Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

18-latek jest synem byłego kierowcy rajdowego, Łukasza Sztuki. Tato wybrał rajd, syn, Kacper, świat Formuły. Zdaniem wielu, niedługo może być drugim polskim kierowcą F1 w historii. Dowodem talentu jest angaż do juniorskiej akademii Red Bulla, którą „kończył” również Max Verstappen. O sukcesach w Formule 4, akademii Red Bulla i przyszłości w Formule 1 w poniższej rozmowie z utalentowanym Kacprem Sztuką. 

 

Kacper, powiedz na początek kiedy i skąd pojawiło się u Ciebie zainteresowanie motoryzacją?

Myślę, że poniekąd przeszło na mnie z taty. Tato jako kierowca rajdowy trzymał swoje samochody rajdowe w garażu. Razem z siostrą bawiliśmy się kręcąc się wokół tych samochodów. W domu też z racji profesji taty kręciło się wiele osób i niezwykle często tym samym tematy motoryzacyjne były obecne. Jako ciekawostkę powiem, że do tej pasji przyczyniła się również bajka. Od małego oglądało się „Auta” i Zygzaka. W ogóle wielu kierowców z mojego pokolenia mówi, że ta bajka też miała wpływ na ich późniejszą sportową drogę. W pewnym momencie tato uległ moim namowom na karting. Pojechaliśmy na tor kartingowy i tak to się zaczęło. Miałem wtedy cztery lata i nie ukrywam, na początku z racji hałasu bałem się w ogóle wsiąść do tego gokarta. Jednak po tym, jak ruszyła siostra i kolega, uznałem że nie mogę być gorszy. Ruszyłem i pojechałem. 

Masz za sobą parę lat w kartingu… 

Po pierwszych moich jazdach w kartingu pojechaliśmy z tatą na zawody w Polsce, później w Czechach, gdzie jeździłem trzy, cztery sezony. Z kolei gdy miałem 9 lat, przenieśliśmy się do Włoch. Tam, jak wiadomo, jest najwyższy poziom jeśli chodzi o karting oraz Formułę 4.  Tam przeszedłem kategorię mini, a później kategorię juniora. Nie startowałem nigdy w mistrzostwach Europy czy świata, ale startowałem w World Series Karting, czyli prestiżowych zawodach, w której ścigało się w przeszłości wielu kierowców obecnych w Formule 1 czy Formule 2, jak choćby Max Verstappen. Sezon, który miał być dla mnie sezonem przejściowym pomiędzy kartingiem a Formuła 4, był niestety sezonem pandemicznym i spędziłem go tak naprawdę tylko na przygotowaniach do Formuły 4. Od 2021 ścigałem się w tej klasie. 

W Formule 4 zostałeś w minionym sezonie mistrzem Włoch.

To bez wątpienia mój największy sukces do tej pory. W kartingach też wygrywałem, ale tego nie da się w żaden sposób porównać do triumfu w Formule 4. We włoskich mistrzostwach Formuły 4 jest najsilniejsza stawka. To tam akademie zespółów Formuły 1 umieszczają właśnie swoich młodych kierowców. Pierwsza szóstka tegorocznych mistrzostw to uczniowie „akademii” zespołów F1. Włoska odsłona mistrzostw Formuły 4 jest tym samym najbardziej prestiżowa. 

Teoretycznie zamiast „uderzać” do Formuły 3, powinieneś ścigać się w klasie Freca.

Faktycznie następnym moim krokiem w karierze powinna być klasa Freca. Jednak auto, jakim startuje się w klasie Freca, nie różni się zbyt mocno od tego, jakich używa się w Formule 4, poza szybkością oczywiście. Zdaniem wielu osób starty we Freca mogłyby nie za dużo mi  pomóc w podnoszeniu swoich umiejętności. Biorąc wszelkie składowe pod uwagę, podjęliśmy decyzję o przejściu do F3. Chcemy zebrać budżet i wystartować w Formule 3. 

Jak wygląda w przybliżeniu dla laika walka o miejsce w teamie takiego zespołu Formuły 3?

