Marek Kępa to prekursor w dziedzinie inwestycji wśród żużlowców. Dzisiaj z powodzeniem prowadzi serwis napraw samochodowych
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po niedzielnej porażce na własnym torze (41:49) ze Stelmet Falubazem Zielona Góra beniaminek, Speed Car Motor Lublin, nadal nie może spać spokojnie. Wciąż pod znakiem zapytania stoi realizacja celu postawionego przed drużyną na początku sezonu, jakim jest utrzymanie w PGE Ekstralidze.

Potyczka Motoru z Falubazem już od pierwszego biegu nie układała się po myśli gospodarzy. Praktycznie przez cały mecz musieli gonić bardzo dobrze spasowanych z lubelskim torem gości. Ani razu Koziołkom nie udało się wyjść na prowadzenie, a jedynie cztery razy doprowadzić do remisu. Największym problemem podopiecznych menedżera Jacka Ziółkowskiego były wyjścia spod taśmy. Zwrócił na to także uwagę Marek Kępa, wieloletni zawodnik klubu z Lublina, dziś aktywny działacz Motoru. ­- Zdecydowanie starty były najsłabszym punktem naszej drużyny, ale Zielona Góra była bardzo bardzo mocna. Wiemy, kto u nich jeździ: Dudek, Pedersen, dlatego uważam, że 41 punktów to bardzo dobry wynik – powiedział.

Po 10. kolejce PGE Ekstraligi Speed Car Motor Lublin zajmuje przedostatnie, siódme miejsce ze stratą punktu do truly.work Stali Gorzów i dwóch oczek do forBET Włókniarza Częstochowa. Wiele wskazuje na to, że to właśnie te zespoły stoczą ze sobą bój o pozostanie w strefie komfortu i uniknięcie barażowej nerwówki. – Nie wolno panikować. Jeszcze jest kilka spotkań. Jak widać, lubelska drużyna potrafi się skupić tak jak ostatnio w Toruniu, tak samo i na pozostałych zawodach. Każdy by chciał wygrywać, kibice i my wszyscy, którzy coś przy tym robimy, ale nie wolno jeszcze popadać w jakieś skrajne nastroje, że to koniec. Przyjeżdża Gorzów, przyjeżdża Częstochowa, można gdzieś jeszcze bonusika odrobić. Nie załamujmy się, będzie dobrze, walczymy do końca – zakończył optymistycznym akcentem Marek Kępa.

Przed nami blisko miesiąc przerwy od ligowego ścigania. Ekstraligowe emocje powrócą 26 lipca.

KAMILA JANKOWSKA