ciężkim terenie w Lizbonie, Dusan Vlahović ustanowił rekord, strzelając bramkę w debiucie w Lidze Mistrzów, już w 32 sekundzie meczu, a Chelsea dość gładko ograła na swoim stadionie Lille! Zapraszamy na krótkie streszczenie wydarzeń.
Chelsea – Lille 2:0
Co tu dużo mówić, Lille chyba nie dojechało do Londynu. A przynajmniej nikt ich tam nie widział. I zaraz ktoś krzyknie, że to obiektywne – ale uważam, że nie dostrzeżenie w tym meczu zarówno taktycznej, jak i piłkarskiej różnicy klas jest nieporozumieniem. Może druga połowa pozostawiła pewnego rodzaju niedosyt, niesmak, niedopełnienie pełnej dominacji, jednak zadanie wykonane, zaliczka zdobyta, czego chcieć więcej? Mam wrażenie, że podopieczni Tuchela robią w tym sezonie dużo „na styk”, jednak osiągając zamierzone cele, czy można mieć względem tego, jakiekolwiek roszczenia? Jedyne zastrzeżenia to można mieć do wiadomo kogo i wiadomo, dlaczego. Podpowiedź: jego nazwisko łatwo skojarzyć można z kategorią na stronach dla dorosłych. Podobnie jak te strony, ten piłkarz reprezentuje żenująco prymitywną i ordynarną postawę. Jego transfer był mniej więcej tak samo potrzebny, jak tytuł magistra większości młodych ludzi, kończących beznadziejny kierunek studiów, ale to już temat, na osobny artykuł…
VIllarreal – Juventus 1:1
Tu już można powiedzieć więcej, ale mało z tego będzie korzystne dla drużyny Allegriego. Zdecydowana większość spotkania toczyła się pod batem „żółtej łodzi podwodnej”. Juventus tak szybko jak zaczął, tak szybko skończył swoje 5 minut i oddał pole manewru piłkarzom z Hiszpanii. Jeśli mam być szczery, to mecz był totalnie nieatrakcyjny, działo się mniej więcej tyle, co w odcinku Mody na sukces, no istna męczarnia. Jeśli ktoś tu zasługiwał na zwycięstwo, to była to drużyna Unaia, i w sumie tyle. Zanim zakończę, moją część tekstu, chciałbym jeszcze trochę pozachwycać się pięknym Serbskim napastnikiem. Vlahović, to jest realny game changer w tej chwili. Takich zawodników, można obecnie w Europie wymienić na palcach jednej ręki. Niesamowicie trzymam za faceta kciuki, bo jest fantastyczny w tym, co robi.
Atlético Madryt – Manchester United 1:1
Podział punktów przed tym pojedynkiem większość kibiców obu drużyn brałaby w ciemno. Remis jednak nie oddaje faktycznego przebiegu spotkania. Z całą pewnością można stwierdzić, że Manchester United uciekł spod topora kata. Gospodarze już w 7. minucie objęli prowadzenie i nie dopuszczali do głosu gości z Manchesteru. Dopiero w drugiej połowie Czerwonym Diabłom udało się złapać odrobinę tlenu. Po raz kolejny zmiany i wpuszczenie zawodników rezerwowych ze świeżym zapasem sił przyniosło efekt. Gra gości uległa zmianie, bowiem sami zaczęli powoli kreować ataki. W 80. minucie doprowadzili do wyrównania po kontrataku za sprawą Anthonego Elangi. Obie drużyny miały jeszcze kilka szans na objęcie prowadzenia, ale ostatecznie wynik remisowy utrzymał się do końca spotkania.
Benfica – Ajax 2:2
Na trudnym terenie w Lizbonie na Estádio da Luz kibice zdążyli przyzwyczaić się, że ich drużyna jest bezwzględna i to zazwyczaj ona rozpoczyna strzelanie. Tym razem jednak ekipa prowadzona przez Erika Ten Haga rozpoczęła zainicjowała pierwsze ataki. W 26. minucie spotkania doszło do dość kuriozalnej sytuacji, bowiem Sebastian Haller najpierw strzelił gola samobójczego a chwilę później zdobył trafienie do bramki przeciwnika. W drugiej części spotkania do wyrównania doprowadził Roman Yaremchuk. To trafienie było niezwykle istotne dla ekipy z Lizbony, bo dzięki temu utrzymuje ich przy życiu przed meczem rewanżowym. A jak dobrze wiemy na Johan Cruijff Arenie, ściany mogą pomagać gospodarzom.
PATRYK KRAWCZUK, MICHAŁ KESLER
Żużel. Bolesna porażka Orła. „Czternasty bieg nas pogrzebał”
Żużel. Jest wyraźnie pod formą. Trenuje od samego rana!
Żużel. Zmarnowana szansa Hampela. Kowalski i Woryna z awansem
Żużel. Martuszewski: Piękne Podkarpacie! (FELIETON)
Żużel. Fajfer przyznaje, że popełnił sporo błędów. Teraz zadebiutuje w lubuskich derbach
Żużel. Madsen zły po remisie. „Powinniśmy to kur** wygrać”