Do takiego teamu trzeba się zgłosić samemu lub też teamy zgłaszają się same do kierowcy i proponują starty w ich barwach. Oczywiście warunkiem do tego ostatniego jest fakt, że kierowca dobrze rokuje na tak zwaną przyszłość. Zespoły z Formuły 4 szukają zdolnych chłopców w kartingach, Formule 4, Formule 3 i tak hierarchicznie pnie się to do góry. Na podstawie wyników w pewnym momencie pojawiają się „rozmowy”. Jeśli są one pozytywne, to pojawia się kwestia zebrania odpowiedniego budżetu. Ja już z tym problemem zetknąłem się choćby w Formule 3. Koszta zawodowego ścigania są naprawdę ogromne. Generalnie jest tak, że jak kierowca ma wyniki i ma budżet, to umowę podpisze. Niestety bywa też tak, że brak możliwości skompletowania budżetu zaważy na braku umowy.

Ty jeszcze swojej umowy w Formule 3 nie masz podpisanej.

Nie, na ten moment nie. W chwili obecnej dopinamy wszystko, aby to zrobić i wystartować. Zdradzę na ten moment tylko tyle, iż na ten moment (21.12  – dop.red) jest do tego bliżej, aniżeli dalej. 

Jak duży budżet zatem musi być zgromadzony?

Same starty w sezonie to jedno. Do tego dochodzą treningi, testy czy też kwestie logistyczne. Biorąc to wszystko pod uwagę to średnio budżet może oscylować w granicach od miliona trzystu do dwóch milionów euro. To też jest zależne od danego teamu. Jedni biorą mniej, drudzy więcej. W Formule tak naprawdę nie ma budżetu, którego by się nie przejeździło. 

Największym Twoim idolem jest Niki Lauda?

Idoli mam paru, ale tym głównym jest tak, jak mówisz Niki Lauda. Wiem o nim z historii bardzo dużo i imponował mi jego spokój i chłodne podejście do „tematów” oraz oczywiście swoim powrotem do jazdy po wypadku. Kolejnym moim idolem jest Kimi Raikonnen, który miał bardzo dużą kontrolę nad swoim samochodem. Do tego oczywiście dochodzi Robert Kubica, który myślę, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich Polaków, jest tym, który jako jedyny z nas się tam dostał. 

Kondycja musi być. Powiedz, jakie partie ciała muszą być jednak maksymalnie wytrenowane, aby skutecznie rywalizować z rywalami?

Na pewno w naszym przygotowaniu musimy brać pod uwagę fakt, że rzeczy na torze robi się w bardzo dużym skupieniu, przy dużej adrenalinie. Podobnie jak choćby w żużlu, trzeba bardzo szybko również podejmować decyzje. Ćwiczymy oczywiście wytrzymałość organizmu, refleks, ale i podejmowanie decyzji przy bardzo dużym zmęczeniu. Jeżeli masz na myśli kwestie stricte siłowe to muszą być bardzo silne ręce, aby skręcać kierownicą, a nie jest to wcale takie łatwe wbrew pozorom. Do tego nogi, aby móc wytworzyć odpowiednią siłę hamowania, gdyż hamulec nie ma wspomagania jak w normalnym aucie. Siła, którą wytwarzasz nogami, idzie na hamulce. Jest jeszcze oczywiście szyja, która „dostaje” mocne obciążenia podczas jazdy. Ręce, nogi oraz głowa są najważniejsze, ale ten sport ogólnie wymaga doskonałego przygotowania fizycznego

Kacper, z jaką największą  prędkością dane było ci jechać na torze?

O ile się nie mylę, to do tej pory najwięcej jechałem bolidem 280 kilometrów na godzinę podczas testów Formuły 3 na torze Imola.

Ostatnie myśli jakie Ci towarzyszą przed startem do wyścigu?

