Ireneusz Nawrocki
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kiedy w 2018 roku wchodził jako działacz w rzeszowski żużel, medialnie przez wielu został okrzyknięty zbawcą speedwaya w mieście. Po kilkunastu miesiącach działalności dotychczasowi piewcy nazywali go grabarzem rzeszowskiego żużla. Udało nam się skontaktować z Ireneuszem Nawrockim i zapytać czy już na stałe został wyleczony z aktywności w sporcie żużlowym.  

Dobry wieczór, Panie Ireneuszu, możemy chwilę porozmawiać?

Witam, możemy. Z Panem, mimo wstępnej obopólnej niechęci,  porozmawiam. 

Proszę powiedzieć, co u Pana słychać i czym Pan się obecnie zajmuje?

U mnie po staremu. Po problemach zdrowotnych wróciłem do pracy. Branży nie zmieniłem. Zajmuję się dalej deweloperką, do tego robię jakąś inwestycję w Chorwacji plus mam kilka innych pomysłów. 

Mamy obecnie żużel w dobie koronowirusa. Pana zdaniem jest sens ścigania się w dobie pandemii?

Panie Łukaszu, moim zdaniem cały ten świat za bardzo gra tym koronawirusem. Weźmy takiego prezydenta Dudę, który na swoich wiecach miał tysiące ludzi, do tego ludzie się normalnie spotykają w klubach czy na imprezach. To jaki tak naprawdę jest problem, aby kibice siedzieli na stadionie w liczbie większej niż 25 procent? Moim zdaniem normalnie powinno się jeździć. Niech pan mi powie, co mają powiedzieć zawodnicy, którzy mają ogromne problemy finansowe. Poinwestowali zimą pieniądze w sprzęt i co mają teraz, na niego patrzeć? Rozgrywki, uważam, powinny być kontynuowane, abstrahując od tego, co zdarzyło się ostatnio w Rybniku i jak najszybciej powinno być więcej publiczności na stadionach. 

Wstęp był neutralny. Teraz będzie pod górkę. Obserwuje Pan jeszcze żużel?

Szczerze. Obserwuję żużel, ale tak, aby najbliżsi nie widzieli. Jak żona widzi, że oglądam, to się denerwuję. Pan wie doskonale, jakie perypetie miałem ze zdrowiem i nie mogę się tak naprawdę denerwować. 

Przewrotne pytanie. Nie ciągnął Pana nikt do żużla z powrotem?

Może pan nie uwierzy, ale pomimo tego, co się wydarzyło wokół mojej osoby i całego zamieszania miałem nie jedną, a kilka propozycji powrotu. Pojawiła się taka również z Rzeszowa, co w ogóle jest dla mnie samego dziwne. Szczerze powiem – jednak żużel mi obrzydł i tyle. Prawda jest taka, że nie wszystko wyglądało tak jak przedstawiały to media. Realnego długu było jakieś 80-90 tysięcy złotych i to było wówczas jedno z najmniejszych zadłużeń wśród startujących klubów. Ja w pierwszym roku zapłaciłem przysłowiowe frycowe, a powiem Panu, że uważam, iż zrobiłbym jeszcze wiele dobrego. Wyliczyliśmy ostatnio, że na żużel w Rzeszowie poszło w różny sposób ileś milionów złotych i tyle w tym temacie. 

Czyli co, mam rozumieć, że działacze z Rzeszowa chcieli, aby Pan wrócił?

Widzi pan, człowieka obrzucono błotem, a w kółko dostaję smsy czy emaile, czy tu czy tam bym nie pomógł. Gdzie tu logika. Miałem propozycje z kilku klubów, nie tylko z Rzeszowa. Powiem więcej, była nawet propozycja z Ekstraligi od jednego z wiceprezesów, ale tak jak powiedziałem na wstępie – definitywnie nie, jeśli chodzi o jakąkolwiek moją ponowną aktywność w żużlu.

