Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W środowe południe oficjalnie ogłoszono kalendarz tegorocznych zmagań o tytuł indywidualnego mistrza świata na żużlu. Jednym z organizatorów turnieju cyklu Grand Prix będzie Klub Sportowy Stal Gorzów. Zapytaliśmy włodarza nadwarciańskiego klubu o przebieg negocjacji z BSI oraz o przyszłość cyklu w mieście nad Wartą.

Panie prezesie, w środę światło dzienne ujrzał kalendarz Speedway Grand Prix na sezon 2020. Dotrzymał Pan słowa – Grand Prix powraca na „Jancarza”.

Tak, to prawda. Jestem niezmiernie szczęśliwy tym bardziej, że jest kilka powodów, które sprawiają radość w sercu. Myślę, że jest to przede wszystkim bardzo dobra informacja dla Bartka Zmarzlika, bo jeżeli mamy cztery lokalizacje w cyklu, to jest 25% szans na to, żeby na swoim domowym torze zdobyć punkty. Oczywiście wiemy, że Bartek jest mistrzem świata i rywalizuje na wszystkich torach, ale sądzę, że dla kibiców, szczególnie gorzowskich, jak i również  z całej Polski, to też będzie dość istotne. Dla nas, jako klubu, to też jest dowód na to, że warto konsekwentnie podążać do celu. Nie było to proste, ale takie zbiegi okoliczności, nawet w tych trudnych czasach koronawirusa, spowodowały wybranie naszej oferty. Negocjacje były trudne, dość skomplikowane, trwały od dłuższego czasu, ale dopięliśmy swego i dziś BSI, jak również my, jesteśmy z tego bardzo zadowoleni, że udało się to sfinalizować.

Jak przebiegały rozmowy z BSI? Zdradzi Pan trochę kulis negocjacji?

Za dużo nie mogę. Wynegocjowane warunki są dla nas bardzo korzystne. Sądzę, że BSI, patrząc na mapę Europy, Gorzów traktuje, jako takie miejsce, z którym warto wiązać się, jeżeli chodzi o organizację cyklu. Cykl się zawsze wizerunkowo dobrze sprzedawał, stadion im. Edwarda Jancarza również jest fajną infrastrukturą na organizację tego turnieju. Jeżeli chodzi o same szczegóły negocjacji, to niestety nie mogę za dużo powiedzieć, bo obowiązuje mnie pewna tajemnica handlowa. Przepraszam, ale nie mogę.

Będzie to jednorazowy epizod, czy jest szansa, że w przyszłym roku najlepsza światowa piętnastka żużlowców ponownie zawita do Gorzowa?

Chcielibyśmy bardzo, bo jeżeli udało się na ten temat rozmawiać, to nie jest to wykluczone. Wiemy, że są pewnego rodzaju prawne obostrzenia i dziś trudno powiedzieć, co będzie w następnym roku. Warszawa będzie na pewno, turnieje we Wrocławiu i Toruniu także zostały przełożone, więc patrząc na kalendarz FIM-u są trzy lokalizacje potwierdzone, jeżeli chodzi o przeniesienie na następny rok. Nie ma teoretycznie miejsca na czwartą imprezę w Polsce, ale życie pisze różne scenariusze. Nasze relacje z BSI są bardzo dobre.

Czyli Gorzów jest cały czas na tak, jeżeli chodzi o organizację Grand Prix na stadionie im. Edwarda Jancarza?

Złożyliśmy taką sugestię, że jeżeli byłyby ku temu pewne prawne regulacje i przyzwolenie, to jesteśmy zainteresowani i gotowi stanąć na wysokości zadania, aby zrealizować turniej Grand Prix w Gorzowie po raz kolejny.

Dwa turnieje dzień po dniu, Pana zdaniem jest to dobry pomysł?

Dziś, przy koronawirusie, trudno mówić, które pomysły są dobre, a które złe. Życie pisze swoje scenariusze i powinniśmy cieszyć się przede wszystkim z tego, że ten cykl w ogóle ruszy. Słyszymy, jakie problemy ma Dania, Anglia, czy Szwecja. Sądzę, że jest to przede wszystkim optymistyczna wiadomość dla kibiców speedway’a w Europie i na świecie, a najbardziej dla Bartka Zmarzlika, bo mimo wszystko będzie mógł stanąć w rywalizacji sportowej do obrony tytułu.

Nie obawia się Pan o frekwencję? Mamy stan pandemii, kryzys…

Na dzień dzisiejszy mówimy o 50% pojemności stadionu. Widzimy, że jeżeli drużyny są na fali, to bilety sprzedają się szybko, czy to w Częstochowie, czy w Lublinie. Na Grand Prix przyjeżdżają kibice z całego świata, jeżeli oczywiście nie będzie regulacji, które będą ograniczały przemieszczanie się między krajami, to nie powinno być problemów ze sprzedażą biletów.

Co w sytuacji, jeśli te obostrzenia powrócą, bo istnieje takie ryzyko?

Wówczas klub nie ponosi odpowiedzialności. Tak mamy wynegocjowaną umowę, że wtedy będziemy realizować świadczenia tylko pod telewizję. Nasze negocjacje, ustalenia, są na kilka scenariuszy. Umowa jest wynegocjowana bardzo bezpiecznie i jako klub nie ponosimy ryzyka.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Dziękuję.

Rozmawiała DOROTA WALDMANN