To zależy od tego, do jakiego wyścigu startuję, z jakiej pozycji i na co w nim się nastawiam. Jak startuję pierwszy, to staram się ułożyć sobie w głowie dobry start oraz to, jak się dobrze bronić przed atakami. Jak startuję z dalszych miejsc to skupiam się na myślach gdzie pojawią się sytuację, w których będę mógł wyprzedzać rywali. Kalkuluję zawsze ryzyko. Przykładowo, czy dany wyścig muszę ukończyć na pozycji X czy pozycja Y też będzie w porządku jeśli chodzi o klasyfikację. Różne myśli są w głowie, ale staram się skupić na tym, co pomoże mi na torze. To nie jest pora i czas na myślenie o „niebieskich migdałach”.

Pojawia się podczas manewrów wyprzedzania myśl, że atak jest ryzykowny i może grozić czymś niebezpiecznym?

Na pewno nie mam strachu przed takimi rzeczami. W sensie takim, że nie odczuwam obawy, iż ja mogę fizycznie ucierpieć. Jeśli się pojawia, to może nie strach, ale obawa, że jak coś pójdzie nie tak, to uszkodzę auto i może to skutkować niedojechaniem do mety i brakiem punktów do klasyfikacji. W niższych seriach Formuły 1 naprawdę dużo na torze się dzieje i są różne zdarzenia losowe. We włoskiej Formule 4  wszyscy idą zero-jedynkowo. Nikt nikomu nie odpuszcza. Trzeba zrobić wszystko naprawdę podręcznikowo, aby podczas wyprzedzania nie mieć z rywalem kontaktu. Obawa jednak nie jest na tyle silna, aby paraliżowała moje poczynania na torze. 

Niedawno dołączyłeś do akademii Red Bulla…

Niezmiernie się cieszę z faktu, że jest mi dane dołączyć do juniorskiego zespołu Red Bulla. Nie chciałbym zdradzać pewnych kwestii, ale na pewno obecność w nim daje mi to do wszystkich ”narzędzi”, które pomagają w przygotowaniu kierowców do ścigania na poziomie Formuły 1. Mam choćby dostęp do specjalnego symulatora, z którego możemy korzystać, jest dostąp do pełnej telemetrii innych zawodników, aby móc się poprawiać sportowo. Red Bull skupia się bardzo mocno nad doskonaleniem techniki jazdy młodych zawodników. Jest wiele pomocnych rzeczy, które pomogą mi w dalszej pracy nad sobą. Generalnie mogę korzystać z całego doświadczenia Red Bulla jakie wyniósł on na przestrzeni piętnastu lat z obecności w najwyższej klasie wyścigowej. Biorąc pod uwagę wyniki Red Bulla, na pewno jest od kogo się uczyć. Wiem, że jestem w rękach profesjonalistów.

Z dwudziestu dwóch zawodników, którzy w tym roku ścigali się w Formule 1, aż jedna trzecia to „absolwenci” Akademii.

Nie mam w związku z tym dodatkowej presji. Presja oczywiście jest, ale myślę, że robię sobie ją sam. Fakt, że tylu kierowców Formuły 1 wywodzi się z akademii Red Bulla nie jest presją, a tylko motywacją. Jeśli wiem, że oni podążali tą samą drogą, którą idę ja, to wiem, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby do nich kiedyś dołączyć. 

Sukcesy przychodzą w młodym wieku. Stajesz się osobą rozpoznawalną. Nie masz problemów z „wodą sodową”?

Popularność w jakiś sposób faktycznie rośnie i jest to tylko efekt uboczny tego co robimy. Jest to część naszej pracy i od tego się nie odetniemy. Ostatnio wiele osób mnie o to pyta, ale ja stąpam twardo po ziemi i mam do wszystkiego pokorę. Jest mi niezmiernie miło i za to dziękuje swoim fanom, że nawet jak coś mi idzie źle, to wspierają. Są również negatywne komentarze, ale nie każdego się zadowoli. Wyznaję zasadę – nieważne co piszą, ważne aby nie przekręcali nazwiska. Bardzo się cieszę z tych kibiców, których mam. Ich doping mi dużo pomaga. 

Jesteś synem kierowcy rajdowego Łukasza Sztuki. Nazwisko pomaga?

