Grigorij Łaguta.
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Speed Car Motor Lublin pokonał Get Well Toruń 48:42. O krótką rozmowę po meczu poprosiliśmy kierownika zespołu gospodarzy, Jacka Ziółkowskiego.

Jak ocenia Pan pojedynek z Get Well?

To był dla nas bardzo trudny mecz. Toruń, moim zdaniem, pojechał najlepsze zawody w tym roku. U nas natomiast szwankowały starty. Do tej pory dosyć dobrze wychodziliśmy spod taśmy, a tym razem był z tym problem. Starty przegrywaliśmy ale ostatecznie mecz został wygrany.

Jak ocenia Pan debiut Łaguty?

Na pewno pozytywnie. Ja zawsze powtarzałem, że to jest ten kamyczek, który przechyla szalę na naszą korzyść. Do tej pory brakowało nam w meczach zawodnika, który jest w stanie pociągnąć wynik albo utrzymać nas na prowadzeniu.  Dla mnie osobiście Grisza pojechał doskonałe zawody. Drugi start mu nie wyszedł, bo po prostu po polaniu toru warunki torowe się nieco zmieniły i Grisza nie do końca w nie trafił.

Pięć punktów i dwa bonusy Lamberta traktuje Pan jako jego przebudzenie?

Myślę że tak. Tu nawet nie chodzi o ten dorobek punktowy, ale styl, w jakim jechał. Nawet jak Robert przegrywał, to siedział na kole rywalom i próbował walczyć. To w jego wypadku duży krok do przodu. Mam nadzieję, że jego forma będzie szła do góry.

Liczyliście na wyższą wygraną z Toruniem niż sześcioma punktami?

Nie ukrywam, że tak. Osobiście liczyłem na więcej, ale też podkreślę, że cieszę się z tego, co jest. Powiem jedno – my już z Toruniem wygraliśmy, a Toruń z nami jeszcze nie. W żużlu tak naprawdę każde spotkanie jest inne i nie można przewidzieć, co będzie się działo w rewanżu. Cieszmy się z tego co jest.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA