Fricke: Zwycięstwo w Grand Prix było marzeniem z dzieciństwa. To naprawdę fajne podium

Max Fricke. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Max Fricke okazał się sensacyjnym zwycięzcą 7. rundy cyklu Grand Prix w Toruniu. Australijczyk odjechał bardzo równe zawody, świetnie zaprezentował się w kluczowej fazie turnieju i ostatecznie odniósł swój pierwszy triumf w indywidualnych mistrzostwach świata. Po zejściu z podium 24-latek przyznał, że spełnił swoje marzenie z dzieciństwa.

– To niewiarygodne. Myślę, że minie trochę czasu zanim to do mnie dotrze. Byłem już tutaj na turniejach w Toruniu i oglądałem  Grand Prix. Zwycięstwo w Grand Prix było marzeniem z dzieciństwa, marzyłem o tym odkąd pamiętam – odkąd zacząłem się ścigać. Być tutaj i wygrać ten turniej jest super sprawą. Miałem ciężki początek tego roku, więc zwycięstwo jest niewiarygodne – komentował szczęśliwy Fricke w rozmowie z oficjalną stroną cyklu.

Zaraz za plecami Fricke’a w ostatnim wyścigu dnia do mety dojechali Maciej Janowski, Tai Woffinden i Bartosz Zmarzlik. Wszystkie miejsca na podium piątkowej imprezy zajęli więc żużlowcy wrocławskiej Betard Sparty. Aktualny indywidualny mistrz Australii przyznał, że czuł na plecach oddech kolegów z drużyny.

 – Robiłem wszystko, żeby zostać na pierwszym miejscu. Słyszałem, że Maciek jedzie blisko mnie. Na koniec pojechałem nieco za bardzo w prawo, ale udało mi się przekroczyć metę na pierwszym miejscu – mówił zawodnik. – Wspaniale było stanąć na podium z Taiem i Magiciem. Oboje są świetnymi przyjaciółmi i oczywiście jeździmy razem we Wrocławiu. To było naprawdę fajne podium i świetnie było być tam z kilkoma dobrymi przyjaciółmi – kontynuował.

24-latek będzie miał okazję do powtórzenia wielkiego sukcesu już dziś wieczorem. O godz. 19 rozpocznie się bowiem ostatni turniej tegorocznego cyklu Grand Prix. Fricke podchodzi jednak do tych zawodów ze spokojem i chce wykonać plan, który towarzyszy mu od początku zmagań o indywidualne mistrzostwo świata.

– Po prostu chcę być konsekwentny. Mój plan polega na wjeżdżaniu do półfinałów. Kiedy już to zrobisz, wszystko może się zdarzyć. Po prostu staram się zachować taką postawę i dawać z siebie 110 procent w każdym wyścigu, w którym startuję – podkreślał żużlowiec z Mansfield.

BARTOSZ RABENDA