Lebiediewa rachunek sumienia: W pojedynkę trenuje mi się lepiej

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Andrzej Lebiediew ostatniego sezonu z pewnością nie zaliczy do udanych. Nie obronił tytułu mistrza Europy, stracił miejsce w składzie Betard Sparty Wrocław. W nowym sezonie łotewski żużlowiec postanowił wrócić do korzeni i do ścigania w Lokomotivie. W rozmowie z naszym portalem dokonuje rachunku sumienia za ostatnie dwa lata.

W którym momencie poprzedniego sezonu pojawił się pomysł powrotu do Lokomotivu Daugavpils?


Kiedy nie znalazłem sobie miejsca w PGE Ekstralidze. Rozważałem tylko dwie opcje. Pierwszą było pozostanie w Rybniku, a drugą powrót do domu. Najlepszym dla mnie rozwiązaniem był jednak powrót na Łotwę. W Daugavpils mogę spokojnie i bez większej presji odbudować swoją formę.

Ostatnie dwa lata spędziłeś poza Lokomotivem. Jak oceniasz ten okres?

Te dwa lata oceniam pozytywnie. Przez ten czas spotkałem na swojej drodze mnóstwo dobrych ludzi, nauczyłem się dużo nowego. Poznałem sporo nowinek sprzętowych, zobaczyłem jak wygląda inne zarządzanie drużyną. To były takie szczegóły, na które nigdy nie zwracałem uwagi. Teraz chcę poskładać wszystkie elementy w swoim teamie, tak by przyniosło to efekt w sezonie.

Jak wyglądały Twoje przygotowania do sezonu? Ten dla Was zaczyna się już w najbliższą niedzielę.

Wszystko przebiegło zgodnie z planem. Zimą sporo czasu spędziłem na treningach, za bardzo się nie oszczędzałem na zajęciach siłowych. Mechanicy pracowali intensywnie nad moim sprzętem. Zakupiłem wszystko nowe, zaczynając od silnika, a kończąc na ostatniej śrubce. Jestem zadowolony ze swojej obecnej dyspozycji po pierwszych jazdach.

Co zmieniłeś w porównaniu do zeszłego sezonu?

Wielu zmian nie wprowadzałem. Wróciłem na stare śmieci, więc można powiedzieć, że wróciłem także do niektórych, starych nawyków. We Wrocławiu wyglądało to trochę inaczej. Osobiście uważam, że zdecydowanie najlepiej wychodzą mi przygotowania indywidualne. Sam wiem, czego potrzebuję najbardziej. We Wrocławiu wspólne treningi były bardzo przydatne, ale problemem okazały się częste podróże. Traciłem przez nie po kilka dni. Teraz tego nie było i bez problemów mogłem przygotować się indywidualnie do nowego sezonu.



W Daugavpils wszyscy liczą, że będziesz najjaśniejszym punktem drużyny. To dla Ciebie dodatkowa presja, czy bardziej motywacja?

Nie ma żadnej presji. Też liczę, że tak właśnie będzie. Wykonałem zimą kawał dobrej roboty. Wszystko po to, żeby być jak najlepiej przygotowanym do sezonu w Daugavpils. Nie boję się tej presji, choć wiem, że wszyscy na mnie liczą. Chcę być istotnym punktem naszej drużyny. Mam nadzieję, że będę mógł pociągnąć wynik całego zespołu. Wydaje mi się, że sam oczekuję od siebie więcej, aniżeli kierownictwo klubu czy nasi kibice. Nie po to ciężko pracujemy przez całą zimę, żeby bać się później jakiejś presji.

Dlaczego zdecydowaliście się na treningi akurat w Grudziądzu?

Kierownictwo klubu załatwiło nam tutaj treningi. Do tego wszystkiego mogliśmy odjechać fajny sparing z grudziądzką drużyną. To bardzo owocny czas przed meczem z Unią Tarnów.

Pewnie chciałoby się wrócić do PGE Ekstraligi w barwach Lokomotivu. To jednak nie zależy wyłącznie od wyniku sportowego…

To raczej nie jest pytanie do mnie. Z tego, co się orientuje, to niedawno pojawiła się informacja o podpisaniu umowy, w ramach której Lokomotiv nie będzie mógł startować w ekstralidze. Będziemy więc dalej jeździli w pierwszej lidze. Mamy wielu młodych chłopaków, którzy potrzebują tego ligowego objeżdżenia. Ten klub jest idealnym miejscem do ich rozwoju. Trzymam kciuki za każdego z naszych juniorów. Gdzieś po cichu liczę, że niedługo skład Lokomotivu będzie zbudowany wyłącznie z łotewskich zawodników.

Rozmawiał ŁUKASZ PIEKARSKI