fot. IG Maciej Janowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Sparta ma być trzecią, równorzędną siłą ligi, obok Eltrox Włókniarza i Fogo Unii Leszno. Tymczasem po dwóch wkalkulowanych porażkach u potencjalnie największych rywali, przyszedł domowy mecz przeciwko Falubazowi i tu po stronie gospodarzy delikatne rozczarowanie. Zakończyło się podziałem punktów, choć mogło być różnie. W obie strony. Co o meczu i własnej dyspozycji sądzi krajowy lider wrocławian, Maciej Janowski?

W niedzielę walczyliście z Falubazem, ale bardziej chyba z własnym torem?

Ciężko powiedzieć. Trochę faktycznie tak to wyglądało. Przygotowanie toru przy 30 stopniach ciepła jest dużym wyzwaniem. Może rzeczywiście nie był dokładnie taki jak na treningach, ale był równy dla wszystkich. Nie doszukiwałbym się głównej przyczyny naszych problemów w przygotowaniu toru na niedzielny mecz. My zaplątaliśmy się nieco z przełożeniami, Zielona Góra postawiła mocne warunki i spotkanie stało się trudne. Nawierzchni odsypywało się mniej niż zazwyczaj na zewnętrzną, gdzie my początkowo szukaliśmy prędkości. To jednak wynika również z tego, że nie było sparingów i każdy gospodarz ma swoje kłopoty z własnym torem. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji na próby z rywalami, a nie we własnym gronie. Stąd pewnie wychodzą teraz jakieś małe błędy, ale nie stresujemy się tym szczególnie. W następnym spotkaniu postaramy się nieco inaczej do tego podejść.

W piątek spotkanie później, upałów nie zapowiadają, więc pewnie łatwiej będzie zrobić zewnętrzną tak, żeby kleiła?

Ogólnie chodzi o to, żeby tor miał wiele ścieżek, umożliwiał więcej walki, a mecz był bardziej widowiskowy dla kibiców. W ostatnią niedzielę tych ścieżek było zdecydowanie mniej niż zazwyczaj. Trzeba więc popracować, by tor dawał więcej szans dobrego ścigania.

Początek sezonu nie wlewa optymizmu w zespół. Słabo Max Fricke. Bolesne zderzenie z Ekstraligą Dana Bewleya. W kratkę Maksym Drabik. Twój sposób, żeby to posklejać?

Pomysł jest taki generalnie, żeby dużo trenować. Ostatni tydzień był bardzo pracowity. Pogoda też była w kratkę, ale wydaje mi się, że przygotowaliśmy się najlepiej jak mogliśmy do potyczki z GKM-em. Weryfikacja nastąpi w piątek na torze. Oczywiście patrząc na teoretyczną siłę poszczególnych rywali można przed spotkaniem przewidywać, że jeden mecz będzie trudny, inny bardzo trudny, ale ostatecznie wszystko okazuje się na torze w dniu zawodów. W każdym spotkaniu trzeba wyjechać i być optymalnie przygotowanym. Pamiętajmy też, że w grę wchodzi również czynnik ludzki, dyspozycja dnia i nie zawsze jest tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Ekstraliga jest wyrównaną i ciężką ligą, więc dobrze, że ten ostatni mecz zremisowaliśmy, bo to goście prowadzili przez większą część zawodów. Dopiero w końcówce wyszarpaliśmy remis. Cieszmy się z tego, co mamy, pracujmy, trenujmy i patrzmy z optymizmem w przyszłość, to chyba właściwa metoda na budowanie zespołu. Miejmy nadzieję, że następne spotkania u siebie rozstrzygniemy już na swoją korzyść.

Drużynowo w kratkę, ale indywidualnie początek w Twoim wykonaniu palce lizać, aż żal, że nie wiadomo co będzie z SGP?

Na razie w ogóle o tym nie myślę. Poczyniliśmy dużo zmian. W tym sezonie szukamy nowych rozwiązań i próbujemy nowych rzeczy w moim sprzęcie. Staram się punktować i jechać jak najlepiej, choć w niektórych spotkaniach widzę jeszcze pewne błędy bądź niedociągnięcia z mojej strony. Pracuję nad nimi z nadzieją, że uda mi się utrzymać obecną dyspozycję, a może nawet ją poprawić.

Rozmawiał PRZEMYSŁAW SIERAKOWSKI