Był taki moment, że po stawianiu pomników niemal z dnia na dzień cała prasa odwróciła się przeciwko Panu…

Wie pan co? To jest tak jak powiedział mi ten ekstraligowy wiceprezes. Żużel to takie jedno wielkie bagno, gdzie nie wiadomo kto kiedy jaki dołek wykopie i się w niego wdepnie. Takich rzeczy nie ma w innych dyscyplinach, a może się mylę. Nie wiem. Co do prasy na mój temat. Ja rozumiem – dziennikarz musi pisać, ale wie pan, byli tacy, że było wszystko między nami cacy, a nagle coś nie tak i walili w przeciwną stronę. A jednak posiadanie prasy czy medium w danej dziedzinie to posiadanie władzy tak naprawdę. Można medialnie każdego zniszczyć. Ja z panem tylko rozmawiam z jednego powodu. Nasza znajomość zaczęła się bardzo ostro. Doskonale pan wie, jak między nami było. Ale ani ja panu, ani pan mi pewnej części ciała nie lizaliśmy. Pan miał swoje zdanie, ja swoje i żyliśmy obok siebie. Dlatego do pana „wątów” nie mam. Było takich dwóch dziennikarzy, którzy na początku piali z zachwytu na mój temat, a później powiedziałem dość i się obrazili na mnie i zaczęła się regularna wojna. Niech pan prześledzi kolejność publikacji na mój temat, to wierzę, że z pana inteligencją pan zrozumie, że są dziennikarze, ale i są zwykłe szumowiny. Niech pan sprawdzi sobie, jaką prawdę pisali na mój temat. 

Wiele publikacji na Pana temat czy klubu miało potwierdzenie w rzeczywistości…

Tak. Oczywiście, że tak. Tylko wie pan, jak to zadziałało w naszym wypadku. Jak domino. Tu artykuł, tam artykuł i się zaczęło sypać po kolei. 

Odejdźmy na chwilę od żużla. Proszę powiedzieć jak Pana zdrowie?

Dziękuję. Jest dobrze. Wyleczyłem się. To też może było tajemnicą. Miałem trzy nowotwory głowy i czerniaka. Wyleczyłem się lekiem, którego teraz jestem przedstawicielem w Polsce. Tak jak pan słyszy, zdrowie jest w porządku. 

Były głośne plotki, że miał Pan bardzo poważny wypadek samochodowy, z którego ledwo uszedł Pan z życiem…

Tak. Zgadza się. Wypadek był z mojej winy. Straciłem przytomność za kierownicą. Jedenaście złamanych żeber, do tego poważny uraz kręgosłupa. Najgorsze było to, że to było w drodze powrotnej po przejechaniu 700 kilometrów, a do celu zostały mi zaledwie trzy… Straciłem przytomność i przywaliłem mercedesem w drzewo. Samochód poszedł do kasacji, a ja ledwo uszedłem z życiem. 

Czegoś z żużla Pan nie zrozumiał?

Trochę telefonicznie się poznaliśmy. Pan wie, że ja mówię to, co myślę. Nie potrafię po dziś dzień zrozumieć jednego – że w tym polskim żużlu działacze, zawodnicy i wiele innych osób siada, rozmawia, ustala, a później robi zupełnie inaczej. Wszystko było ładnie, pięknie, a za plecami kopanie dołów, hejty, o innych sprawach nie wspominając. Trochę zdrowia oprócz pieniędzy ten żużel mnie kosztował. 

Sprawa pieniędzy świętej pamięci Tomka Jędrzejaka miała swój ciąg dalszy?