Szczerze? Na tym poziomie, na którym jestem, to nie, ponieważ jeżdżę w wyścigach choćby z synami byłych kierowców Formuły 1. Oczywiście kiedy zaczynałem kartingi w Polsce czy Czechach, to nazwisko nie było „anonimowe”. Myślę, że byłem wtedy za młody, aby jakoś to odczuć. Zresztą nazwisko w Formule nic nie daje. Widzę to po synach byłych kierowców bolidów. Każdy z nich musi dawać z siebie wszystko, taryfy ulgowej przez nazwisko nie mają. 

Odejdźmy na moment od świata Formuły. Jak radzisz sobie z edukacją?

Od połowy trzeciej klasy liceum jestem na nauczaniu domowym. Wszystko, co wiąże się z nauką, załatwiam online i we własnym zakresie przygotowuję się do matury, którą zdaję w przyszłym roku. 

Mama jak reaguje na Twoje ściganie? Nie boi się o Ciebie?

Mama na pewno zawsze się boi i bała będzie, pewnie jak każda mama. Słyszę niekiedy opowieści taty czy siostry jak mama zachowuje się podczas wyścigu, to niekiedy można się z tego śmiać. Mocno przeżywa start ze względu na huk oraz sytuacje, jakie niekiedy wynikają wtedy na torze. Mama niezmiernie od czasów kartingu każdy mój start przeżywa i się nim stresuje. Tato z kolei bardziej skupia się na stronie technicznej i analizie mojej jazdy. 

Z tego, co mi wiadomo, miałeś okazję do spotkania kierowców Formuły 1 prywatnie.

Tak. Na Gali FIA w Azerbejdżanie miałem okazję spotkać Maxa Verstappena, Sergio Pereza i Oscara Piastriego. Wywarli na mnie tylko pozytywne wrażenie. Najdłużej miałem okazję porozmawiać  z Piastrim i prywatnie sprawia dokładnie takie same wrażenie jakie odnosi się oglądając go w mediach. Bardzo pozytywny człowiek. 

Twoim celem jest start w Formule 1. Jak myślisz, kiedy do tego może dojść i jak będzie wyglądała Twoja droga w najbliższych latach?

Mam nadzieję, że w przyszłym roku wystartuję w Formule 3. Jeżeli to się uda, to wtedy optymalna droga do F1 – po jednym roku w Formule 3 i Formule 2. Później Formuła 1. To najkrótszy możliwy plan. Wszystko jednak zależy od tego jak potoczy się kolejny sezon i jakie decyzje podejmował będzie Red Bull w mojej sprawie. Najwięcej będzie zależało od wyników. Jeśli nie będą one takie, jakich sobie życzę, to możliwe, że w którejś z niższych klas zostanę rok dłużej. Szczerze, patrząc po historii innych zawodników, to moja droga do Formuły 1 powinna się zamknąć w widełkach od dwóch do czterech lat, jeśli wszystko dobrze pójdzie. 

Twoje wady i zalety na torze?

W Formule 4 zaliczyliśmy ostatnie trzy idealne weekendy, wygrywaliśmy i ciężko wyznaczyć pozytywy lub negatywy. Wszystko składało się w udaną całość. Jeśli chodzi o Formule 3 to na pewno po jazdach testowych muszę popracować nad hamowaniami. To jednak jest normalne, ponieważ hamowania w F3 i F2 są diametralnie inne. Na pewno cały czas trzeba doskonalić technikę jazdy, niczym dziennikarz, który cały czas doskonali swoje pióro. 

Przyszły kierowca Formuły 1 z Polski jak podchodzi do tematu żużla?

Powiem tak – jak tylko nam gdzieś mignie w telewizji, to z tatą oglądamy. Podoba mi się ten sport, ale nie mam wystarczająco dużo czasu, aby dogłębnie go śledzić. Dużo osób czy dziennikarzy, których znam, bywa na żużlu i nierzadko dostaję od nich filmiki, że tak powiem, z backstage’u. Żużel na pewno jest fajnym, widowiskowym sportem i jest zdecydowanie bliższy aniżeli dalszym mojemu sercu. Jest prędkość, jest hałas. Mam nadzieję, że będzie okazja i co najważniejsze czas, aby pojawiać się na żużlowych stadionach.