Michał Świącik pozostaje na stanowisku prezesa stowarzyszenia CKM Włókniarz. Zdjęcie: Facebook Michała Świącika
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Paweł Przedpełski w sezonie 2019 pierwszy raz nie będzie zdobywał punktów dla swojego macierzystego klubu. Dołączył do ekipy forBET Włókniarza Częstochowa, w której od poprzedniego roku startuje inny toruński wychowanek, Adrian Miedziński. Pod Jasną Górą jest zatem więcej torunian niż w samym Get Well.

Jakie są Pana odczucia po pierwszych treningach i sparingach na częstochowskim torze?

Tor jest, jak wiadomo, bardzo fajny. Większość zawodników lubi tam jeździć, bo jego geometria jest naprawdę przyjazna. Jednak wbrew powszechnej opinii, on nie jest taki łatwy. Trzeba być bardzo szybkim, żeby nie tracić pozycji. Z każdym treningiem czuję się lepiej na motocyklu. Na szczęście do startu PGE Ekstraligi zostało trochę czasu. Będzie okazja, żeby jeszcze trochę popróbować. Wszystko idzie w dobrym kierunku.

Czy Pan – podobnie jak zagraniczni liderzy forBET Włókniarza – także korzysta z silników Flemminga Graversena?

Tak jest. Robię to zresztą od trzech lat. W tym roku również mam od niego silniki. Ale nie tylko – testuję także te od innych tunerów po to, by zrobić selekcję i na ligę przygotować te najszybsze.

Wiem, że to już przeszłość, ale mimo to chciałbym do niej wrócić – jak wyglądało Pana rozstanie z macierzystym, toruńskim klubem?

Wszystko przebiegło w zupełnie normalnej atmosferze. Powiedzieliśmy sobie, że w 2019 roku nasze drogi się rozchodzą. Dla mnie była to bardzo trudna decyzja. Od początku swojej kariery jeździłem dla Torunia, w tym mieście nadal mieszkam. Klub nigdy nie będzie mi obcy. To przecież w nim zacząłem swoją karierę, więc dużo mu zawdzięczam. To po pierwsze. Po drugie zaś, rozstaliśmy się w normalnych relacjach. Mamy nadal ze sobą kontakt, nie ma więc mowy o jakimś konflikcie między mną a Get Well.

W Częstochowie, a więc w nowym miejscu, może Pan liczyć na pomoc starszego kolegi, innego wychowanka klubu z Torunia, czyli Adriana Miedzińskiego.

Dokładnie tak. Adrian spędził już cały sezon w barwach forBET Włókniarza, więc częstochowski tor na pewno jest mu bliższy. Wiadomo jednak, że Adrian przygotowuje się sam. Każdy musi sam znaleźć ścieżki dla siebie. To nie jest tak, że on podpowie mi konkretne ustawienie, ja pójdę tym tropem i wszystko będzie odpowiednio działało. To nie jest takie proste. Natomiast z Adrianem mamy od zawsze dobry kontakt. I na pewno będzie nam w Częstochowie raźniej.

A co Pan myśli o trenerze Marku Cieślaku? Teraz zapewne poznał go Pan bliżej.

Z trenerem znaliśmy się już wcześniej i mieliśmy bardzo dobre relacje. Spotykaliśmy się na obozach kadry narodowej, czy podczas mistrzostw świata juniorów. Fajnie, że będę miał przyjemność współpracy z nim, bardzo się w związku z tym cieszę. Darzę trenera Cieślaka ogromnym szacunkiem i na pewno nie będę chciał go zawieść. Dam z siebie wszystko. Trener we mnie wierzy, co także jest dodatkowo budujące.

Na co stać drużynę forBET Włókniarza w zbliżającym się sezonie?

Chcemy bić się o najwyższe cele. Skład wygląda bardzo obiecująco. W dodatku wszyscy mamy dobre relacje, chłopaki szybko mnie zaakceptowali, więc atmosfera w drużynie jest OK.

Stawia Pan sobie jakieś konkretne cele na 2019 rok?

Pierwszym i podstawowym jest zdobywanie jak największej liczby punktów w PGE Ekstralidze. Dla mnie jest to bardzo ważne po ostatnim niezbyt zadowalającym sezonie.

Rozmawiał JACEK HAFKA