Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jakub Jamróg po rocznej przygodzie we Wrocławiu przeniósł się do Speed Car Motoru Lublin. Zawodnik, który będzie w tym roku reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej, bardzo mile wspomina pobyt w drużynie z Dolnego Śląska i nie pali za sobą mostów, nie wykluczając współpracy w przyszłości. Teraz jednak ma inne cele, które sobie postawił.

Wychowanek tarnowskiej Unii wykręcił średnią biegową 1,492 i wydawało się, że przedłuży kontrakt w drużynie Dariusza Śledzia. Tak się jednak nie stało. – Myślałem, że mój pobyt we Wrocławiu będzie trwał dłużej niż rok, ale pewne sprawy tak się poukładały, że postanowiłem zmienić barwy i w tym sezonie będę reprezentował Speed Car Motor Lublin – powiedział w programie Przemysława Sierakowskiego pt. „Speedway Magnata Rozmowy” 35. zawodnik ubiegłorocznego rankingu PGE Ekstraligi.

Zawodnik, który na co dzień jest też strażakiem, z wielką sympatią wspomina pobyt we Wrocławiu. – To była bardzo dobra decyzja. Nie żałuję jej i świetnie mi się jeździło z kolegami bardziej utytułowanymi. Nie wykluczam współpracy w przyszłości. Chcę powiedzieć, że to nie Wrocław zrezygnował ze mnie, tylko bardziej ja z Wrocławia – mówił dalej zdobywca złotego medalu DMP z 2012 roku.

Przenosiny do drużyny Jacka Ziółkowskiego mogą się wiązać z dużo większą presją, bowiem Koziołki nie będą już kopciuszkiem rozgrywek. Przez wielu obserwatorów sceny żużlowej drużyna stawiana jest w roli jednego z uczestników fazy play-off.

– Z presją już miałem do czynienia jak jechałem w finale ekstraligi czy I ligi. Wiem, jak sobie z nią poradzić. Presja jest jednym z elementów życia sportowca i trzeba z tym żyć. W Lublinie zbudowano fajny skład. Panuje tam doskonała atmosfera, wszyscy się uśmiechają i traktują to na luzie. Inaczej ciężko sobie poradzić – kończy Jamróg.