fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jason Doyle, indywidualny mistrz świata z 2017 roku, jest już kilka tygodni po operacji bicepsa i twierdzi, że „czuje się świetnie”. Kapitan Swindon Robins i nowy nabytek Włókniarza Częstochowa mówi na łamach speedwaygp.com, że mięsień zerwał podczas wypadku w Szwecji kilka lat temu. Operacja była jednak odwlekana z uwagi na liczne inne obrażenia.

Doyle przeszedł operację w zeszłym miesiącu w Australii, a teraz – po przerwie na spotkania z rodziną i przyjaciółmi – może zacząć myśleć o budowaniu formy z myślą o IMŚ. Choć nie od razu…

– Nie utrudniło mi to ścigania się, ale chciałem to naprawić. Znany chirurg naprawił rękę, a mój powrót do zdrowia idzie dobrze – zapewnia 34-latek. – Siła wraca mi do ramienia. Chciałem się zająć tematem kilka lat temu, ale po prostu nie miałem czasu z powodu kilku innych urazów – dodaje.

Doyle jest częstym gościem a stole operacyjnym, ponieważ przez całą karierę miał cały zestaw problemów ze zdrowiem, zresztą tytuł IMŚ przed dwoma laty zdobył ze złamaną stopą, w szczycie sezonu chodząc przez kilka tygodni o kulach.

Być może to właśnie Doyle jest jedną z najtwardszych gwiazd w żużlowej branży. Ale to nie znaczy, że nie odczuwa skutków swoich karamboli.

– Skłamałbym, gdybym powiedział, że każdego ranka budzę się i jest świetnie. Przez lata miałem wiele obrażeń, ale to nieodłączna część każdego sportu. Przesuwamy nasze ciała do granic możliwości. Kariera żużlowa jest bardzo krótka, więc trzeba ją wycisnąć. Moje ramię czuje się teraz świetnie, więc muszę iść naprzód i nie martwić się o to – podkreśla Australijczyk, który do 17. roku życia uprawiał jeszcze baseball. Z sukcesami, miał już w planach wyjazd do Stanów Zjednoczonych. Musiał jednak zmienić sportowe obszary zainteresowań z powodu dyslokacji barku.

Obecnie Doyle wciąż więcej odpoczywa niż trenuje. Zmieni się to po Nowym Roku. – Grudzień to dla mnie głównie przestój. Teraz jestem z powrotem w Anglii, nie przejmując się zbytnio sprawnością fizyczną. Wiem jednak, że każdy kilogram, który teraz przybieram, będą musiał stracić – kończy. A przed nim wyczerpujący sezon – starty w GP, a także w lidze polskiej, angielskiej, szwedzkiej i sporadycznie duńskiej.

Jason Doyle zostaje w Swindon/ fot. Jarosław Pabijan

Czy stać go znów na tak wystrzałowe sezony jak w latach 2016 i 2017? Gdyby nie kontuzja, właśnie Doyle miałby dziś zapewne dwa tytuły IMŚ wywalczone rok po roku. W erze GP tytuł potrafili obronić tylko Tony Rickardsson i Nicki Pedersen.