Skończyło się tak, że żona świętej pamięci Tomka się nie odezwała. Byłem u niej dwa razy w domu. Rozmawialiśmy, była przygotowywana umowa darowizny, ale dalszego ciągu nie było. Sama mi powiedziała, że nie chce żadnych pieniędzy. Z jakich względów, może pan spytać też panią Karolinę.  Prawda jest też taka, że umowa była skonstruowana tak, że Tomek dostał jakąś kwotę na poczet startów u nas, proszę tej kwoty nie podawać, to dla pana wiadomości, a w wypadku gdyby nie startował, miałem prawo procentowo daną część tej kwoty odliczać od tej sumy, którą otrzymał. Tomek miał zapłaconą całość z góry i bredniami były poruszane kwestie, że ja od kogoś bezwarunkowo żądałem zwrotu pieniędzy. W życiu w takiej sytuacji tak bym się nie zachował. 

Na łamach angielskiej prasy branżowej niezbyt pozytywnie wypowiadał się Greg Hancock, a byliście wręcz przyjaciółmi.

Cały pan. Pitu-pitu i teraz znów pan atakuje. Po kolei, panie Łukaszu. Proszę zapytać zawodników, czy ktoś nie miał zapłacone na początku. Co mam panu tłumaczyć? Ja jak przyjechałem do Rzeszowa, zanim byłem właścicielem klubu, to żeby to wszystko miało ręce i nogi wymienialiśmy w jednym z kantorów na szybko 150 tysięcy euro. Po co? Po to, aby pospłacać zobowiązania z poprzedniego sezonu wobec chłopaków i ich kontraktować na następny. Dostali nawet ci, którzy później u nas nie jeździli – mam tu na myśli pewnych braci. Niech pan weźmie za telefon i popyta, a nie znów  atakuje. Całe zaległości od Łabudzkiego popłaciłem. Porsing się jedynie później burzył, ale też to nie była nasza wina. Co do Hancocka, to pan pozwoli, zostawię pewne tematy dla siebie. Powiem tyle, że Hancock nie dostał wszystkich pieniędzy, bo mieliśmy kontrakt trzyletni, który nie został przez niego zrealizowany, ale o tym ile dostał to już panu nie mówił? Milion złotych. To jest źle? Mogę panu przesłać potwierdzenia przelewów.

Czego żużel Pana nauczył?

Jednej rzeczy. W życiu nie należy się za bardzo spoufalać i jak najszybciej wystrzegać się obok siebie obecności dwulicowych ludzi. Mimo całego obrazu jaki stworzyliście wokół mojej osoby, nie jestem złym człowiekiem. Może nie do końca znałem się na realiach panujących w tym żużlowym bagnie po prostu.

Mnie na swój sposób Pan zaimponował na koniec swojej działalności. Nie wiem czy Pan pamięta, jak przed kamerą podczas naszej rozmowy przeprosił Pan kibiców?

Pamiętam. Uważałem to za słuszne. Przyjechać. Zmierzyć się z panem i przeprosić kibiców za to, że nie wyszło to tak jak planowaliśmy.

Czyli finansowo i wizerunkowo Pan tylko stracił na mariażu z żużlem?

Tak. Bez dwóch zdań i niech każdy sobie komentuje jak chce. Nie miałem przedtem żadnych problemów i spokojnie żyłem. Były w pewnym momencie drobne problemy finansowe, ale było wiadomo, że jak moja inwestycja się skończy, to środki zaczną spływać i dopiero teraz z inwestycji środki się zwracają. Konsekwencje zadłużenia poczynionego przez chęć finansowania i utrzymania stabilności klubu ponoszę do dzisiaj. Między innymi mam zobowiązania wobec Rafała Haja, gdzie zastawem jest pensjonat w Darłowie. 

O tej pożyczce od Rafała było głośno swego czasu w środowisku żużlowym.

Takie jest to środowisko niestety. Jest jakaś dżentelmeńska umowa, a na drugi dzień wie cała Polska i okolice. Pożyczyłem pół miliona złotych od Rafała i teraz muszę sobie z jakimś problemem poradzić. Pensjonat został wyceniony na trzy i pół miliona złotych. Resztę niech pan sobie dopowie. Nie chce mi się już wracać do tych wszystkich historii, które miały miejsce.

