Foto: Facebook Champions League
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kolejny tydzień – kolejne emocje powiązane z najważniejszymi piłkarskimi rozgrywkami starego kontynentu. Działo się wiele – Cristiano Ronaldo zaliczył ciężki powrót do Madrytu, Ajax próbował swoich sił, na ciężkim terenie w Lizbonie, Dusan Vlahović ustanowił rekord, strzelając bramkę w debiucie w Lidze Mistrzów, już w 32 sekundzie meczu, a Chelsea dość gładko ograła na swoim stadionie Lille! Zapraszamy na krótkie streszczenie wydarzeń. 

 

Chelsea – Lille 2:0 

Co tu dużo mówić, Lille chyba nie dojechało do Londynu. A przynajmniej nikt ich tam nie widział.  I zaraz ktoś krzyknie, że to obiektywne – ale uważam, że nie dostrzeżenie w tym meczu zarówno taktycznej, jak i piłkarskiej różnicy klas jest nieporozumieniem. Może druga połowa pozostawiła pewnego rodzaju niedosyt, niesmak, niedopełnienie pełnej dominacji, jednak zadanie wykonane, zaliczka zdobyta, czego chcieć więcej? Mam wrażenie, że podopieczni Tuchela robią w tym sezonie dużo „na styk”, jednak osiągając zamierzone cele, czy można mieć względem tego, jakiekolwiek roszczenia? Jedyne zastrzeżenia to można mieć do wiadomo kogo i wiadomo, dlaczego. Podpowiedź: jego nazwisko łatwo skojarzyć można z kategorią na stronach dla dorosłych. Podobnie jak te strony, ten piłkarz reprezentuje żenująco prymitywną i ordynarną postawę. Jego transfer był mniej więcej tak samo potrzebny, jak tytuł magistra większości młodych ludzi, kończących beznadziejny kierunek studiów, ale to już temat, na osobny artykuł… 

 

VIllarreal – Juventus 1:1 

Tu już można powiedzieć więcej, ale mało z tego będzie korzystne dla drużyny Allegriego. Zdecydowana większość spotkania toczyła się pod batem „żółtej łodzi podwodnej”. Juventus tak szybko jak zaczął, tak szybko skończył swoje 5 minut i oddał pole manewru piłkarzom z Hiszpanii. Jeśli mam być szczery, to mecz był totalnie nieatrakcyjny, działo się mniej więcej tyle, co w odcinku Mody na sukces, no istna męczarnia. Jeśli ktoś tu zasługiwał na zwycięstwo, to była to drużyna Unaia, i w sumie tyle. Zanim zakończę, moją część tekstu, chciałbym jeszcze trochę pozachwycać się pięknym Serbskim napastnikiem. Vlahović, to jest realny game changer w tej chwili. Takich zawodników, można obecnie w Europie wymienić na palcach jednej ręki. Niesamowicie trzymam za faceta kciuki, bo jest fantastyczny w tym, co robi.  

 

Atlético Madryt – Manchester United 1:1  

Podział punktów przed tym pojedynkiem większość kibiców obu drużyn brałaby w ciemno. Remis jednak nie oddaje faktycznego przebiegu spotkania. Z całą pewnością można stwierdzić, że Manchester United uciekł spod topora kata. Gospodarze już w 7. minucie objęli prowadzenie i nie dopuszczali do głosu gości z Manchesteru. Dopiero w drugiej połowie Czerwonym Diabłom udało się złapać odrobinę tlenu. Po raz kolejny zmiany i wpuszczenie zawodników rezerwowych ze świeżym zapasem sił przyniosło efekt. Gra gości uległa zmianie, bowiem sami zaczęli powoli kreować ataki. W 80. minucie doprowadzili do wyrównania po kontrataku za sprawą Anthonego Elangi. Obie drużyny miały jeszcze kilka szans na objęcie prowadzenia, ale ostatecznie wynik remisowy utrzymał się do końca spotkania.  

 

Benfica – Ajax 2:2  

Na trudnym terenie w Lizbonie na Estádio da Luz kibice zdążyli przyzwyczaić się, że ich drużyna jest bezwzględna i to zazwyczaj ona rozpoczyna strzelanie. Tym razem jednak ekipa prowadzona przez Erika Ten Haga rozpoczęła zainicjowała pierwsze ataki. W 26. minucie spotkania doszło do dość kuriozalnej sytuacji, bowiem Sebastian Haller najpierw strzelił gola samobójczego a chwilę później zdobył trafienie do bramki przeciwnika. W drugiej części spotkania do wyrównania doprowadził Roman Yaremchuk. To trafienie było niezwykle istotne dla ekipy z Lizbony, bo dzięki temu utrzymuje ich przy życiu przed meczem rewanżowym. A jak dobrze wiemy na Johan Cruijff Arenie, ściany mogą pomagać gospodarzom. 

 

PATRYK KRAWCZUK, MICHAŁ KESLER