Doyle: Nie chcę się prosić o dziką kartę. Znów chcę być najlepszy

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jason Doyle, indywidualny mistrz świata 2017, nie porzucił marzeń o drugim takim tytule. – Chętnie się wycofam z tego biznesu, jeśli przestanę wierzyć, że jestem w stanie znów to zrobić – mówi 34-letni Australijczyk na łamach www.speedwaygp.com.

Bohater Swindon ma za sobą udany, ale i niełatwy sezon. Do końca musiał walczyć o pozostanie w cyklu IMŚ. Skończył ostatecznie na siódmej pozycji, a od czasu debiutu w globalnych mistrzostwach jako stały uczestnik, w 2015 roku, nigdy nie uplasował się w końcowej klasyfikacji niżej.

– Mam jednak większe ambicje niż zwykłe ubieganie się o automatyczną kwalifikację na następny rok. Powtarzam, pragnę po raz drugi zostać mistrzem świata – podkreśla Australijczyk. – Chętnie się wycofam, jeśli poczuję, że nie jest to możliwe. Mam jednak nadzieję, że będę mógł ciężko pracować, by tam wrócić, na szczyt, bo właśnie tego chcę – dodaje.

Doyle zaznacza też, że nigdy nie oczekiwał dzikiej karty, by utrzymać status uczestnika GP. – Nie chciałem dzwonić w niedzielę po zawodach w Toruniu i prosić o nią. Miałem nadzieję zrobić to, co zrobiłem. Jestem szczęśliwy – siódmy na świecie. Jest tylko sześciu innych jeźdźców, lepszych ode mnie w tej dyscyplinie. Choć drogę musiałem przejść niełatwą. W pewnym momencie byłem nawet trzynasty w klasyfikacji generalnej. Dlatego awans na siódmą lokatę to duże osiągnięcie. Gdybym przez cały sezon jechał tak, jak w końcówce, byłbym w pierwszej trójce, może w czwórce na świecie – zauważa.

W pierwszych siedmiu rundach GP 2019 Doyle tylko raz dojechał do fazy półfinałowej. W trzech ostatnich czynił to każdorazowo. – Mam nadzieję, że za rok będzie o wiele lepiej, bo pewne kwestie udało się rozwiązać. Wróciłem do podstaw i zacząłem zdobywać punkty. A w Polsce rok miałem dobry – kończy zawodnik, który kolejny rok spędzi w barwach Włókniarza Częstochowa.

Źródło: www.speedwaygp.com