Czyli Ireneusza Nawrockiego w żużlu już nie zobaczymy…

Podtrzymuję to, co mówiłem wcześniej. Rozdział zamknięty. Środowisko każdego szybko wyleczy z żużla. 

Dziękuję za rozmowę

Dziękuję.

13 komentarzy on Ireneusz Nawrocki: Nadal obserwuję żużel, ale tak, by bliscy nie widzieli (wywiad)
    Jotefix
    17 Jul 2020
     8:45am

    Dziwny facet. Wygląda jakby w ogóle nie miał pojęcia o biznesach wtapiając tyle pieniędzy w żużel a jednak skądś te pieniądze wziął…

    Slawek
    17 Jul 2020
     9:56am

    W dodatku próbuje robić z siebie ofiarę, żenada. Niestety w polskim sporcie jest więcej takich indywiduum.

    R2R
    17 Jul 2020
     10:17am

    Na początku lat 90 ze swoim dzisiejszym podejściem, facet byłbym kolejnym Morawskim czy Niemyjskim. W XXI wieku ludzie już jednak zdołali się poznać na mentalności takich naciągaczy, którzy potrafią tylko narobić długów, wrogów i na koniec jeszcze płaczą że stracili, że środowisko ich oczernia itd.

    Hajowi szmal wisi, wdowie nie oddał bo nie chciała…No patrzcie jaka dobra wdowa.
    Idź pan w H…., panie Nawrocki i nie bujaj, że jeszcze ktoś chciał od pana jakiejś pomocy finansowej. pana nazwisko to gwarant kłopotów. Z dala od żużla.

    Stary kibic
    17 Jul 2020
     10:34am

    Prawda leży pewnie pośrodku, święty nie jest ale mam wrażenie że komuś zależało aby utopić żużel i wszystkie machloje z lat poprzednich w Rzeszowie razem z nim, a kandydatem był idealnym.

    Tornado
    17 Jul 2020
     10:59am

    Ciekawy wywiad z nieciekawym gościem. Jakby polski żużel to gniazdo żmij a on szlachetny i nieskalany. Aby tylko nie zaczął działać w chorwackim żużlu bo zamkną przed Polakami granice.

    AveM
    17 Jul 2020
     11:23am

    ten gość kłamie jak tylko się odezwie. Miał na koniec zaległości 80 tys? Może z klubu, bo ponoć zawodnicy z umów sponsorskich (niewypłaconych) dostawali taki szmal, że kontrakty podpisywali na 1 zł / punkt (kiedyś coś podobnego robił Holta jak miał na głowie jakiegoś windykatora).

    Na stronie jego wspaniałej inwestycji ApartHotel ATON żadnych zdjęć, tylko wizualizacja. Fanpage tej inwestycji? Ostatni wpis ponad 3 lata temu

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    17 Jul 2020
     5:51pm

    Irek nie przekonałeś mnie, szczególnie te telefony i e-maile które odbierasz to ściema. Pozmieniałeś numery, e-mail nie funkcjonuje a te namierzone też jakoś nie odpowiadają.
    Panie Nawrocki, jako jeden z wielu sponsorów zostałem pięknie wrobiony i do dziś nie zobaczyłem tego co pan obiecywał a z czego miałem otrzymać chociażby zwrot kosztów. Są pewno tacy, co pamiętają jak Muchomorek wypominał Nawrockiemu nagrody w diamentowym turnieju w postaci używanych kredek świecowych i flamastrów, wcale nie były używane i nie były kupione w supermarkecie i nie były to na dodatek ani kredki, ani flamastry …
    Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że to biznes i coś może nie wypalić, ale jazda na żywca i przekręt typu na wnuczka przez spółkę akcyjną?
    Właściwie to powinienem być tylko sobie wdzięczny(?).

    darek pe
    29 Aug 2020
     12:06pm

    No to gwoli ścisłości wypadałoby zapytać teraz kilka osób, np. żony Tomasza Jędrzejaka, jak sprawa z jej strony wygląda. Ja osobiście nie wierzę już w żadne słowo, które ten człowiek wypowiada.

Skomentuj

13 komentarzy on Ireneusz Nawrocki: Nadal obserwuję żużel, ale tak, by bliscy nie widzieli (wywiad)
    Jotefix
    17 Jul 2020
     8:45am

    Dziwny facet. Wygląda jakby w ogóle nie miał pojęcia o biznesach wtapiając tyle pieniędzy w żużel a jednak skądś te pieniądze wziął…

    Slawek
    17 Jul 2020
     9:56am

    W dodatku próbuje robić z siebie ofiarę, żenada. Niestety w polskim sporcie jest więcej takich indywiduum.

    R2R
    17 Jul 2020
     10:17am

    Na początku lat 90 ze swoim dzisiejszym podejściem, facet byłbym kolejnym Morawskim czy Niemyjskim. W XXI wieku ludzie już jednak zdołali się poznać na mentalności takich naciągaczy, którzy potrafią tylko narobić długów, wrogów i na koniec jeszcze płaczą że stracili, że środowisko ich oczernia itd.

    Hajowi szmal wisi, wdowie nie oddał bo nie chciała…No patrzcie jaka dobra wdowa.
    Idź pan w H…., panie Nawrocki i nie bujaj, że jeszcze ktoś chciał od pana jakiejś pomocy finansowej. pana nazwisko to gwarant kłopotów. Z dala od żużla.

    Stary kibic
    17 Jul 2020
     10:34am

    Prawda leży pewnie pośrodku, święty nie jest ale mam wrażenie że komuś zależało aby utopić żużel i wszystkie machloje z lat poprzednich w Rzeszowie razem z nim, a kandydatem był idealnym.

    Tornado
    17 Jul 2020
     10:59am

    Ciekawy wywiad z nieciekawym gościem. Jakby polski żużel to gniazdo żmij a on szlachetny i nieskalany. Aby tylko nie zaczął działać w chorwackim żużlu bo zamkną przed Polakami granice.

    AveM
    17 Jul 2020
     11:23am

    ten gość kłamie jak tylko się odezwie. Miał na koniec zaległości 80 tys? Może z klubu, bo ponoć zawodnicy z umów sponsorskich (niewypłaconych) dostawali taki szmal, że kontrakty podpisywali na 1 zł / punkt (kiedyś coś podobnego robił Holta jak miał na głowie jakiegoś windykatora).

    Na stronie jego wspaniałej inwestycji ApartHotel ATON żadnych zdjęć, tylko wizualizacja. Fanpage tej inwestycji? Ostatni wpis ponad 3 lata temu

    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    17 Jul 2020
     5:51pm

    Irek nie przekonałeś mnie, szczególnie te telefony i e-maile które odbierasz to ściema. Pozmieniałeś numery, e-mail nie funkcjonuje a te namierzone też jakoś nie odpowiadają.
    Panie Nawrocki, jako jeden z wielu sponsorów zostałem pięknie wrobiony i do dziś nie zobaczyłem tego co pan obiecywał a z czego miałem otrzymać chociażby zwrot kosztów. Są pewno tacy, co pamiętają jak Muchomorek wypominał Nawrockiemu nagrody w diamentowym turnieju w postaci używanych kredek świecowych i flamastrów, wcale nie były używane i nie były kupione w supermarkecie i nie były to na dodatek ani kredki, ani flamastry …
    Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że to biznes i coś może nie wypalić, ale jazda na żywca i przekręt typu na wnuczka przez spółkę akcyjną?
    Właściwie to powinienem być tylko sobie wdzięczny(?).

    darek pe
    29 Aug 2020
     12:06pm

    No to gwoli ścisłości wypadałoby zapytać teraz kilka osób, np. żony Tomasza Jędrzejaka, jak sprawa z jej strony wygląda. Ja osobiście nie wierzę już w żadne słowo, które ten człowiek wypowiada.

Skomentuj